piątek, 5 września 2014

Rozdział 5

Witam! Na początku trochę wam ponudzę.
Bardzo wszystkim dziękuje za komentarze i miłe słowa. To strasznie motywuje do pisania. (Od jakiegoś czasu jest włączona możliwość anonimów). Proszę też zostawiajcie swoje adresy, część już przeczytałam, ale gubię w nich wszystkich.
Ci którzy śledzą mnie na Facebooku dostali małą zapowiedź rozdziału już 1 września oraz zaproszenie na Zwiastun, tym razem o fabule opowiadania. Podoba się wam?
Rozdział szósty jest u bety, jednak trochę go podzieliłam, bo wyszło ponad dziesięć stron. Jego data publikacji widoczna z boku. Ten rozdział trochę nudny, ale musiałam go dodać, przepraszam.
Mam do was jeszcze jedną prośbę. Macie jakieś pytania, wątpliwości? Piszcie w komentarzach, to daje mi pomysły na dodatki do fabuły, co będzie już widoczne w przyszłych rozdziałach (macie tam kilka odpowiedzi).
Dziękuję też za dwie Nominacje, chcecie coś o mnie wiedzieć? Pytajcie.
Za sprawdzenie rozdziału dziękuję Tenebris.
Zapraszam do czytania!

P.S. Zapraszam do zakładki Współpraca, gdzie znajdziecie ciekawe blogi i strony.

              Hermiona weszła do biblioteki i z westchnieniem zamknęła za sobą drzwi. W końcu mogła być sama. To był jej azyl, choć ostatnio rzadko zaglądała do grubych woluminów. Wolała posiedzieć chwilę w ciszy i odpocząć od codziennego zgiełku i problemów. Także dziś znalazła swój ulubiony fotel w głębi, miejsce gdzie nikt już nie zaglądał i z ulgą zwinęła się w kłębek. Nadal była zmęczona po nocnych przygodach z przyjaciółmi, zwłaszcza po spotkaniu pierwszego stopnia w kuchni. Nie wiedziała, jak udało jej się to przeżyć bez szwanku, choć jej chłopcy nie mogli tego powiedzieć.
               „Felix nadal stał w drzwiach spiżarni, gdy Mistrz Eliksirów warknął:
- Siadać! Wszyscy – dodał, widząc ociąganie Ślizgonów. - Raczy mi ktoś wyjaśnić, o co tu chodzi?
- My tylko zeszliśmy po coś do jedzenia, panie profesorze – tłumaczyła dziewczyna, wpatrując się w obu mężczyzn.
- I mam uwierzyć, że najwięksi wrogowie tak po prostu współpracują? I niech lepiej młody pan Malfoy nam teraz odpowie.
               Wzrok Artura wlepiony był w chłopaka, który zaczął się niecierpliwie wić.
- Bo my... To wszystko ich wina! - wykrzyczał wreszcie, wskazując na brata i brązowowłosą.
- Słucham? - Oboje jednocześnie wpatrzyli się w niego z niedowierzaniem.
- Taka jest prawda. To wy chcieliście nadal udawać, że się nie znosicie, by cała szkoła... cały świat miał was za wrogów. A przecież to głupie kłamstwo, już od lat są przyjaciółmi, w ogień  by za sobą wskoczyli... - Nagle przerwał, słysząc wybuchy śmiechu ze strony mężczyzn. - Wy się śmiejecie?!
- Przyznaję, mały, prawie się nabrałem. Ale ta dwójka nigdy, powtarzam, nigdy nie będzie przyjaciółmi ani choćby znajomymi. To do nich nie pasuje i każdy to wie – zaśmiał się Artur, kręcąc głową.
               Felix spojrzał z nadzieją na Hermionę, a ta szturchnęła łokciem Draco. Oboje pokiwali zgodnie głową i zaczęli mówić.
- Od trzeciej klasy zamieniamy się sporadycznie pracami z eliksirów, czego nigdy pan nie odkrył, profesorze.
- Pomagałem jej podkradać składniki z twojego schowka do potrzebnych jej eliksirów, w końcu miałem twoje hasło, wujku – wyznał chłopak.
- Uczyłam go francuskiego, gdy miał wyjechać na wakacje do Francji i pomagałam w numerologii, gdy chciał dostać wybitny z sumów.
- Dzięki mnie opanowałaś w końcu latanie na miotle i umiesz złapać znicz niemal lepiej od Pottera – zwrócił się do niej, patrząc jej prosto w oczy. - Nie wspominając, że pomogłem ci z Krumem. Gdyby nie ja, nawet nie zwrócił by na ciebie uwagi!
- Co proszę? Krum zwrócił swoją uwagę na moją inteligencję, nie na wygląd. I mam ci przypomnieć, dzięki komu twoje włosy w końcu wyglądają normalnie, a nie jakby cię smok wylizał?!
- Teraz to przegięłaś, zjem twoje ulubione ciasteczka, które znalazł Felix. Nie zostawię ci nawet jednego!
- Świnia! Lepiej pożegnaj się z tymi chipsami, bo jak tylko je dorwę, nie zostanie nawet okruszek!
               Oboje wstali i ruszyli ku spiżarni, nie zważając na wstrząśniętych członków Zakonu i uśmiechniętych Ślizgonów. Gdy wrócili, zajęli z powrotem swoje miejsca, po drodze wyjmując lody. Chłopak jadł ciastka, zgarniając nimi lody, podobnie dziewczyna robiła z chipsami. Jednak po chwili spojrzeli na siebie i z westchnieniem zamienili się paczkami. Dopiero wtedy spojrzeli do góry i Draco spytał:
- Na czym to stanęliśmy?
               Aż dziwne, że wybuch śmiechu Zabiniego i Felixa nie obudził reszty domu.”
               Hermiona uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie. Miny dorosłych mężczyzn były bezcenne, lecz po tym małym pokazie w końcu zrozumieli, że nastolatkowie mówią prawdę. Dziewczyna mogła się założyć, że nadal byli w szoku, choć wymamrotane słowa Snape „moje składniki” już zawsze będą poprawiały jej humor. Teraz wiedzieli już, co działo się za ich plecami, jednak była pewna, że nie zdradzą tego nikomu. Wiedzieli, że pewnych rzeczy nie należy rozgłaszać, a to była jedna z nich.
               Było już niemal południe, gdy dziewczyna wstała i z ociąganiem wyszła z pomieszczenia. Miała dziś do zrobienia jeszcze jedną rzecz i coś czuła, ze nie będzie to wcale miłe.
***
               W gabinecie na pietrze Severus wraz z Arturem przeglądali dokumenty. Po złapaniu kolejnych gości przez Śmierciożerców mieli plan, nad którym trzeba było popracować. Nowe sposoby komunikacji, drogi ucieczki i bezpieczne schronienia. Księgi z zaklęciami ochronnymi piętrzyły się na biurku i pobliskim stoliku, w każdej z nich można było znaleźć rzeczy potrzebne do zapewnienia bezpieczeństwa domowi i jego mieszkańcom. Już od świtu grupa Zakonu poprawiała czary nałożone na strategiczne miejsca, w tym dom Malfoyów. Jednak napięcie, które panowało w pokoju, nie pozwalało im pracować zbyt wydajnie. Ostatecznie poddał się Blackwood i, zamykając książkę, powiedział:
- Nie rozumiem ich. Wszyscy mówili mi, że oni są wrogami i to zaciętymi! Sam Lucjusz lubi mawiać, że „Granger i Malfoy to gorsza kombinacja niż Weasley i Draco”, a oni wczoraj... Nadal nie wiem, jak to się stało.
- Szczerze, też dziwię się, że tego nie zauważyłem – rzucił Snape, posyłając towarzyszowi pochmurne spojrzenie. - Jednak wiem na pewno, jak do tego doszło. Bo sam pomyśl, jak można dostać się do serca Ślizgona?
- A skąd mam to wiedzieć? To, że byłem uczniem domu Slytherina, nie sprawia, że ktoś, jak to określiłeś, dostał się do mojego serca – prychnął brunet.
- Nie? A mam ci przypomnieć, pewną piękną rudowłosą...
- Przestań – przerwał mu, nagle wstając. - Po prostu odpowiedz na pytanie, a nie insynuujesz coś głupiego.
- By zdobyć zaufanie Ślizgona musisz być po jego stronie, a co więcej musisz troszczyć się o tę samą osobę co on. Spójrz na mnie, jak myślisz, dlaczego znoszę Weasleyów, Tonks czy innych durnych członków Zakonu? Stoimy po tej samej stronie barykady i wszyscy troszczymy się o tych cholernych młodych czarodziei, którzy tego nie doceniają. Albo sam Malfoy wstąpił do Zakonu by troszczyć się o synów, zwłaszcza Felixa – wyjaśnił Mistrz Eliksirów.
- Ale Draco i ta szlama? - dziwił się nadal mężczyzna. - Co niby ich łączy?
- Nie szlama, a mugolaczka, gdyby ktoś inny cię usłyszał... - Severus pokręcił głową. - Sądzę, że Felix ich połączył. On ma coś w sobie, co karze się nim opiekować, a gdy zaczął naukę w Hogwarcie, był strasznie zagubiony. Granger była wtedy na trzecim roku i zapewne przygarnęła chłopaka pod swoje skrzydła. Felix urodził się na początku września, więc musiał iść do szkoły rok później, to samo prawie spotkało też ją.
- Nadal nie rozumiem, po co się z tym chowają. Mają przyjaźń? Okej, ale skoro są przy Zakonie, a Malfoyowie już nie szpiegują, to dlaczego nie mogą wyznać wszystkim prawdy?
               Śmiech Snape'a rozniósł się po pomieszczeniu. Artur spojrzał na niego ze zdziwieniem, w końcu chyba nikt mu znany nie słyszał nigdy, jak ten nietoperz wybucha śmiechem. Mężczyzna miał już podejść do niego i sprawdzić, czy na pewno jest tym, za kogo się podaje, gdy czarnowłosy odezwał się:
- Gdyby pojawiła się choćby plotka o ich znajomości, rozpętało by się istne piekło. Niemal cały Zakon naskoczyłby na Malfoyów, nie mówiąc już o Weasleyach i Potterze. Lucjusz też nigdy nie pozwoliłby na oczernianie swojego syna, a za nim na tę wojnę poszliby wszyscy Ślizgoni. - Były szpieg pokiwał głową w zastanowieniu. - Tak, to mógłby być niezły widok, lepszy nawet niż pojedynek Czarnego Pana z Chłopcem Który Przeżył.
- Więc mamy tak po prostu milczeć? I może jeszcze patrzeć, jak się unikają codziennie i na siebie warczą? Powinniśmy coś zrobić, może McGonagall i...
- Daj spokój. Poczekamy, aż to się rozwinie. Powinniśmy mieć niezłą zabawę – skończył Severus i po raz kolejny pochylił się nad papierami.
               Artur jeszcze chwilę chodził niespokojnie, po czym usiadł na fotelu. Jednak przez kolejne piętnaście minut wpatrywał się w regał z książkami. Wiedział, że te dzieciaki oszukiwały wszystkich od lat i jak widać zbliżyły się do siebie. Ale w końcu nie powinien im tego zabraniać, zwłaszcza teraz. Wojna czaiła się na progu, a każda, choćby najmniejsza, radość była dobra dla tych dzieciaków. Z tą myślą wrócił do swojej pracy, jedynie cicho wzdychając.
***
               Dziewczyna przemierzała korytarze ciemnego dworu, nie spoglądając na mijanych Śmierciożerców. Nauczyła się, że nigdy nie należy patrzeć im w oczy, nawet jeśli sądzisz, że są twoimi sojusznikami. To oni powinni przed nią uciekać wzrokiem, powinna ich onieśmielać i budzić lęk, co też zwykle udawało się jej. Tej nocy jej krwista suknia wyróżniała się pośród zwykłych czarnych szat innych osób. Voldemort uwielbiał, gdy kobiety w jego towarzystwie ubierały się w suknie, zwłaszcza jeśli były tak zbudowane jak Katherina.
               Po tym jak Bellatrix oszalała jeszcze bardziej po zdradzie siostry i jej męża, mało kto odważył się przedstawić żeńskiego kandydata na Śmierciożercę. Lestrange lubiła pozbywać się konkurencji, co czasem było widoczne w jej podejściu do czerwonowłosej. A ich pan pobłażał jej, pozwalał niszczyć młodą Śmierciożerczynię, by potem chwalić ją za jej siłę. Dlatego też nauczyła się, że przyjemność Czarnego Pana daje jej szansę na lżejsze kary i względny spokój w najgorsze wieczory.
               Wchodząc do sali balowej, w której urzędował Riddle, zwróciła na siebie uwagę wszystkich. Jak zwykle siostra Narcyzy siedziała przy podwyższanym fotelu Voldemorta, a gdy tylko ją ujrzała, posłała jej nienawistne spojrzenie. Dziewczyna mimo wszystko była zadowolona. Nowa suknia spełniła swe zadanie. Ciasny gorset i materiał falami lejący się do stóp nie był najwygodniejszy, ale dla zysku trzeba cierpieć. Ramiona zakryte koronką i włosy lejące się aż do końca pleców, coś czego Bellatrix nie miała z jej wściekłymi lokami.
               Stojąc na środku sali przed Voldemortem, ukłoniła się i pozostała w tej pozycji przez kilka sekund. Dopiero po chwili wyprostowała się i podeszła bliżej tronu.
- Mój Panie, wzywałeś mnie. - Jej głos był delikatny jak wiatr, a jednak kryła się w nim obietnica niebezpieczeństwa dla reszty zgromadzonych.
- Moja najskuteczniejsza zwolenniczka – zaczął od miłych słów, co niepokoiło dziewczynę. - To ty pomogłaś nam osiągnąć pozycję, jaką teraz posiadamy. Wszyscy drżą na wspomnienie o tobie, moim czarnym aniele, który niszczy wszystko na swojej drodze. Jesteś jednym z najlepszych nabytków, jakie kiedykolwiek miałem.
- Dziękuję ci, panie. – Zwiesiła usłużnie głowę, po czym dodała. - W czym teraz mogę ci pomóc, by pokazać swą lojalność względem ciebie? Zrobię wszystko, a nawet więcej, byśmy wygrali tę wojnę.
               Po tych słowach zapadła chwilowa cisza, jednak donośny głos Voldemota podział na nich lepiej niż zaklęcie.
- Wyjść! Wszyscy – dodał po chwili, widząc ociągającą się Bellatrix. - Po spotkaniu z Katheriną zostaniesz ukarana za nieposłuszeństwo – kontynuował, gdy kobieta próbowała jeszcze bardziej opóźnić swe wyjście.
- Oczywiście, Mistrzu, dla ciebie wszystko. Mogę nawet oddać życie, byś ty Panie...
- Dość! Crucio!
               Kilkuminutowa klątwa zakończyła się tak nagle, jak się zaczęła, a panna Black zniknęła za drzwiami. Czerwonowłosa spojrzała na swego Pana i klękając na kolana, spytała:
- Czy nie lepiej byłoby ją zabić, panie? Jej stan umysłu pogarsza się z dnia na dzień, a my nie możemy pozwolić sobie na potknięcie, Mistrzu. Musimy być najlepsi, by pokonać Zakon – powiedziała z opuszczonym wzrokiem.
- Bellatrix należy do mnie i tak pozostanie. A jeśli dowiem się, że ktokolwiek ją zaatakował, gorzko tego pożałuje – ostrzegł Voldemort, wstając z miejsca. - Ty jednak możesz przydać mi się, księżniczko. Teraz wstań i spójrz na mnie.
               Dziewczyna posłusznie wstała i przygotowała się na to starcie. Słowa wypowiedziane przez niego, nie mogły znaczyć nic dobrego. Będzie to zapewne kolejna ciężka misja, której z ledwością podoła.
- Dzięki tobie nasze szeregi są wolne od szpiegów. Wydałaś nam Snape'a oraz Malfoyów, nie wspominając już o masie osób z Zewnętrznego kręgu i kandydatów – przypomniał jej mężczyzna. - Nadal nie wiem, jak tego dokonujesz, ale dzięki temu to my znamy ich ruchy, a oni nic o nas nie wiedzą.
- Po prostu słucham, Panie – przyznała. - Gdy ludzie są beztroscy, często nie uważają na to, co mówią lub robią, a ja ich zawsze obserwuję. Jest pewna różnica między lękiem nowicjusza przed pierwszym zabójstwem, a opieraniu się twojej władzy, Mistrzu. Potrafię to wychwycić, podobnie jak zdenerwowanie bez powodu, tajne listy oraz ich myśli, które aż krzyczą, że chcą schować się w Zakonie. Nigdy nie pozwoliłabym, aby ktokolwiek zagroził naszemu planowi zabicia Pottera i wszystkich jego popleczników – powiedziała posłusznie dobrze wyuczoną kwestię.
- Dlatego też mam dla ciebie zadanie, księżniczko – pogłaskał ja po policzku i kontynuował. - W dom Malfoyów ktoś ich ostrzegł. I nie był to pierwszy raz. Między nami jest kolejny szpieg i musimy się go pozbyć, a nie znam lepszej osoby niż ciebie do tego zadania.
- Oczywiście, mój Panie. Zrobię co w mojej mocy, by znaleźć szpiega i przyprowadzić go przed twe oblicze, byś mógł go ukarać. Nikt nie będzie cię zdradzać, Mistrzu – obiecała, spuszczając głowę z posłuszeństwem.
- Mam taką nadzieję. Zajmij się tym jak najszybciej, a teraz muszę zająć się Bellatrix.
               Po tych słowach z powrotem skierował się na swoje miejsce. Gdy już usiadł, dziewczyna po raz kolejny głęboko się skłoniła i szybkim marszem wyszła z pomieszczenia. Wiedziała, że Lestrange ma dziś pecha, gdyż nie widziała żadnych mugoli przeznaczonych do torturowania na dzisiejszy dzień. Jednak jej ostatnią myślą, zanim opuściła dwór, była „W co ona się, do cholery, wpakowała?”.
***
               Powrót do domu Malfoyów był trudny, może nawet bardziej niż przeprawa z Voldemortem. W końcu u niego wiedziała, co może ją czekać. Trochę tortur, zabijania i ran, a w jej tymczasowym miejscu zamieszkania mogło być to wszystko. Albo kolejne „miłe” spotkanie z Harrym i Ronem, rozmowa z podekscytowaną Ginny lub znoszenie starszych pań, pytających o najlepsze zaklęcia do durnych przygotowań. Była jednak pewna, że nie będzie mogła usiąść z Felixem lub Blaisem, o Draco nie wspominając, i pomilczeć chwilę w spokoju, co tak bardzo lubiła. To były nieczęste, ale przyjemne chwile, gdy mogli razem odpocząć.
               Hermiona poczuła się jak jasnowidzka, bo gdy tylko weszła za próg, dopadły ją Narcyza i Molly. Obie panie zawiesiły broń na czas przygotowań do ślubu i wspólnie chciały pokazać, że ich rodziny zorganizują najlepszy ślub na świecie. Nim jeszcze zdążyły zadać wszystkie pytania, zdjęła płaszcz i uśmiechnęła się słodko.
- Och, przepraszam panie najmocniej, ale w bibliotece znalazłam coś bardzo ciekawego – powiedziała, a jej oczy zaczęły błyszczeć. - Muszę iść teraz do profesora Snape’a i skonsultować to z nim. Mam nadzieję, że mogę panią później pomóc.
               Jej uśmiech słodkiej dziewczynki działał cuda jak widać, gdyż obie kobiety pokręciły z politowaniem głową i przepuściły ją. Nim wbiegła po schodach, usłyszała jeszcze komentarz Narcyzy.
- Ta dziewczyna nie jest jeszcze najgorsza jak na szla... mugolaczkę. Prawie nigdy jej nie ma, a jak jest, to siedzi w książkach. Dodatkowo może przydać się jej wiedza o zaklęciach. Nadal nie wiem, jak...
               Molly nie przerwała, ani nie zaprzeczyła słowom blondynki. Ona też sądziła, że Gryfonka to dobra, ale zapatrzona w książki dziewczyna. I cóż, w końcu tylko ona potrafiła przekopać się przez te wszystkie grube tomy.
               Przed drzwiami gabinetu zatrzymała się na chwilę i odetchnęła głęboko. Musiała tam wejść, bo pewne było, że matka Draco sprawdzi jej przykrywkę. Zapukała delikatnie w drzwi, po czym czekała zaledwie kilka sekund. Gdy tylko otworzyły się przed nią szeroko, ujrzała Mistrza Eliksirów zerkającego na nią nieprzyjemnie.
- Czego chcesz, Granger?
- Och, pan profesor. Znalazłam fascynującą książkę na temat zabezpieczeń w bibliotece i muszę z panem przedyskutować kilka spraw. Czy mogłabym wejść? – spytała, brzmiąc na podekscytowaną.
- Wchodź, jeśli musisz, ale nie jestem sam – powiedział i przepuścił ją zamykając drzwi. - Omawialiśmy właśnie z Draco i Blackwoodem możliwe tożsamości dla szpiega, który mu pomógł.
- Będąc szczerą, chciałam się tu tylko schować na moment – przyznała. - Pani Malfoy oraz pani Weasley znów męczą mnie o ten głupi ślub, a nawet ja mam dość tych wszystkich zaklęć podtrzymujących kwiatki na odpowiedniej wysokości.
- Nie dziwię ci się, sam czuję się, jakby przeszło po mnie stado hipogryfów – wyznał blondyn. - Mnie też próbowały zaciągnąć do przygotowań, ale udało mi się uciec.
- Więc, Granger, co takiego ciekawego znalazłaś? - spytał zainteresowany Artur, przyglądając się stojącej na środku pokoju dziewczynie.
- Szczerze to nic nowego, ale mogę podzielić się jednym pomysłem co do dalszej organizacji. – Severus spojrzał na nią z powątpieniem, ale kiwnął głową na znak, by kontynuowała. - Tak więc myślałam nad znalezieniem sojuszników w Ameryce i innych dalszych rejonach. Co prawda udało nam się przeciągnąć na swoją stronę sporą część czarodziejów z Europy, ale zapominamy, że to nie jest całe społeczeństwo magiczne. Domy na dalekim kontynencie też pomogłyby nam się schronić w razie największego zagrożenia.
- Myślisz, że nie próbowaliśmy? - spytał kpiąco Blackwood. - Nic nie może ich przekonać do zmiany zdania. Posyłaliśmy sowy, nawet ktoś z nas pojechał tam do nich i...
- Przepraszam – przerwała mu – ale czy czytał pan kiedyś książkę „Zmiany kulturowe wśród czarodziejów”? Jest co prawda pasjonująca, ale najważniejsze, że pokazuje odmienne tradycje w różnych kręgach magicznych. Jeśli chcemy zyskać poparcie Amerykanów, musimy udać się do nich osobiście i to nie jakiś podrzędny członek Zakonu, ale ktoś z prestiżem, okazujący nasze zainteresowanie. Dodatkowo należy pozostać kilka dni, a nawet tygodni w Ameryce podczas uzgadniania szczegółów współpracy. Nie lubią robić niczego na szybko, zwłaszcza czystokrwiste rodziny. A zwróciliście się do amerykańskiej „Czerwonej Szabli”?
- A co to jest? I usiądź w końcu, dziewczyno, a nie stoisz jak przed sądem – nakazał jej zainteresowany Artur.
- Jest to organizacja zrzeszająca największych czarodziejów na nowym lądzie. Jeśli wyjdzie się z prośbą do nich, oni przedstawią nam swojego przedstawiciela. Sprawdziłam to i okazuje się, że zwykle jest lekceważona, przez co Amerykanie zdają się być tak odsunięci od naszych spraw – wyjaśniła.
               Twarze mężczyzn były nieodgadnione, jedynie Draco uśmiechał się delikatnie.
- I to jest moja mała siostrzyczka – zażartował, na co byli szpiedzy zgromili go wzrokiem.
- Co więcej wiesz?
               Od pytania Severusa zaczęła się zażarta dyskusja, która trwała wiele godzin, aż do czasu, gdy Molly Weasley zaczęła wołać na kolację. Pięć osób niechętnie wstało, próbując przedostać się między stosami, dopiero co przyniesionych, książek. Wychodząc z biblioteki, odsunęli się od siebie i zeszli na dół tak, jakby nigdy nie spędzili ze sobą więcej czasu niż to potrzebne.
               Niestety wszyscy oprócz nich już zeszli i nie można było przebierać w miejscach siedzących. Artur i Severus udali się do szczytu stołu, gdzie czekały na nich dwa nakrycia. Jednak dla pozostałej dwójki zostały jedynie dwa krzesła obok siebie przy środku stołu, pomiędzy grupką Ślizgonów i Gryfonów. Niezadowoleni usiedli, spróbowali sięgnąć po talerze, co jednak się nie udało.
- Dlaczego przyszłaś tak późno? - naskoczył na nią Ron. - W dodatku usiadłaś obok tego... - wskazał na blondyna, który go ignorował.
- Jakbyś nie zauważył, Ronaldzie, to było ostatnie wolne miejsce, chyba że wolisz, bym w ogóle nie jadła kolacji. – Spiorunowała go wzrokiem.
- Mogłaś przyjść wcześniej, teraz przynajmniej nie musielibyśmy na niego patrzeć – dodał Harry, nie zaszczycając jej spojrzeniem.
- Na szczęście ja nie muszę na ciebie patrzeć, Potter – odezwał się Draco, nim ktokolwiek inny mógł to zrobić.
- Mógłbyś się w końcu zamknąć, Malfoy? Nie do ciebie mówiliśmy – warknął na niego rudowłosy.
- Ron! Zachowuj się, on już należy do rodziny – przypomniała mu Ginny siedząca niedaleko.
- Taka rodzina jak ty, fretko, to nie rodzina! Nie wiem, co ona w tobie widzi. Mam nadzieję, że zabije cię przy pierwszej sposobności – syczał dalej Ron, na co Harry tylko pokiwał głową.
- Mógłbym dać jej parę ciekawych zaklęć na ciebie – dodał czarnowłosy. - Kilka jest naprawdę paskudnych...
- A może wypróbujemy je na tobie, co, Pottie? Jesteś chętny? - dołączył się Zabini.
- Moglibyście się uspokoić? Moglibyśmy po prostu zjeść i się rozejść, by...
- Zamknij się, szlamo – przerwał jej blondyn. - Co powiesz na mały pojedynek, bliznowaty? Oczywiście twój wierny łasic może się przyłączyć.
               Atmosfera przy stole zaczęła gęstnieć, ale jak na razie nikt z dorosłych nie zauważył niebezpieczeństwa. Hermiona, siedząca pośrodku sprzeczki, wzięła głęboki wdech i kontynuowała przedstawienie.
- Nie nazywaj mnie szlamą, Malfoy. Sam jesteś tylko dupkiem z przerośniętym ego – rzuciła, spoglądając mu wyzywająco w oczy.
- Och, tak? - Blondyn przeniósł nagle całą uwagę na nią. - Zauważ, ze ja mam czystą krew i prawo magii należy do mnie od pokoleń, a ty tylko wepchnęłaś się do tego świata. Aż dziwne, że jeszcze cię tu trzymają.
- To dziwne, że ciebie już dawno nie zabili, śmierciożerco! Jesteś tylko kolejnym sługusem tego węża – krzyknął Ron, wstając, co zwróciło uwagę całego stołu.
- Cholerny zdrajca krwi się odezwał.
               Draco podobnie jak Zabini też wstali od stołu. Teraz na środku pomieszczenia stały w sumie cztery osoby. Potter i Weasley, a naprzeciwko nich Ślizgoni. Brązowowłosa szybko wstała i doszła do nich, samej nie wiedząc, czy chce ich powstrzymać, czy dołączyć do kłótni.
- Oj, nie powinieneś chojrakować, fretko. - Harry uniósł swoja różdżkę i wymierzył w chłopaka.
- Och, a co ty możesz mi zrobić? Zepsuć fryzurę? - zadrwił i sam sięgnął po swoją broń.
               Nagle to rudowłosy rzucił pierwsze zaklęcie, które odbiło się od tarczy Malfoya i uderzyło w osobę siedzącą jeszcze przy stole. W tej chwili dorośli chcieli zatrzymać kłótnię, ale było za późno. Zaklęcia zaczęły latać między nimi, jednak każdy zorientował się, że Ślizgoni są bardziej sprawni w sztuce podwójnego pojedynku. Zabini odpowiadał za obronę, odbijał każde zaklęcie, tak iż żadne z nich nie dosięgnęło celu. Draco za to skupił się za ataku, jego klątwy były doskonale dobrane, wiedział jak i gdzie je celować, by osiągnąć jak najwięcej.
               Po drugiej stronie jednak było widać raczej gryfońskią głupotę i zapał. Obaj rzucali zaklęcia jak popadnie, nie przejmując się obroną. Nie ma się więc co dziwić, że po kilku minutach dom lwa leżał pokonany, a nad nimi górowali Ślizgoni. Wtedy jednak do dzieła wkroczył Severus wraz z McGonagall.
- Nie spodziewałam się po was takiej głupoty – zaczęła wicedyrektorka. - Jak mogliście zacząć pojedynek w pokoju pełnym ludzi i to o jakąś głupotę.  
- Nie mam wam nic do powiedzenia – zwrócił się brunet do swoich wychowanków. - Idźcie lepiej na górę i nie pokazujcie się na dole.
               Chłopacy spojrzeli po sobie i ruszyli w stronę schodów. Hermiona, która nadal stała z boku i nie brała udziału w pojedynku, widziała ich delikatne uśmiechy i błysk w oku. Wiedziała, ze musi znaleźć coś do jedzenia po kolacji i zanieść na górę do pokoju. W końcu będzie tam kilka głodnych osób.
               Gdy większość zebranych wróciła już do jedzenia, a uszkodzonymi Gryfonami zajęli się nauczyciele, odezwała się niespodziewanie Luna.
- To wszystko przez wzrost liczby daleli brzęcznych, one każdego wyprowadzą z równowagi – wyjaśniła, po czym, kiwając głową, poprawiła swój ochronny naszyjnik. 

48 komentarzy:

  1. HA! Pierwsza :> zaklepuję miejsce, ale przeczytam dopiero jak wrócę z pracy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. super kocham twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Trzecia, klępię miejsce! Dopiero ze szkoły wyszłam ;-; No więc przeczytam potem, ale miejsce muszę mieć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ave!
      Wybacz tak późne pojawienie się mej skromnej osoby, lecz wczoraj dostałam niczym nieuzasadnioną karę na internet. Odrabianie matmy do północy się opłaca, odzyskałam wszystko. Wpadam jednak dopiero teraz, sama jak na szpilkach siedzę i próbuję napisać do 09.09 jak najwięcej.

      Tak więc... Bardzo mi się podoba, coraz więcej się dzieje i jest po prostu fantastycznie. Lubię Twoje ,,50 twarzy Granger'' (tak sobie to nazywam na swój własny użytek, oczywiście bez obrazy ;D ) To opowiadanie zafascynowało mnie w każdym niemal calu i wciąż mam ochotę na więcej i więcej! Trochę tak, jak z lodami czekoladowymi - dostałam niepowstrzymanej i nienasyconej żądzy na dokładkę. Brawo, tylko kilka osób potrafi wzbudzić we mnie takie odczucia (tak swoją drogą, pozdrawiam Nelę!)

      Śmierciożercy... Brr. Wiesz, szkoda mi się zrobiło Belli, taka wierna Śmierciożerczyni i zrobiłaś z niej jeszcze bardziej chorą psychicznie, niż u Rowling. Szkoda, bo lubię postać Bellatrix. Voldemorta też, na jakiś swój patologiczny sposób (iks de). Mam dziwne przeczucie, że Kath/Herm zaplącze się w tym całym szpiegowaniu, choć była szkolona przez lata. Co ja gadam! Ty się nie zakręć! Staram się postawić na Twoim miejscu i wyobrazić sobie, jak trudno poprowadzić historię z tak pokręconą fabułą (pokręconą w pozytywnym znaczeniu).

      Panie Weasley i Malfoy mnie rozwaliły. Dostaję napadów niekontrolowanego śmiechu, kiedy staram się sobie je wyobrazić obok siebie. XD

      Wieprzlej (uwielbiam ten pseudonim!) i Potter, jakich wykreowałaś na swój sposób, podobają mi się, zwłaszcza Weasley. Ach, ten okropny, głupi chłopak! Niecierpię go, a ponieważ u Ciebie jest względnie zły, to go ,,uwielbiam''. Z Harrym gorzej, bo go lubię, a ciut ciężko mi przeboleć, iż zrobiłaś z niego tę czarną owcę ;( Mam jeszcze dla niego nadzieję.

      To chyba tyle, co chciałam Ci napisać. Weny, czasu, zdrówka i żeby jesienna chandra Cię nie dopadła! Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny, ekscytujący rozdział!
      ~ Potterhead.

      http://people-sometimes-change.blogspot.com/

      Usuń
    2. Dziękuję za tak długi i wnikliwy komentarz. Matematyki trzeba się uczyć! Kocham ten przedmiot (naprawdę)!
      Nigdy nie mogłabym się obrazić o "50 twarzy Granger", bardzo przyjemnie mi się kojarzy ;) Cieszę się, że wciągnęło cię to opowiadanie, a co do Neli, to dziś muszę zabrać się za jej blog...
      Moi czytelnicy muszę przyzwyczaić się, że to co widoczne z pierwszego punktu widzenia, nie zawsze jest prawdziwe i wiele się zmienia. W końcu zwroty akcji muszą być. Sama lubię Bellatriks i Voldemorta, ostatnio dużo o nich czytam i postaram sie pokazać te dwie postacie w tym opowiadaniu jak najczęściej.
      Mi samej nie jest trudno połapać się w fabule, a czyelnicy będą mieli łatwiej od kolejnego rozdziału. Ostatnio dostałam wiele pytań, m.in. o przeszłość Hermiony itp. Dzieki nim napisałam całe dwa rozdziały (miał być jeden, ale wyszło około 14 stron) i po tym powinna być wam bliższa akcja.
      Czego nie robi się dla swoich dzieci, poczekaj aż przeczytasz początek szóstego rozdziału. Tam trochę przesadziłam z komizmem, ale pisałam to o trzeciej w nocy...
      Nie przepadam za Ronem i chyba go zmieniać nie będę. Mój Harry za to po prostu jest jeszcze dzieckiem, sama sądzę, że zmienił się w książce tak naprawdę po śmierci Dumbledore'a,a tu jak widać nie było tego (Odsyłam na prawo do "Zanim przeczytasz")
      Dziękuję jeszcze raz za długi i wnikliwy komentarz, uwielbiam je czytać i odpisywać. Co najwyżej grozi mi brak czasu przez szkołę, ale mam aż 5 okienek, więc wtedy piszę.
      Masz jeszcze jakieś pytania co do fabuły? Czasem pomagają one mi zapełnić jakieś luki (np. przedłużam opis lub rozmowę, dając więcej informacji) ;-)
      Croy

      Usuń
  4. Super rozdział czekam na następny. http://alex2708.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehh... Superowy rozdział. Naprawdę świetnie piszesz aż nie mogę doczekać się na kolejne rozdziały. Katherina jako księżniczka Voldemorta. Awww... I ten komentarz Luny <333 Czekam na więcej

    Shake It Off <33333

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Nie mogę się już doczekać kolejnych notek :D
    Weny życzę i do następnego! <3

    ~Claw

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny super rozdział :)
    Jestem ciekawa jak Hermiona rozwiąże ten problem ze szpiegiem Voldemorta. Scena pojedynku była bardzo zabawna. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na następny rozdział! Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no ty piszesz coraz lepiej! *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, będę starała się utrzymać ten poziom, choć w roku szkolnym może być trudno;-)

      Usuń
  10. Nudny? Z której strony? Z rozdziału na rozdział coraz lepiej się czyta i jestem coraz bardziej ciekawa. Nie chcę przynudzać, ale naprawdę nie wiem, co mogłabym napisać.
    O, wiem. Cudowne jest wspomnienie na samym początku. Kiedy to czytałam na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech.

    I jedno małe pytanie mam - jak robisz taką jakby ramkę (?) na samym początku, gdzie pisałaś od siebie, a dopiero potem rozdział? Od dłuższego czasu już się nad tym zastanawiam.

    Pozdrawiam ciepło ♥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie trochę nudny, bo czytając inne opowiadania zauważyłam, że u nich akcja zaczyna się już w 2-3 rozdziale, a u mnie będzie tak naprawdę dopiero około 8.
      Więcej wspomnień będzie w kolejnym rozdziale.
      Co do ranek jest to cytat, zaznaczasz tekst gdy piszesz nitkę i z prawej strony u góry masz ikonke z "c" To takie ładne wyróżnienie
      Dziękuję za opinię,
      Croy

      Usuń
  11. Cudowny ! <3
    Z rozdziału na rozdział coraz bardziej się zakochuję w tej historii <3 Humorystyka z powagą. Czekałam na taki moment, jak Miona się teraz wywiąże ?


    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę więcej humoru, może nawet za dużo będzie w kolejnym rozdziale, a przynajmniej na początku.
      Hermionie nie będzie łatwo, ale w końcu nie jest głupia wymyśli coś, choć nie będzie tego widać w kilku przyszłych rozdziałach. To czas wyjaśnień, czyli wspomnień.
      Dziękuję za komentarz,
      Croy

      Usuń
  12. Och dzisiaj nie chce mi się rozpisywać - błogie lenistwo w sobotę.
    Podoba mi się rozdział, zresztą jak zawsze. On nie był nudny, wręcz przeciwnie ciekawy. Snape, który się śmieje. Oczywiście nie trudno sobie to wyobrazić, ale i tak dziwne. Draco i Hermiona tak bardzo przyjaciele. Wole ich jako przyjaciół niż parę. To urocze i takie awww.
    Bellatrix... jeju ie lubię jej w kanonie i tutaj też >< Denerwująca wariatka, zabawka Czarnego Pana. Voldemort uprzejmy jak zawsze, podoba mi sie to "księżniczko".
    Ameryka? Cóż to może być ciekawe, czekam na ten wątek.
    Akcja przy stole bezcenna. Gryfoni jak zawsze popisali swoimi umiejętnościami, a raczej ich brakiem. Ślizgoni najlepsi.
    Luna i jej komentarz... Po prostu kocham.
    Czekam na więcej, życzę weny. Miłego dnia.
    Pozdrawiam,
    Marika Snape

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za Severusa, ale obiecuje, że to się nie powtórzy. A jak ci się podoba on tracacy panowanie, a wręcz wdajacy się w bójkę?
      O przyjaźni będzie dużo w przyszłości, może robię źle, ale nie chcę od razu wprowadzać wątku Dramione, jak dla mnie opowiadanie później za szybko się kończy, a ją dodalam tu dość dużo nowości i muszę je wyjaśnić.
      Ameryka będzie, to jeden z głównym wątków w przyszłości.
      Voldemort nie zawsze jest "miły", jeszcze zobaczysz.
      Bellatrix i Luna będą się czasem pojawiać, w końcu też są w tej historii, nawet jeśli nie jako główne postacie.
      Dziękuję za miłe słowa,
      Croy

      Usuń
    2. Mnie nawet śmiejący się Severus nie przeszkadza. To człowiek, a nie robot. On także ma taki odruch jak śmiech. To po prostu dziwne xd nie zaprzeczysz. W bójkę? Hmm nie wiem. On raczej taki nie jest.. Wiesz myślę, ze typowa bójka to domena gryfonów. On ma jakby postawę arystokraty - nigdy nie dorówna Lucjuszowi. Prędzej pojedynek.
      I dobrze. Co to by było jakby w kolejnym rozdziale nagle byli razem. Bezsens. Serio. Ty dobrze prowadzisz historie i nie zmieniaj tego ^^ Mnie ostatnio ktoś powiedział, ze chce by Marika była już z Severusem... jak kuwa, jak? ;;
      To dobrze. Nie lubię Ameryki, ale ciekawie się zapowiada. Ja zdradzę, ze u mnie będzie Polski troszku xd
      Czarny Pan jak dla mnie zawsze będzie miły, ale zły. Uprzejmość i zabawa w arystokratę. Chce poznać jego gniew :D
      Ano Luna najlepsza xd
      Nie ma za co <3
      Marika

      Usuń
    3. Ale jakby wdał się w bójkę z Gryfonem? Przecież czasem trzeba sie zniżać do poziomu innych ;)
      Niektórzy chcieliby czytać o nich już od początku, ale u ciebie nie da się, bo jak? Co innego miniaturki...
      Musiałam wybrać dość odległe miejsce i akurat taki miałam pomysł. Nie umiem dodawać Polski do opowiadania, nigdy mi nie wychodzi.
      Oj jego gniew będzie straszny, ale to za jakiś czas. (Jeśli się nie mylę to 8-9 rozdział),
      Croy

      Usuń
    4. Czasem, ale musi być to usprawiedliwione :D Btw jak Artur wspomniał o Lily to mnie serce zabolało....
      Właśnie... Nawet dobrze postaci nie przedstawiłam a oni już ;;
      Ano Ameryka to dobre wyście moim zdaniem. I tak naparwde niewiele osób potrafi "wsadzić" ten kontynent/kraj w swoje ff.
      Polska... Ja zawsze mam na nią pomysł. Kocham ten kraj i serduszko by mnie zabolało, gdyby nie było z nią wątku.
      Ach to czekam! Gniewa Czarnego Pana... Czuje, ze świetnie go napiszesz.
      Marika

      Usuń
    5. Lily? jakiej Lily? (Aż musiałam zajrzeć do słanego tekstu) Nie napisałam tam nic o Lily i chyba nie planuję. W dodatku to nie Artur coś wspominał (wiem, że mylące bo obaj są brunetami, ale z kontekstu można wywnioskować) ;)
      Ja nie wiedziałabym co o Polsce napisać, jakiego miasta użyć. Kiedyś to zrobiłam to zostałam skrzyczana, że nie powinnam, więc unikam. Jestem jednak ciekawa twojego pomysłu. A mi było potrzebne oddalone, duże miasto.
      Jeśli uda mi się opisać jego gniew tak jak chcę to będzie dość krwawo, ale chyba nie odstraszę tym wszystkich. W końcu to Lord Voldemort i nie tylko on będzie brutalny.
      Croy

      Usuń
  13. Wow super! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej. Cieszę się, że Severus i reszta przyjęli to tak, a nie inaczej. W końcu co złego jest w przyjaźni? A ta ich na pewno wzmacnia. Odnośnie Katheriny. Jak zawsze w jej scenach czuć grozą. Jestem ciekawa jak znajdzie tego szpiega... a raczej kogo wkopie, żeby to ona nie odpowiedziała za zdradę. Kłótnia na kolacji była ciekawym zakończeniem rozdziału. Nie umiałabym być taka jak Hermiona. Słucha obelgi przyjaciół, jak i tych drugich "przyjaciół". Harry i Ron działają mi na nerwy i sama chętnie rzuciłabym w nich jakimś zaklęciem!
    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Kathrina to szpieg może nie doskonały, ale na pewno bardzo dobry. Ma już pomysł jak sobie poradzić, w końcu jest di tego przyzwyczajona.
    Przyjaźń z dwoma wrogimi obozami może być trudna, ale przybliżeniu to w najbliższym czasie.
    Dziękuję za komentarz,
    Croy

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj! Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award, więcej szczegółów u mnie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten rozdział nudny? Chyba tylko dla ciebie... <3
    Przepraszam, że wpadłam dopiero teraz, ale nauka piętrzy mi się na ogromnych stosach ;)
    No, więc kochana rozdział przecudny jak i wszystkie poprzednie ( oczywiście <3). No hmmm.... Co by ci tu jeszcze napisać? No zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka, bo ja tutaj przed kompem chora siedzę.
    Weny życzę i do kolejnego ( najpewniej przecudnego ) rozdzialiku
    Pozdrawiam Ginerva Malfoy
    http://ginnymalfoy-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję bardzo, przyda się i wena i zdrowie, ty też sie trzymaj ;-)
      Nudny jak dla mnie, bo nie ma tak na prawdę akcji właściwej i przez kilka następnych nie będzie, będę musiała wyjaśnić trochę sytuacje ;)
      Ja sama mam mnóstwo lekcji, więc rozumiem.
      Do napisania,
      Croy

      Usuń
  18. Genialny <3 Uwielbiam to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziś zacznę od błędów:
    "Teraz wiedzieli już, co działo się za ich plecami, jednak była pewna, że nie zdradzą tego nikomu. Wiedzieli, że(…)" - powtórzenie "wiedzieli".
    "(..)i coś czuła, ze nie będzie to wcale miłe." - "że", kropeczka umknęła.
    "W gabinecie na pietrze Severus wraz z Arturem przeglądali dokumenty. Po złapaniu kolejnych gości przez Śmierciożerców(…) - "piętrze", ogonek; śmierciożerców małą literą.
    "wszyscy troszczymy się o tych cholernych młodych czarodziei" - czarodziejów.
    "On ma coś w sobie, co karze się nim opiekować" - kaŻe!!! Każe - kazać, karze - karać. Już Ci to chyba pisałam. ;)
    "Mają przyjaźń?" - ma się przyjaciół, a nie przyjaźń. Może po prostu "Przyjaźnią się"?
    "(…)nie spoglądając na mijanych Śmierciożerców." - "śmierciożerców", małą literą.
    "(…)udawało się jej. Tej nocy jej krwista suknia wyróżniała się(…)" - "jej", powtórzenie.
    "(…)przedstawić żeńskiego kandydata na Śmierciożercę." - ponownie, małą literą.
    "A ich pan pobłażał jej, pozwalał niszczyć młodą Śmierciożerczynię, by potem chwalić ją za jej siłę." - znów jej dwa razy + śmierciożerczynię małą.
    "(…) jednak donośny głos Voldemota podział na nich lepiej niż zaklęcie." - podziałał.
    "W dom Malfoyów ktoś ich ostrzegł." - domu.
    "Zajmij się tym jak najszybciej, a teraz muszę zająć się Bellatrix." - zajmij, zająć - powtórzenie.
    "Wiedziała, że Lestrange ma dziś pecha, (…) na dzisiejszy dzień." - dziś, dzisiejszy - powtórzenie.
    "(…)i pomilczeć chwilę w spokoju, co tak bardzo lubiła. To były nieczęste, ale przyjemne chwile, gdy mogli razem odpocząć." - chwilę, chwile - powtórzenie.
    "(…)powiedział i przepuścił ją zamykając drzwi." - przecinek przed "zamykając".
    "Pięć osób niechętnie wstało(…)" - pięć? Granger, Artur, Snape, Draco… I kto? O nikim więcej nie było mowy.

    Przede wszystkim wybacz, że komentarz dodaję dopiero teraz. Wypadł mi niespodziewany wyjazd i wolałam poczekać do powrotu niż czytać po łebkach.
    W rozdziale za wiele się nie działo, ale jestem tak podekscytowana szóstką, że jakoś się tym zupełnie nie przejęłam.
    Mam tylko jedną uwagę - nie mogę pozbyć się wrażenia, że wszyscy zachowują się tutaj jak dzieci. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale rozmowy, reakcje Snape'a, Artura czy nawet McGonagall (opóźniona reakcja, jeśli chodzi o bójkę) wydają mi się naciągane, niepoważne i odrobinę dziecinne. Błądzą po omacku, podczas gdy gloryfikujesz Hermionę, która potrafi oszukiwać samego Czarnego Pana. Nie wątpię w jej inteligencję, ale Minerwa czy Severus też byli wielkimi czarodziejami. O wiele większymi od niej. Granger może sobie być najmądrzejsza, ale nie rób głupków z reszty. :P
    Więcej uwag brak, czekam z niecierpliwością na szósteczkę!
    Młah! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i za wypisanie błędów. Staram się ich unikać, ale jak widać nie jest jeszcze najlepiej.
      Co do rozdziału szóstego to wyszło mi 14 stron, więc trochę podzielilam, ale mam nadzieję, że nie zawiode.
      Do sytuacji z bójka będzie odwołanie dopiero w ósmym rozdziale, a Hermiona wcale nie jest najlepszą. Zobaczysz w kolejnym rozdziale, gdy wspomina swe początki.
      Za to salaam mi pomysł na McGonagall, bo miało być jej mało. A Severusa będzie i pokaże swój geniusz.
      Croy

      Usuń
  20. Hej, Croy!
    Na początek przepraszam, że dopiero teraz, ale moja matematyczka (nowa, więc stara się siać postrach) stwierdziła, że co to dla nas 70 zadań :D Cóż, miała rację. To było taaakie proste, że spędziłam nad nimi chyba wieczność. Chwała Królowej Nauk!
    Ale wracając do rozdziału. Przeczytany pięć godzin po udostępnieniu, ale skomentowany dopiero dziś. Padam na kolana i proszę o łaskę :P
    Felix proszony o wystąpienie z szeregu!!!
    Młody panicz Malfoy (jak ma na drugie? Też Lucjusz?) wyrwał mi serce z piersi i schował do kieszeni. Jest tak.. niewinny? Po prostu czytając jego reakcje, odzywki czy cokolwiek innego z nim związanego mam banana na twarzy.. TAK MOŻNA SIĘ ZAKOCHAĆ W FIKCYJNYM BOHTERZE *.* Nawet, jeśli było go na razie mało, ale co tam. Swoją prostotą, opiekuńczość, humorem jest idealnym wzorem młodego mężczyzny, których teraz można z różdżką szukać.
    Kolej na Malfoya!
    Oh, chyba wiadomo kto był idolem Felixa. Draco okazuje się, że również ma problemy, mieszane uczucia oraz tysiące masek. Podbił moje serce, kiedy z Hermioną rozpoczęli tyradę „Robiliśmy to i owo pod Twoim nosem, Nietoperku!”. Po prostu te krótkie przekomarzania odzwierciedliły łączącą ich więź oraz przywiązanie w fantastyczny sposób. A moment „zjem Twoje ulubione” powalił mnie na kolana xD są tak słodcy jak Milka.
    Severus Postrach Hogwartu Snape oraz Artur Mów Mi Szefie wystąp!
    Ich rozmowa pokazała trochę ich relację w innym świetle. Nie wiem czy to zamierzone, ale wydawało mi się, że mimo tych potyczek między nimi istnieje jakaś ciekawa i zawiła przeszłość? Bo od razu widać, że to nie przypadkowi czarodzieje, którzy nie przepadają za sobą. Ich pogawędki świadczą o.. czymś między nimi. Może byli kiedyś sobie bliżsi niż chcieliby to przyznać? Chodzi mi o przyjaźń jakby co xD
    Katherina Ruda Księżniczka Voldemorta, tak ty!
    Cóż jej postać mnie chyba najbardziej intryguję z tych innych wcieleń Hermiony. Nie wyobrażam sobie co musi czuć, stając przed Tomem, krążąc między śmierciojadami czy konkurując z Bellą. Ale wygrywa póki co właśnie ona. Księżniczka Mrocznego Pana wplątała się w małe bagno, byle wyszła cało z tego wszystkiego :)
    Hermiona Mam Wiele Twarzy Granger.
    Cóż, to chyba ją podziwiam najbardziej. I chyba o to właśnie chodzi w całej tej historii. Dziewczyna ma niezłe nerwy, jeśli bez mrugnięcia okiem potrafi tak pięknie łgać. Sam Artur nie zdaje sobie sprawy jak świetną agentkę wyszkolił. Nikt nie podejrzewa cichej gryfonki o bycie Najwierniejszą czy bezczelną Amber. Nikt też nie podejrzewał, że ma taki świetny kontakt z wychowankami Salazara. Bardzo bym chciała przeczytać jakąś retrospekcje za czasów szkoły, jak rozpoczęła się ich przyjaźń albo jej i Felixa !
    No, to chyba tyle chciałam napisać.
    Wszyscy baczność!
    Merlinie, odbija mi przez taką ilość matematyki, a tu jeszcze Zbrodnia i kara na mnie czeka. Muszę znaleźć z powrotem swoje szare komórki i coś zacząć z nimi robić :P
    Rozdział jest świetny, bardzo wciągający, jak każdy poprzedni :D
    Teraz tylko muszę czekać na następny, który pewni znów rozwali moją teorię i doda nowe sekrety.
    W takim razie!
    Weny oraz chwilki oddechu od nauki (wiem nie ma jak, ale warto marzyć),
    Lupi♥
    PS. Wybacz mi te wszystkie.. em.. te głupoty, które wklepałam między opisy, ale jak mówiłam zapomniałam odebrać mózgu z wakacji xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nauczycielki sądzą, że jak mamy maturę za osiem miesięcy to powinniśmy już się uczyć wszystkiego, bo tak "mało" czasu mamy...


      Felix jest taki słodki i postaram się zachować taki jego charakter. W końcu musi być jedna pozytywna postać w opowiadaniu. Będzie się od pojawiał dość często, też go uwielbiam.
      Draco to młody chłopak, który przeżył za dużo, spróbuje pokazać to już niedługo. Co do ich rozmowy to jakoś sama mi się usunęła, choc ciekawi mnie twoja reakcja na jego rozmowę z kimś (dwoma osobami) w przyszłym rozdziale. Skoro to ci się podobało to tamto... Co do Milki to kocham ♥
      Och, Severus i Artur mają przeszłość i to poważną, będzie ich strasznie dużo, sa moim jednym z głównych wątków, lecz uprzedzam tylko jako znajomi, przyjaciele itp. Nic więcej! Zreszta sama zobaczysz.
      Kathrina to zawiła postać, ale obiecałam ją pokazać lepiej i to już przy następnym rozdziale (choć siódemka chyba bardziej mi się podoba). Czy w całości to nie wiem, ale jakos się z tego wywinie na pewno ;-)
      Retrospekcje... Każdy je chce, więc napisałam 4-5(?) i to przypada na 6 i 7 rozdział. (Miał być jeden, ale podzieliłam bo miał około 14-15 stron). Pokazuję tam Hermionę w wielu odsłonach, może nie wszystkich, ale trochę zdradzam.
      Zbrodnia i Kara? Współczuję, ja jutro kończę omawiać "Przedwiośnie"... Sama nie wiem co gorsze. Ale i tak powodzenia.
      Mam nadzieję, że tych sekretów nie jest za dużo i nie zniechęcają czytelnika... Wiem, ze poplątała, ale cóż. Ja na razie sie z tym odnajduję, a wy powinniście przejrzeć za jakiś czas xD

      Chwila oddechu u mnie to piątek, aż do niedzieli, gdy budzę się a tu sterta lekcji czeka, ale dziękuję.
      Croy
      P.S. Podobały mi się te przerywniki, zwłaszcza Artur Mów Mi Szefie xD

      Usuń
  21. Witam, witam ♥
    http://oceniamyblogii.blogspot.com/ na naszym blogu pojawiła się ocena twojego opowiadania! Ocenianie twojego bloga było dla mnie zaszczytem!
    Weny życzę, Ginny!

    OdpowiedzUsuń
  22. Och, blogger mnie troluje :/ A miałam tu dodane taki obszerny komentarz.
    Ale dobra, teraz nadrabiam straty. Rozdział wspaniały, historia się rozwija i będę czekała na dalszy ciąg.
    Zachęcam do dokończenia lektury na moim blogu ;)
    http://ginnyluna-fanfiction.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Ginny.Luna

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana do VBA.
    Więcej na moim blogu: http://ginnymalfoy-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. #RC
    Ogólnie bardzo ciekawy pomysł z tymi szkolonymi na szpiegów dzieciakami (choć muszę się tu czepić, że charakter siedmioletniego dziecka na początku był nieco zbyt dojrzały, ale wiem też, że to bardzo trudno jest oddać). Nie wiem czy dobrze to zrozumiałam (mówiłam w końcu, że jestem chora!), ale brat Malfoya? Z jednej strony łamie mi to wyobrażenie o jego postaci i kanon, ale z drugiej... dobrze rozwinięte może być naprawdę ciekawą odskocznią. Także liczę na ciebie w tej kwestii!
    Przechodząc już od kwestii całości do tego rozdziału.
    Rozmowa Hermiony i Draco w tym rozdziale jest absolutnie przeurocza. "mam ci przypomnieć, dzięki komu twoje włosy w końcu wyglądają normalnie, a nie jakby cię smok wylizał?!" <3
    Błędów nie wytknę, bo jeśli były (a chyba coś mi mignęło), to już o nich zapomniałam (bo jestem chora, jak już wspomniałam XD). W każdym razie nie było nic takiego, co by wywoływało zgrzyty przy czytaniu, a to najważniejsze.
    www.theasphodelus.blogspot.com
    http://goo.gl/XcUxX5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ze może siedem lat to mało, ale w tym wieku dziecko jest najbardziej podatne na wpływy, lubi sie uczyć i akurat mam kontakt z takim dzieckiem stąd pomysł.
      Co do Felixa, to musiałam go wprowadzić, będzie on raczej pozytywną postacią, inną niż reszta jego rodziny.
      Co do rozmowy to będzie kilka takich śmiesznych przerywników, dla odetchnięcia.
      Dziękuje za komentarz, ciebie jak wiesz mam w kolejce ;)
      Croy

      Usuń
  25. Kiedy kolejny rozdzial? Piszesz super <3

    OdpowiedzUsuń
  26. matko!!!!! aaa!!! świetne <3 zakochałam się <33

    OdpowiedzUsuń
  27. świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Reakcja mnie usatysfakcjonowała tak jak się spodziewałam. A to zamienienie się paczką chipsów z ciastkami było..... takie trochę w moim stylu :P Podoba mi się :P
    Zastanawiam się czy Severus mówiąc o rudowłosej miał na myśli Lily... Szaleję za nią i wyczajam ją wszędzie. Ciekawe co przeskrobała Bellatrix i jak Katherina się wywiąże ze swojego bowiązku.... No i czy naprawdę kiedykolwiek kogoś zabiła? Byłaby do tego zdolna? Chyba nie miała wyjścia... Jest zajebista <3 A ta końcówka... Trochę nie podoba mi się, że Harry jest takim pajacem. Fakt, Ronem często kierowały emocje, był nieco głupi i cholernie zazdrosny o facetów swojej siostry, ale Harry... Jest zbyt negatywny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię dodawać takie niby nie znaczące fragmenty, jak np. te jedzenie.
      Nie, to nie była Lily, było to cos to pojawi się za około 7-8 rozdziałów ;-)
      Katherina musiała zrobić dużo, co pokaże już w najbliższych rozdziałach, nic jednak nie jest łatwe.
      Harry nie będzie pajacem, musi po prostu dorosnąć, trzeba dać mu czas, i jeszcze odegra swoją rolę...

      Usuń
  29. #RóżoweCiasteczka
    I jestem w kolejnym rozdziale.
    Troche zaczyna mnie irytowac Hermiona. Cieszy mnie jej znajomosc ze slizgonami, ale jej kompletna ignoracja i potepienie Pottera i Weasleya jest... dziwna. Badz co badz, to przyjazn. Fakt, ze zachowuja sie jak dzieci, kompletnie nie przejmuja sie Voldemortem, ale naprawde mam nadzieje, ze to jakos sie zmieni.
    Miona jako Kath jest swietna. Tylko zeby nie wyszla z tego mary sue. No bo, piekna, biusciasta, inteligentna, wychwyca szpiegow, nazbyt idealna.
    Jednak ufam, ze jednak cos z tym zrobisz i unikniesz marysuizmu.
    Okej. Jeszcze jeden rozdzial zostal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie potępienie czy ignorancja. Akcja rozgrywa się chyba w ciągu około 3-4 dni, więc sa trochę pokłóceni, ale potem bedzie więcej o nich. To czas po szóstym roku, jak dla mnie Ron był dziecinny aż do końca serii, te ucieczki itp. A Harry teraz zaczyna dojrzewać i będę starała sie to ukazać.
      Kath ma wiele wad i ran, które wyjdą w kolejnych rozdziałach, nie jest idealna, ani tak "piękna". Przedstawiłam jak na razie "fasady" postaci, a żeby je poznać, należy trochę poczekać i patrzeć na ich zachowanie.
      W zachowaniu Katheriny wprowadziłam jedną rzecz, na którą jak na razie nikt nie zwrócił uwagi, może ty zauważyłaś? Będzie to ważnego w przyszłości.

      Usuń
  30. Line 1: Invalid left-hand side in assignment

    OdpowiedzUsuń
  31. 40 year old VP Accounting Standford Govan, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like "Moment to Remember, A (Nae meorisokui jiwoogae)" and Skimboarding. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a GTO. oryginalne zrodlo

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy