wtorek, 16 września 2014

Rozdział 6

Witam po raz kolejny,
Nadszedł czas na długo wyczekiwany rozdział, który (mam nadzieję) odpowie na kilka waszych pytań. Musiałam go jednak podzielić na dwa, gdyż w sumie wyszło mi 18! stron. Stąd mam już gotowy siódmy, który może pojawi się wcześniej.
Dziękuję za wszystkie komentarze oraz miłe słowa. Oraz kolejne dwie nominacje, które można znaleźć >tu< i ocenę >tu<. Po raz kolejny proszę zostawiajcie swoje adresy, większość już przeczytałam, ale nie wszystkie. Oraz głosujcie w ankietach z boku!
Wpadłam na pomysł napisania kilku miniaturek, czyli scen z przeszłości, których nie są potrzebne do akcji, ale byłyby dobrym dodatkiem. Np. Jakieś sceny Hermiony i Ślizgonów, Katheriny, gdy była młodsza. Co wy na to?
Zapraszam też do akcji > #RóżoweCiasteczka < Jest to okazja na promowanie swojego opowiadania. Zajrzyjcie też do >Współpracy< Jeśli szukacie fajnych stronek.
Za sprawdzenie dziękuję Tenebris.
Zapraszam do czytania

P.S. A jak w szkole? W mnie tak strasznie ciężko..


               Draco wiedział jedno, za moment kogoś zabije i zapewne będzie to jego własna narzeczona. Od samego rana męczyła go przygotowaniami do ślubu, jakby miał odbyć się za tydzień, a nie cztery miesiące. Wyciągnęła go z łóżka i nie dając nawet śniadania, zmusiła do ustalania głupich szczegółów. Tak naprawdę nie doszli do porozumienia w żadnej kwestii, mimo iż siedzieli nad tym ponad dwie godziny. Ich matki już dawno odeszły od nich, by nie spowodować kolejnej kłótni. Jak widać nie zapomniały mu tej wczorajszej z Potterem.
- Draco, skupiasz się? - spytała rudowłosa z wyrzutem.
- Tak, tak, oczywiście – potwierdził z roztargnieniem.
- Więc co o tym sądzisz? Gdyby wasz pałac we Włoszech ustroić na różowo-kremowo i dodać to tego te wielkie kosze czerwonych róż. Zastanawiałam się też nad pozłacaną nicią do obszycia obrusów – powiedziała, pokazując coś na planach.
- Zwariowałaś? Mój ślub różowy? I tak w ogóle ilu ma być gości? - spytał, nagle porywając papiery z jej rąk.
- Tylko około stu pięćdziesięciu, góra dwustu. Musieliśmy zredukować listy, po tym ataku na nasze przyjęcie, sam rozumiesz – rzuciła z wyrzutem.
- Stu pięćdziesięciu? Myślałem raczej o góra siedemdziesięciu pięciu, a najlepiej jeszcze mniej. Skąd ty ich wytrzasnęłaś? - obruszył się, nadal przeglądając dokumenty.
- Mam sporą rodzinę, Draco, nie mogłam nikogo pominąć. Dodatkowo nie zapominajmy o znajomych ze szkoły i kilku osobach z Ministerstwa i innych osobistościach. Na początku mieliśmy ich niemal trzystu, ale kazali nam to zmniejszyć. Jak oni mogli? - skarżyła się, myśląc, że narzeczony ją wesprze.
- To jakieś kpiny! Nie będę robił z własnego ślubu cyrku. Trzeba zmniejszyć tę listę i to porządnie. I po cholerę mamy zapraszać Szefa Departamentu Sportu? - Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Zrozum, nasz ślub będzie wydarzeniem roku, jeśli nawet nie dekady! Spójrz, jaką znalazłam suknię, będzie wykonana w Hiszpanii, ze specjalnego projektu Madame Osco, tej...
- To jest różowe – przerwał jej nagle, wpatrując się w pokazane zdjęcie.
- Och, to tylko przypuszczalny wygląd końcowy. A jak wiesz, gdybyśmy mieli różowo białe dodatki, a ty założyłbyś kremową szatę, taką na wzór mugolskiego garnituru, który ostatnio jest modny, to ja pasowałabym tak świetnie – zapewniła go, szukając czegoś pośród rozrzuconych katalogów.
- A te falbany? One są straszne i jest ich tak dużo. W dodatku ten dekolt, nie lepiej dodać do tego ramiączka i jakoś go zmniejszyć? - dopytywał wstrząśnięty.
- Nie – ucięła szybko, po czym podała mu otwarty katalog. - A to moja fryzura. Podoba się?
               Draco przez chwilą rozważał samobójstwo. Jeśli tak ma wyglądać jego ślub to on chyba woli już teraz nie żyć. Nie może w końcu pozwolić, by z tej ważnej uroczystości zrobić pośmiewisko! Żeni się raz w życiu i całość musi wyglądać dobrze, tak by po latach mógł wspominać tą chwilę. Oczywiście o ile przeżyje te kilka lat.
- Będziesz wyglądała jak pudel i to nastroszony – przyznał szczerze.
               Za późno zauważył, że warga jego narzeczonej niebezpiecznie drga, a po chwili łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Zaniosła się szlochem, a jak na komendę do pomieszczenia wróciły Molly i Narcyza. Spojrzały na chłopaka karcąco i podbiegły do dziewczyny.
- Co się stało, córeczko?
- On nie chce tego ślubu. - Wskazała z wyrzutem na blondyna. - Ja to wiem i wszyscy inni też, chce to zepsuć!
- Nic takiego nie powiedziałem – zaczął się bronić. - Po prostu w sukience będziesz wyglądała jak beza i piersi zapewne ci… – Zrobił niezgrabny ruch przy klatce piersiowej. - No, a uczesanie nadaje się dla pudla, choć jego też byłoby szkoda.
               Obie kobiety zgromiły go wzrokiem, a jego wybranka płakała dalej. Właśnie taką sytuację zastała Hermiona, która weszła zaalarmowana hałasem. Draco stał na środku pomieszczenia i patrzył bezradnie na kobiety, nie wiedząc, co ma zrobić. Spojrzał na nowoprzybyłą, szukając w niej wsparcia.
- Kochanie, co się stało? – spytała z przejęciem rudowłosą.
- Draco wszystko psuje – oskarżyła chłopaka. - Nie zgadza się na nic, co zaplanowałam, chce mniej gości i kolory mu nie pasują... Może powinniśmy to odwołać?
               Chłopak poczuł iskierkę nadziej na to stwierdzenie, ale zniknęła ona tak szybko, jak się pojawiła. Jego matka zaczęła zapewniać, że nic nie trzeba odwoływać, w końcu są taką „uroczą parą”. Blondyn, nie wiedząc co robić, próbował wycofać się z pokoju, gdy zatrzymały go słowa przyjaciółki.
- Ja ci pomogę, kochanie. Urządzimy ten ślub tak, jak chcemy, a co do Malfoya to może sobie myśleć, co chce. W końcu to twój ślub. - Przytuliła Ginny, która przestała już płakać.
- Naprawdę mi pomożesz? I będę miała tę różową suknię? - spytała niepewnie.
- Oczywiście, przecież to zależy tylko od ciebie.
- Chyba ktoś zapomina, że to także „mój” ślub – przypomniał się chłopak.
               Cztery pary oczy spojrzały na niego z wyrzutem, a on, wiedząc, że nic nie zdziała, machnął rękoma i wyszedł szybkim krokiem. Miał tego dość, wszystkiego. Musiał w końcu odpocząć, inaczej postrada wszystkie zmysły.
 ***
               Blaise siedział w pokoju wraz z Felixem, próbując pokonać małolata w szachy, co jednak nie najlepiej mu szło. Chłopak miał do tego talent, na szczęście nie rodzinny, bo wygranie z Draco było aż nazbyt łatwe. Już miał po raz kolejny ruszyć pionkiem, gdy drzwi otworzyły się i wszedł wzburzony Malfoy. Trzaskając drzwiami, zlustrował pomieszczenie, po czym opadł na łóżko Hermiony. Nie trzeba było długo czekać na jego wyjaśnienia.
- Mam dość wszystkiego! Tego ślubu, Ginny i tych durnych przygotowań! Chyba wszyscy zapominają, że to także moja uroczystość – wyrzucił z siebie, wpatrując się w sufit.
- Draco, sam dobrze wiedziałeś, co cię czeka. Nie wiem, po co zgadzałeś się na ten ślub, ale rozumiem, co chciałeś osiągnąć. Może i Ruda jest niezła, ale to jeszcze dzieciak – przyznał Zabini, zapominając o grze.
- Jest tylko rok młodsza od nas, do cholery. I dobrze wiesz, że ten ślub to nie był mój wybór. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, Zakon w końcu się do nas przekona. Nawet teraz, mimo iż u nas mieszkają, woleli by nas wyrzucić za próg, prosto w łapy Śmierciożerców. A ona skończy siedemnaście lat niespełna miesiąc po naszym ślubie. Powinna być już dojrzała! - warknął.
- Mówimy o Weasley, Draco. Oni późno dojrzewają, wystarczy spojrzeć na jej brata. Z tej ich całej hałastry najmądrzejsza jest dwójka najstarszych i bliźniacy, reszcie niestety tego zabrakło. Ale małżeństwo z Rudą nie powinno być takie złe, w końcu jak dasz jej spokój, to sobie chyba poradzi, co nie? - spytał niepewnie brunet.
- Ona nawet z przygotowaniami sobie nie radzi. Wybrała różowo-kremowe dekoracje i straszną suknię ślubną. Zgadniecie kolor? Oczywiście, że różowa. A jej fryzura... Nie wspominając o zaproszeniu niemal dwustu osób, już lepiej mogła wysłać Voldemortowi imienne zaproszenie. - Chłopak usiadł na chwilę i zgarniając kilka poduszek, położył się na nich.
- Może trzeba odwołać ślub? W końcu co złego może się stać? - zaproponował młody Malfoy, na co reszta spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Chyba nie chcesz wiedzieć, co może się stać. To byłby horror – wymamrotał jego brat i zamknął oczy.
               Rozmowę przerwało im otwarcie drzwi, a tuż za tym pojawiła się dziewczyna z uspokajającym uśmiechem na twarzy.
- Jak się czuje nasz książę? - spytała chłopaków siedzących przy stoliku.
- Źle. – Dobiegł do niej głos z łóżka. - Dasz radę coś z tym zrobić? - spytał z nadzieją.
- To nie będzie łatwe, ale może uda uniknąć się kilku rzeczy. Sukienki raczej nie zmieni, ale kolor można dać inny. Co do zaproszeń trzeba poprosić Snape'a i Blackwooda. Dekoracje... ja zajmuję się zaklęciami, więc jedno kolorystyczne nie sprawi mi różnicy. Będzie dobrze, Draco. Nie martw się – pocieszała go, siadając obok niego na łóżku.
- Jesteś niezastąpiona, Hermiono – westchnął Felix, przypatrując się dziewczynie z uwielbieniem. - Gdybyś nie była dla mnie jak siostra, to chyba bym się zakochał.
               Jego stwierdzenie zostało skwitowane śmiechem wszystkich zebranych. Całą czwórkę łączyły raczej stosunki jak między rodzeństwem, zwłaszcza między Draco i Hermioną. Blondyn widział w niej swoja młodszą siostrę, która mimo iż czasem była denerwująca, zasługiwała na najlepszą ochronę. Oboje zaś troszczyli się o Felixa, który był zbyt „jasną” postacią i nie pozwalali nikomu go skrzywdzić.
- Ja zaraz muszę wracać. Wyrwałam się tylko pod pretekstem przyniesienia książki o potrzebnych czarach – wyjaśniła niechętnie. - Co teraz zamierzasz, Draco?
- Wyjdę stąd. Muszę odpocząć, zaczerpnąć świeżego powietrza i na moment zapomnieć o tym całym przedstawieniu.
- Gdzie znikasz? - spytał Blaise, widząc wstającego przyjaciela.
- Jak najdalej, ale nie bój się, potrafię o siebie zadbać i nie wrócę późno.
               Po tych słowach wyszedł z pokoju, a zaraz za nim Hermiona z grubym tomem, posyłając im pocieszający uśmiech.
               Młody mężczyzna już od kilku godzin siedział na schodach, jednak czuł się tu dobrze. Cisza, spokój, żadnych ludzi, czyli to czego teraz potrzebował. Co prawda czekał na kogoś, ale udało mu się już wyciszyć i okiełznać temperament. Jednak nie zamierzał wracać do domu przed porozmawianiem z nią. Odkąd tylko się rozstali, za dużo o niej myślał, była fascynująca, po prostu inna. I teraz chciał ją poznać, póki jeszcze może.
- Wyjaśnisz mi, co tu robisz?
               Nagle chłopak poderwał się na równe nogi i odwrócił w stronę drzwi. Stała w nich taka, jak ją zapamiętał. Tym razem ubrana równie luźno, w leginsy i zwykłą bluzkę do połowy ramienia. Włosy związane miała na czubku głowy, choć kilka kosmyków oplatało jej twarz. Jednak ten jej wzrok, który w tej chwili wysyłał w jego stronę błyskawice. Była idealna, oczywiście o ile się na niego nie wściekała.
- Myślałam, że nie jesteś idiotą, ale najwidoczniej się pomyliłam. Jak mogłeś opuścić dobrze strzeżony dom i pojawić się tu, siedząc najzwyczajniej w świecie na schodach? - wysyczała w jego kierunku, mrużąc oczy.
- Jeszcze potrafię o siebie zadbać i po prostu chciałem tu być. Porozmawiać z tobą lub coś w tym stylu – powiedział niepewnie, nagle żałując swojej decyzji. - Może powinienem już iść...
- Zostań. - Zatrzymała go. - Skoro już tu jesteś i czekałeś tyle czasu, to wejdź – powiedziała niechętnie.
               Bez słowa przeszedł obok niej, a dziewczyna zamknęła drzwi. Rozejrzał się niepewnie po mieszkaniu, ale wszystko było takie, jak zapamiętał. Na lewo kuchnia z wygodnym blatem i stołkami, a na prawo otwarty i przestronny salon. Wszystko było tu dość rozległe. Mnóstwo wolnej przestrzeni dawało uczucie komfortu, a brak odgradzających ścian pozwalał się rozluźnić. To było doskonałe miejsce do zamieszkania, sam chętnie nabyłby takie lokum.
- Zamierzasz wyjaśnić mi, po co tu jesteś? - spytała, idąc w stronę kuchni.
- Musiałem odpocząć i jakoś ty pierwsza przyszłaś mi na myśl. Myślałem o tobie dużo – przyznał – i chciałbym cię lepiej poznać.
- Mnie? Chcesz ryzykować poznanie mnie, choć doskonale wiesz, kim jestem? - zdziwiła się.
- Tak, jesteś jedną z najbardziej fascynujących osób, jakie poznałem. To oczywiste, że chciałbym cię poznać.
               Dziewczyna jedynie zaśmiała się i wskazała na jeden ze stołków barowych.
- Usiądź i wypij. - Postawiła przed nim filiżankę.
               Na początku niepewnie, ale w końcu chwycił naczynie i upił łyk. Była to kawa, prawdziwa, mocna i strasznie słodka, czyli taka jaką lubił. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, patrząc, jak sama siada naprzeciwko niego z kubkiem w dłoni.
- To co chcesz wiedzieć? W końcu nie mamy całego dnia – pośpieszyła go.
               Jednak on zamiast zadać pytanie, zajął się delektowaniem napoju. Przypatrywał się dziewczynie w skupieniu, nie wiedząc od czego ma zacząć. Jeszcze chwilę temu miał tyle pytań, a teraz wszystkie wyleciały mu z głowy. Zaczął jednak on najprostszego.
- Dlaczego szpiegujesz, a nikt cię nie zna? O co w tym wszystkim chodzi?
- Trudno jest utrzymać się na powierzchni, gdy jesteś ciągnięty w obie strony. W końcu jedna pociągnie za mocno i wydasz się – zaczęła, patrząc mu prosto w oczy. - Musiałam odciąć się od jednej z nich w jak największym stopniu, a biorąc pod uwagę, do czego zostałam wyszkolona, wybór nie był trudny.
- Więc przeszłaś szkolenie? Te z naborów? - spytał szybko. - Nie było zbyt wielu dziewczyn spośród wybranych.
- Jednak kilka było. Jak wiesz, nie jest najłatwiej kłamać Voldemortowi, trzeba jednak poświęcić się sprawie i stać takim, jakim oczekują – wyjaśniła. - Powinnam dowiedzieć się też czegoś o tobie, prawda?
- Mam wrażenie, że wiesz już za dużo. Znasz każdego szpiega w zastępach Czarnego Pana?
- Nie wszystkich, jedynie dużo. I nigdy nie poznasz obcej osoby w całości bez uczciwej rozmowy. - Wstała, a chłopak ze zdziwieniem patrzył, jak wyciągnęła z szafki chipsy, po czym wróciła.
- Jak to wszystko się zaczęło? Nie wyglądasz mi na dziewczynę, którą łatwo zwerbować?
               Chłopak sięgnął do otwartej paczki, a dziewczyna na chwilę się zamyśliła. Doskonale pamiętała, jak wszystko się zaczęło. Może i była mała, jednak te wspomnienia nie chciały odejść.
               „Była dość późna jesień, a pogoda paskudna. Z nieba lał deszcz, a wiatr porywał liście z chodnika. Na placu zabaw siedziała jednak mała dziewczynka. Spokojnie bujała się na huśtawce, co nie byłoby takie dziwne, gdyby nie to, iż nikt jej nie popychał. W małym oddaleniu od niej siedział dwudziestoparoletni mężczyzna, przyglądając się jej już od godziny. Można by pomyśleć, że to wiatr porusza mechanizmem, jednak nie mógł być na to zbyt silny. W końcu wstał i przykucnął naprzeciwko niej, czekając, aż podniesie wzrok. Gdy jednak to nie nastąpiło, odezwał się.
- Cześć.
               Dziewczynka podniosła do góry głowę, jednak nie odpowiedziała. Mężczyzna spróbował jeszcze raz.
- Jesteś czarownicą?
               Te słowa zainteresowały ją. Spojrzała mu prosto w oczy, po czym wyszeptała.
- Czarownicą?
- No wiesz, różdżki, czary, magiczne szkoły i Pokątna? - podpowiedział.
               Dziewczyna jedynie pokręciła głową, po raz kolejny zwieszając wzrok.
- Kim są twoi rodzice? - spytał po chwili mężczyzna, nie dając za wygraną.
- Jestem sierotą, nie mam rodziców – wyznała.
- Czyli to możliwe, że oni byli czarodziejami. Chcesz sprawdzić czy ty też „to” masz?
               Brunet zdziwił się słabym reakcjom dziecka. Czy nie powinno być ono bardziej „żywe”?
- Co mam zrobić?
- Weź moją różdżkę i machnij nią delikatnie. To wystarczy – wyjaśnił, podając jej swój skarb.
               Mała ze sceptycyzmem przyjęła podarunek i lekko nią machnęła. Ku zdziwieniu obojga liście poderwały się do góry, po czym zakręciły w powietrzu i upadły w równej kupce u podnóży drzew. Dziewczynka popatrzyła na swoją rękę zszokowana, a nieznajomy uśmiechnął się tylko radośnie.
- Czyli możemy założyć, że jesteś minimum półkrwi. Szukam uczniów, jesteś zainteresowana? - rzucił bez ogródek, wiedząc, że z tą dziewczynką nie ma co udawać.
- Jakie są warunki? - spytała bez zastanowienia. Dobrze wiedziała, że nie ma nic za darmo.
- Musisz mieć minimum sześć-siedem lat, słuchać rozkazów, uczyć się wszystkiego, co ci każę. To nie będzie łatwe, a raczej diabelnie trudne, jednak tak musi być.
- Po co ten trening? I czego będę się uczyła?
- Nie zrozumiesz teraz, ale niedługo będzie trzeba pokonać kogoś bardzo złego. Musisz nauczyć się zaklęć, sztuk walki i wszystkich przydanych rzeczy, które pomogą wypełnić ci zadanie.
- Nie spełniam jednak jednego wymogu, wieku – wyznała.
- Ile masz lat? - zaciekawił się.
               Dla niego wyglądała i zachowywała się jak znacznie starsze dziecko niż jego limit. Co prawda była drobna, lecz jej wzrok i rysy nie pozwalały na zbyt szybką i pewną ocenę.
- Pięć – szepnęła, przygryzając dolną wargę.
- To nie jest duża różnica, a może to i lepiej. Będziemy mieli więcej czasu na naukę. Ale co z twoimi opiekunami? - zastanawiał się.
- Jestem w rodzinie zastępczej, zwykle i tak znikam na całe dnie. Nikt nie zauważy.
- Więc umowa stoi? Jeśli tak, pójdziemy jutro na zakupy – zachęcał.
- Nie mam pieniędzy – odpowiedziała natychmiast.
- Jestem twoim nauczycielem i to ja zapewnię ci ekwipunek. Więc jaka jest twoja decyzja?
- Zgoda, ale jeśli cokolwiek nie będzie mi się podobało...
- Zapewne wiele rzeczy ci się nie spodoba. To nie będzie spacerek po plaży, tylko ciężki trening. Potrzebujemy dobrze wyszkolonych ludzi – wyjaśnił, wiedząc, że nie może pozwolić sobie na jej odmowę, gdy zaczną już trening.
- Masz moją zgodę, chcę spróbować.
               Mężczyzna uśmiechnął się i, kiwając głową, miał już odejść, gdy spojrzał jeszcze raz za siebie i rzucił.
- Jutro będę tu czekał od rana.
               Zaraz potem zniknął, mając z głowę tylko jedną myśl: „I kto powiedział, że przekonanie dziecka nie będzie łatwe?””
               Katherina doskonale wiedziała, że cała ta rozmowa jest po prostu zabawna. Jak mogła uwierzyć obcemu człowiekowi i pójść za nim? Jak mogła być tak naiwnym dzieckiem? Jednak było to oderwanie się od krwawej i straszniej rzeczywistości, dzięki temu miała nadzieję, ze coś się zmieni, nabierze sensu. Dziś nie żałowała swojej decyzji. Była to jedna z najlepszych w jej życiu, choćby nawet najbardziej niedorzeczna.
- Zostałam zwerbowana przez jednego z nauczycieli, nauczona wszystkiego, co umiem, po czym, jak już mówiłam, odcięłam się od Zakonu. Byłam tylko nastolatką, a jak wiadomo w tym wieku łatwo o popełnienie błędu. Mniejszy kontakt równał się mniejszym pomyłkom i jak widać się udało – wyjaśniła.
               Nie odpowiedziała mu wprost, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jednak powinno mu to wystarczyć. Nie zamierzała na ten temat dodawać nic innego.
- A szkoła? Skończyłaś jakąś? Ile ty w ogóle masz lat? - zaciekawił się, jedząc chipsy.
               Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, czym zdziwiła swojego rozmówcę.
- Nie wiesz, że to nieładnie pytać damę o wiek?
- Och, przestań. Odpowiedz przynajmniej na resztę pytań – powiedział lekko.
               Dziewczyna nie mogła powiedzieć prawdy, to oczywiste. Jednak w końcu kłamała wszystkim i o wszystkich, dlaczego i teraz nie mogła. Nie mogła zapomnieć, gdzie zaczęło się to kłamstwo. Jak zwykle po raz pierwszy usłyszał je Artur.
- Od września idziesz do szkoły, prawda? - spytał nagle mężczyzna podczas jednego z treningów.
               Dziewczyna nagle spojrzała na niego zdziwiona i dopiero po chwili kiwnęła głową.
- Tak, nie wiem, co wtedy będzie z naszymi treningami – potwierdziła, patrząc wprost na niego.
- Nie będzie najgorzej. Będziesz ćwiczyła swoją kondycję. Ale chyba nie muszę ci przypominać, że nie możesz chwalić się swoimi umiejętnościami przy innych, co? - Spojrzał na nią badawczo.
- Doskonale o tym wiem, nie jestem dzieckiem – warknęła, machając zawzięcie różdżką.
- Ja powiedziałbym co innego. Jaka szkoła? - dopytywał.
- To chyba zachowam tylko dla siebie. W końcu sam mówiłeś, że nie możesz wiedzieć zbyt wiele. To może mnie zdradzić – wytknęła mu, robiąc zgrabny unik.
- Nie zdradzisz nawet rąbka tajemnicy? Wiesz, że mogę pomóc dostać się do jakiej tylko chcesz magicznej placówki, a gdybym miał cię na oku...
- Obiecałeś mi coś i tego się trzymaj. Idę do szkoły, która przysłała mi list i mam spokój od ciebie na dziesięć miesięcy. Czy proszę o tak wiele, skoro od tylu lat już mnie szkolisz? - spytała w końcu, zniżając swą broń.
- Dobrze, jak chcesz – skapitulował w końcu. - Ale chyba powinienem obwiniać sam siebie, ja nauczyłem cię takiego uporu.
- Albo mam to w genach. Skąd możesz wiedzieć?
- Sama tego nie wiesz – odpowiedział jej. - Kończymy na dziś? W końcu odpadnie ci ręka od tego machania.
- Mówisz tak, jakbyś się tym martwił. Przecież chyba muszę się tego nauczyć, prawda?
               Mężczyzna skwitował to jedynie śmiechem. Zaczął porządkować wyrządzone przez nich szkody, kiedy dziewczynka rzuciła:
- To do jutra. Miejmy nadzieję, że będzie ładna pogoda. Obiecałeś mi coś – przypomniała.
- Wiem. Do widzenia, mała.
               Gdy tylko wyszła z budynku i oddaliła się na odpowiednią odległość, wypuściła głośno powietrze. Zdawała sobie sprawę, jak głupia była, ze nie zadbała o to wcześniej, więc teraz przyszedł na to czas. Jednak by tego dokonać potrzebowała jednej rzeczy, nowej tożsamości.
               Nie raz mówiono jej, jakie ma szczęście, że jej twarz nie jest na tyle znana, że będzie mogła bez problemu szpiegować. Nie mogąc stracić tej szansy, nauczyła się wszystkich potrzebnych zaklęć. Nie było trudno znaleźć sobie doskonały nowy wygląd. Nic rzucającego się w oczy, zwykła jedenastolatka. Dodatkowo musiała dodać kilka wad, na które sama patrzyła z politowaniem. Ale będą one pasowały do małej kujonki. Kolejnym krokiem było nałożenie zaklęcia trwałości i złączenia wszystkiego w jedno. Jedno zaklęcie na zmianę wyglądu i osobowości. Coś czego nauczyciel nauczył ją już tak dawno. Słyszała niemal słowa, które wtedy wypowiedział:
- Nie zawsze można polegać na wielosokowym, przecież to cholerstwo waży się miesiąc! Dlatego trzeba znać kilka przydatnych sztuczek. Najlepiej jak wcześniej przygotujesz sobie kilka wyglądów jednozaklęciowych, by móc w razie potrzeby się zmienić.
               Teraz korzystała z tej rady. Z resztą, jak ostatnio odkryła, jej obecny wygląd był takim zaklęciem, niezwykle mocnym i profesjonalnym, ale tylko zaklęciem. Musiała jednak zrobić jeszcze kilka rzeczy. Włamanie do Ministerstwa była dla niej zbyt łatwe, robiła to już w wieku siedmiu lat, a co dopiero teraz. Czary oryginalności były trudniejsze, ale jej nowa tożsamość szybko zniknęła w aktach z dopiskiem o urodzeniu poza granicami Anglii. Było to dobre usprawiedliwienie faktu, dlaczego nie ma jej sygnatury w Hogwarckich aktach.
               Ostatniego dnia wakacji przyszedł do niej list, który pozwolił jej odetchnąć z ulgą i szykować się do nowej szkoły.”
- Myślisz, że byłabym dobrym szpiegiem, uczęszczając do normalnej uczelni? - spytała, lustrując go wzrokiem. - Oczywiście, że chodziłam do szkoły, ale nie musisz widzieć jakiej – dodała, widząc, że otwiera już usta. - Jest to doświadczenie przydatne w tym zawodzie. Musisz się wmieszać w tłum, raz wyróżnić, a raz schować. To wyczucie chwili, gdy nadszedł twój czas i głupi stres lekcjami. Przecież wszyscy szpiedzy kiedyś to przeżyli.
               Dziewczyna mówiła, a Draco nie odrywał od niej oczu. Była fascynująca, teraz na pewno mógł to potwierdzić. Niby odpowiadała na jego pytania, a nie dowiedział się tyle, ile chciał. Musiał ją poznać, to było jego zadanie. A widok jej zamglonego wzroku na chwilę przed odpowiedzią, wskazywał na to, iż coś ukrywała. Tak bardzo chciałby się dowiedzieć, co to było.
- Wiesz, że ta rozmowa staje się nudna? - rzuciła nagle.
- Wcale nie – zaprzeczył. - To były tylko dwa pytania, a mam ich jeszcze całkiem sporo. Kiedy zaczęłaś szpiegować?
- Sama nie wiem. Odróżniasz słowo szpiegować od przejść na zła stronę? Mówiłam ci już, że nie od zawsze szpieguję, na początku musiałam dostać się jak najbliżej. Dopiero potem udało mi się ułożyć wszystko tak, by dostarczać wam informacji. Nie da się pokazać daty czy czasu. Jest to względne – wyjaśniła, pijąc resztę swojej kawy.
- No a rodzice? Chyba oni jakoś reagowali na twoją nieobecność? Pamiętam swój trening i dni spędzone poza domem. Gdybym miał to ukrywać przed bliskimi, byłoby strasznie – westchnął Draco.
               Kolejne pytanie na które dziewczyna wolałaby nie odpowiadać. Wiązało się to ze zbyt wielkim bólem, który wolała sobie oszczędzić. Rodzice? Nigdy ich nie miała, nie tych prawdziwych. A to, co ją spotkało po sierocińcu, było zbyt brutalne by opowiadać chłopakowi. Jednak zmory przeszłości już zakradły się do jej mózgu i zamknęła na moment oczy by je przepędzić.
               „Mała dziewczynka chowała się w kącie, powtarzając sobie jak mantrę słowa swego nauczyciela: Nie możesz używać przy nikim czarów. Jeśli się zdradzisz, to będzie koniec. Dlatego teraz schowała się za regałem i starała wyciszyć. Nie chciała tracić okazji do treningu przez swoją głupotę. Kilka uderzeń w tę czy inną stronę nie powinno robić jej różnicy, w końcu była już przyzwyczajona. A mimo to nie ufała sobie. Wolała być już w sierocińcu niż w tej rodzinie.
               Nie miała jednak dziś szczęścia. Mężczyzna znalazł ją i wyciągnął z kryjówki. Starała się nie płakać, ani nie uciekać. Wiedziała, że jak znajdzie ją drugi raz, to będzie jeszcze gorzej. Tym razem po wszystkim nie dała rady już więcej udawać. Spakowała szybko swoje rzeczy i uciekła z domu.
               Doskonale wiedziała, że gdyby nie zajęcia z nauczycielem, już dawno załamałaby się lub uciekła. Jednak to dało jej siłę, którą najprawdopodobniej teraz straciła. Nie wiedziała dlaczego zgadzała się na to przez tak długi czas. W końcu już dawno powinna odejść. Była czarownicą, a nie jakimś zwykłym mugolem. Zasługiwała na coś lepszego.
               Kilka następnych dni pojawiała się na treningu, a sypiała w starym parku, tam gdzie niegdyś znalazła nadzieję. I tym razem nie zmieniło się to. Niespełna tydzień po jej ucieczce obudziła się w środku nocy i ujrzała kucająca przed nią starszą kobietę. Miała ona starą pomarszczona twarz, ale jej oczy błyszczały. Dziewczynka, korzystając delikatnie z magii, sprawdziła ją i jej intencję. Gdy była już pewna, że nic jej nie grozi, usiadła i pewnie spojrzała jej w oczy.
- Och, maleńka. Chyba potrzebujesz domu, co? - spytała kobieta, a jej towarzyszka pokiwała tylko głową. - Więc chodź. Znajdzie się w moim domu kąt dla ciebie.
               Nie wiedząc dlaczego, dziewczynka zaufała jej i wstała. Poszła za nowo poznaną osobą, tak jak niegdyś za swoim nauczycielem. Miała nadzieję, że i tym razem instynkt jej nie zawiedzie.”
               Chłopak patrzył na Kathrinę i czekał, aż otworzy oczy. Gdy w końcu się to stało, było widać w nich jakieś uczucia, których nie mógł odgadnąć. Po chwili otrzymał odpowiedź na swoje pytanie.
- Nie mam rodziców. Byłam sierotą i nauczyciel mnie przygarnął – skłamała, choć nie było tego po niej widać. - Jak widzisz nie miałam takich problemów z ukrywaniem się czy zniknięciem. To było aż nazbyt łatwe.
- Tak wiele kryjesz tajemnic, a każda twoja odpowiedź nasuwa mi jeszcze więcej niewiadomych – rzucił szczerze blondyn.
- To może przejdźmy do salonu, tam powinno nam się lepiej rozmawiać.
               Dziewczyna wstała i zabrała chipsy ze sobą, po drodze wyjmując z lodówki sok. Gdy usiedli już wygodnie naprzeciw siebie w fotelach, czerwonowłosa odezwała się:
- Co więcej chcesz wiedzieć? Choć ja też mam do ciebie parę pytań.
***
               Kolejne spotkanie w gabinecie musiało się odbyć już w bardziej pełnym składzie. Tym razem nie tylko Severus i Artur pogrążeni byli w rozmowie, ale i szanowany Dumbledore, który w końcu zaszczycił ich swoja obecnością. Wrócił on już ze swej wyprawy, gdziekolwiek ona była i siedział teraz spokojnie w fotelu przy kominku, nie zwracając uwagi na zniecierpliwienie otaczających go mężczyzn. W końcu rozmowa mogła poczekać, lecz ciepła czekolada już nie.
- Wyjaśnisz nam w końcu, gdzie zniknąłeś na te trzy tygodnie, czy zamierzasz nadal to ukrywać? - spytał w końcu nauczyciel.
- Miałem swoje sprawy, Severusie, i jak dobrze wiesz, są one ważniejsze niż to, co mógłbym robić na miejscu – powiedział, spoglądając na niego badawczo.
- To jednak niczego nie wyjaśnia. Równie dobrze mógłbyś już nie żyć, a my jak głupi byśmy czekali – warknął rozdrażniony.
- Wiedzielibyście, gdyby dopadł mnie Voldemort, sam wiem o tym najlepiej, mój drogi chłopcze. Zawiadomiłby was o tym przy pierwszej sposobności
- Mimo to jeden raz w życiu to chyba niewiele, co?
- Przecież się pojawiłem. Słyszałem też, że miało miejsce bardzo fascynujące odkrycie – stwierdził podekscytowany.
- Odkryciem nazywasz atak na Malfoyów? - spytał w końcu Artur.
- Raczej to co z niego wynikło. Więc mamy szpiega w Wewnętrznym Kręgu. Mogłam się tego spodziewać – westchnął i zapatrzył się w ogień.
- Och, tak? A jakie były tego przesłanki? - dociekał brunet.
- Zbyt dobre informacje od naszych zwyczajnych agentów. Jak wiesz, często wiedzieliśmy rzeczy, których nie powinniśmy. Nie mieliśmy nikogo dostatecznie blisko Toma, by to mogło się udać, a jednak byliśmy kilka kroków przed nim – wyjaśnił.
- Czyżby? - zaciekawił się Severus.
- Sam wiesz o tym doskonale. Ale lepiej powiedz, co sam o tym sądzisz?
- Nie wiem, mężczyzna, w miarę dorosły, brunet, przeciętny – to opis naszego poszukiwanego. Jakoś pasuje do każdego i do nikogo zarazem. Mamy o nim zbyt mało informacji.
- Tak też myślałem – przyznał Albus. - A jak ma się pan Malfoy?
- Dobrze, aż za dobrze, jak na takie spotkanie. Jednak ostatecznie nie ma go w domu i nie możemy z nim porozmawiać. Ma problemy z narzeczoną i przygotowaniami do ślubu – wyjaśnił Artur.
- Jakież to problemy?
- Nie zgadza się na wszystkie szczegóły, choć sam mu się nie dziwię, niektóre z nich są durne – przyznał Severus. - Jak na przykład róż, jako kolor dominujący w całej uroczystości.
- Och, jestem pewien, że panna Weasley nie zostanie sama z przygotowaniami. Ma w końcu pannę Granger.
- Która „znowu” jest nieobecna – warknął zdenerwowany Artur.
- O co ci chodzi tym razem? - spytał go Snape.
- Nie rozumiem, jak możecie jej na to pozwolić! To jeszcze dziecko, a wy nie zwracacie uwagi, gdzie ona codziennie znika!
- Nie codziennie, Arturze. Hermiona to bardzo mądra czarownica. Mądrzejsza, niż większość nastolatków w tym domu – próbował załagodzić dyrektor.
- Może i inteligenta, ale to nadal dziewczynka. Sprawdziliście przynajmniej, gdzie wychodzi? Bo ja tak!
- I co ci wyszło? - zaciekawił się Mistrz Eliksirów.
- Chodzi do bibliotek.
- Wiedziałem – mruknął zawiedziony.
- Jak widzisz to dobra i spokojna dziewczyna. Nie ma co się bać – zapewnił Dumbledore.
- A wiecie jakie to biblioteki? Raz włamała się pod wielosokowym do ministralnej biblioteki. Potem, jak śledziłem ją wieczorem, okazało się, że ma spotkanie w Ameryce z jednym z profesorów. Następnym razem złamała zabezpieczenia jednej z rodowych twierdz czystokrwistych. To według was normalne?! - warknął.
- No cóż, nie spodziewałem się aż tyle, ale sam wiesz, co było, jak odcięliśmy ją od książek. - Severus spojrzał na Albusa, który pokiwał głową.
- Wpadła w stan odstawienia. Jej mania na punkcie książek to już uzależnienie w pewnym sensie. A jakoś nie widzimy, by sprawiała problemy, co najwyżej pomagała – kontynuował Albus.
- Ale ona...
- Choć to, że dała się wyśledzić, może być niebezpieczne. Gdzie popełniła błąd? - spytał Mistrz Eliksirów.
- Nie popełniła – przyznał w końcu Artur. - Zgubiłem się i musiałem wrócić, by sprawdzić jej namiar.
- Założyłeś jej namiar? - krzyknął Severus.
- A co miałem robić?! W ogóle się nią nie interesujecie, a ja...
- Ty masz kompleks Amber. To, ze zginęła, wcale nie znaczy...
- Nie wspominaj jej, nie masz prawa!
- To nadal twój słaby punkt, choć nie wiem, czy dlatego, że straciłeś szansę pokazania, jak to twój szpieg jest najlepszy, czy szkoda ci życia nastoletniej dziewczynki – wypomniał mu czarnowłosy.
- Mówimy tu o życiu siedemnastoletniej dziewczyny, Snape! A nie o jakimś głupim zakładzie!
- To twoją głupotą było wybieranie do tego zadania dziewczyny i w dodatku przywiązywanie się do niej. Jak sam wiesz, szkolone były jeszcze dwie agentki i każda z nich została wycofana zaledwie po kilku tygodniach, nawet dobrze nie weszły w kręgi Śmierciożerców. Twoja utrzymała się kilka miesięcy, zdradziła Malfoyów! Jednak jak widać to jej nie pomogło – warknął Mistrz Eliksirów.
- Była doskonale wyszkolona, była dla mnie podopieczną i nie pozwolę pomniejszać jej zasług. Dzięki niej dowiedzieliśmy się o wielu atakach! Jak na tak młody wiek...
- Ciekawi mnie, jak zdobyła te informacje. Ale w końcu była nawet ładna. Nie zdziwiłbym się, gdyby spała z kim...
               Nie miał szansy tego skończyć. Artur rzuciła się na niego z pięściami, nie zawracając sobie głowy różdżką. Severus, którego magiczny patyk potoczył się pod regał z książkami, nie stał biernie. Miał potrzebną siłę fizyczną by pokonać rywala, a przynajmniej starał się to udowodnić.
- Chłopcy! - próbował powstrzymać ich dyrektor, lecz oni na to nie zważali.
               Ostatecznie tarzali się po dywanie w plątaninie uderzeń i kopnięć. Każdy z nich chciał wygrać i nic nie mogło przemówić im do rozsądku. A już na pewno nie Arturowi, który nie pozwolił, by ktoś mówił w ten sposób o jego ulubionej i najzdolniejszej uczennicy. Zwłaszcza, że ona była już martwa.


34 komentarze:

  1. Bardzo podobał mi się rozdział ciekawy. Brakowało mi trochę więcej opisów między zdaniami ale całość wyszła świetnie :) Zapraszam do mnie na nowy rozdział http://alex2708.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie! Martwa?
    I błagam zrób coś z tym ślubem....
    Więcej, więcej, więcej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    :)
    Pozdrawiam,
    Hermiona Hasting

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, ze Amber będzie mało, przynajmniej nie będzie trzeba śledzić aż trzech wcieleń Hermiony.
      Co do ślubu, to sama nie zdecydowałam, ale ten wątek będzie dość długo się pojawiał.
      Dziękuje za komentarz.
      Croy

      Usuń
  3. Świetna notka. Bardzo spodobały mi się retrospekcje. Nie dziwie się Draco.. Różowy ślub, tyle gości i nastroszony pudel. Zgon na miejscu xD Na szczęście Mionka zawsze służy pomocą :P Nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń ;D
    Weny dużo :3
    ~Claw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Co do ślubu to może trochę przesadziłam... Pisałam to o trzeciej w nocy i tak jakoś...
      To nie koniec retrospekcji, w kolejnym będą dwie i trochę innych informacji, które mam nadzieję, skończą nakreślać świat i przejdę do prawidłowej akcji.
      Croy

      Usuń
  4. No powiem, że jestem pod wielkim wrażeniem. Rozdział... bajeczny! Czytało mi się go wspaniale. Nic mi w nim nie brakowało i ogólnie jestem strasznie zadowolona. Jak i zaciekawiona- losy ślubu, wydają się wisieć na włosku i coś mi się wydaję, że przez tajemniczą Katherinę Malfoy nie wywiąże się z obietnicy. Bardzo dobrze ukazałaś dzieciństwo Katheriny... czytałam z zapartym tchem oraz z uśmiechem. Wiele spraw się wyjaśniło i dzięki ci za to... bo nie wiem jak długo mogłabym wytrzymać w dalszej niepewności. Życzę dużo, dużo weny i zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Co do ślubu to jego motyw pojawi się już niedługo, a jej przeszłość obiecalam wyjaśnić, jeszcze trochę tego będzie w kolejnym rozdziale.
      Croy

      Usuń
  5. Właśnie w tym momencie moje serce zrobiło głośne PIP i umilkło.

    O, Salzarze!

    Ten rozdział jest.. zniewalający. Rzucił mnie po prostu na kolana.

    Zacznijmy od tego, że wciąga od pierwszego zdania. A moment dotarcia do ostatniego .. błyskawiczny. Intrygi, sekrety, te niedomówienia.

    Bardzo mi się podoba ukazanie relacji Felixa i reszty ślizgonów z Gryfonką.

    Coś czuję, że Ginn nie będzie jednak tak fajna i dobra, jak myślałam na początku. No bo proszę.. róż? Ugh.! Draco dobrze jej dogadał! Śmiałam się tak głośno to czytając, że tata kazał mi na głos powtórzyć. I! On wraz z mamą również chichotali, chociaż nie tak szaleńczo jak ja.

    Katherina i Dracon! Ich rozmowa to chyba jeden z najlepszych momentów na przestrzeni wszystkich rozdziałów! To jak ona odpowiada wymijająco, jak on stara się ją rozgryźć. Dwóch szpiegów, jedna gra.. Pytanie kto pierwszy odkryje wszystkie karty?

    No i końcówka. Tak. Właśnie tam stanęło mi serce i gdyby akurat nie leciała w tle piosenka Stonesów byłabym martwa.

    Bo.

    No, Croy, jak mogłaś?!

    Ten moment, gdy Artur bronił zaciekle Amber. Gdy Severus niemal spowodował bójkę. Gdy.. Nie wiem co mogę napisać.

    Jestem w szoku.

    Nie spodziewałam się, że tak to rozegrasz!!! Miałam w głowie tysiące teorii, żadnej nie trafiłam.

    No oprócz jednej. Nadal uwielbiam Felixa, który za każdym razem wyrywa mi serce i nosi je beztrosko w kieszeni. Tak, takie fetysz zakochiwania się w fikcyjnych bohaterach xd

    Dobra, wracając. WOW. Amber nie żyje. Znaczy oni tak myślą, bo my jesteśmy wtajemniczeni. Tak myślę przynajmniej. Chociaż u Ciebie nigdy nic nie wiadomo.

    Nie mam pojęcia co mogę jeszcze dodać, jak mówiłam przeżywam właśnie pierwszy zawał.

    Czapki z głów czarodzieje,

    Ściskam mocno i życzę weny!

    Lupi♥

    PS. Ah, zapomniałam, Te wspomnienia.. genialny pomysł! Nie dość, że ciężko się je pisze, to wyszły ci wspaniale.

    PPS. Felix jest uroczy.

    PPPS. Czekam na jakiś fragment Sevka i Artura! Chcę wiedzieć co ich łączy, jaka mroczna przeszłość.

    PPPPS. Nie zawracam już głowy, wiem że pewnie natłok nauki. U mnie tak jeeest. Druga klasa jest straszna >(

    PPPPPS. Jeśli tu doszłaś, to podziwiam, ale chciałam dodać, że.. Dobranoc <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że bałam się reakcji na pierwsza część rozdziału. Gimbusy przedstawiłam z perspektywy Draco, a powinnas się nauczyć, że u mnie zawsze nic nie jest takie jak na pierwszy rzut oka. Pozdrów rodziców ;-)
      Długo planowalam ich rozmowę, ciąg dalszy (nie wiem czy lepszy, czy gorszy) w rozdziale następnym. Dam wam jeszcze szansę poznać Artura i jego relacje z Severusem. Ciekawi mnie co myslalas, że napisze. Podzielisz się pomysłami?
      Felix <3 Sama go ubóstwiam, więc rozumiem to zauroczenie. A o Amber uprzedzalam, że nie będzie pojawiać się często, że będzie tylko wspomnieniami, choć jak widać są one ważne.
      Uwielbiam pisać wspomnienia i sny. Stąd pomysł na miniaturki. Masz jakąś scenę, która chcialabys przeczytać? Jestem otwarta na propozycje.
      Musiałam przerwać rozdział i kontynuacją obu rozmów będzie w siódemce. A co ich łączy okaże się później.
      Cieszę się, że ci się podobało i dziękuję za tak miły komentarz
      Croy

      Usuń
  6. Notka mi sie podoba <3 czekam na następną <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :)
    Retrospekcje są cudowne, rozmowa Draco z Hermiona mistrzowska. Opis przygotowań do ślubu jest naturalny, a zachowanie Ginny komiczne. Artur walczący o dobre imię Amber -boskie. Życzę dużo weny i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Więc tak:
    -Hermiona, Katherine, Amber czy jak ona się tam nazywa, jest po prostu uosobieniem osoby, która sprawia, że mam ciarki. W końcu wychowała się bez rodziny, z wyczerpującymi treningami i wymagającym nauczycielem (o dyskrecji już nawet nie wspomnę), a nadal walczy, ukrywa tożsamość i prowadzi niebezpieczną grę z Voldemortem
    -Ginny? Nie mogę sobie wyobrazić książkowej Ginny w Twoim wydaniu, aczkolwiek wszyscy tutaj nie mogą być inteligentni i z.... Gustem? xd
    -Blackwood... Jestem ciekawa ile mu zajmie dojście do prawdy... (będzie się działo) ;)
    -znowu wracam do H.A.K. (Hermiona, Amber, Katherine), zaklęcie namierzające? Nie powinna tego jakoś wykryć? I czemu myślą, że Amber zginęła? Mam nadzieję, że poruszysz to w następnych rozdziałach
    Hmm... To chyba tyle, bo nic więcej nie przychodzi mi do głowy, więc
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny,
    Cassie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Co do wcieleń Hetmiony, to jeszcze się przekonasz, że mię wszystko jest okej.
      Gimbusy też nie jest taka jak na pierwszy rzut oka, w końcu to byłoby nudne.
      Artur, to postać która ma duże znaczenie w opowiadaniu, nie tylko że względu na jego próby odkrycia prawdy.
      Co do ostatnich pytań, to więcej o Amber w kolejnym rozdziale, a co do zaklęcia, to musisz poczekać do ósemki.
      Croy

      Usuń
  9. #RóżoweCiasteczka
    Prolog zaciekawił mnie niezmiernie. nie lubię za bardzo Severusa Snape'a, ale ten prolog był ciekawy. I to zdanie na końcu, że zostanie zdradzony przez wszystkich, którym ufał... No no, nie mogę się doczekać! Rozdział pierwszy był kompletnie inny, nie ma wymienionego imienia dziewczyny, wiadomo tylko tyle, że Artur Blackwood ją uczy. Jako, ze to blog Dramione zgaduję, że chodzi o Hermionę, prawda? Czy nie? W każdym razie fajnie się zapowiada, te wszystkie ćwiczenia, które robili, sztuki walki, uwidzenie... Serio? Chcę zobaczyć jak on ją tego uczy!
    Moment. Ginny zaręczona z Malfoy'em? Myślałam, ze wychodzi za Harry'ego! Ewentualnie za Blaise'a, przeżyłabym i to... Mam nadzieję, że Hermiona nie okaże się zimną su*ą która odbije przyjaciółce chłopaka (cóż, w tym przypadku narzeczonego....) :P Chwila, moment, to wspomnienia nie miało dla mnie sensu. To znaczy... Hermiona była tą Amber? I nie poznała Snape'a? Okej.... Jest metamofromagiem? Pije eliksir wielosokowy? Nosz kurczę nie mogę się doczekać rozwiązania zagadki :D
    Teraz internet mi się psuje, albo z komputerem coś nie tak, bo Twój blog nie chce mi się wyświetlić, Jest tylko tło z kodem html....
    O Boże. Najpierw Amber, potem Hermiona, potem Kathrina. Ile ich jest? Zastanawiam się czy to są trzy siostry/przyjaciółki, czy to tak naprawdę jedna i ta sama dziewczyna :P I do tego jak na razie Hermiona udaje je wszystkie... Czy udaje tylko Kath?
    Hermiona jako przyjaciółka Balise'a i Felixa... Ciekawy pomysł, nie spodziewałabym się. Poczytałabym o ich "sekretnej przyjaźni" w szkole tak, żeby Ron i Harry się o tym nie dowiedzieli haha :D Awww moment Dramione! W końcu! Kobieto, ja tu zawału dostaję i czekam na coś między nimi! W końcu się przytulili! Mogę umierać szczęśliwa :D O matko, koniec 5 rozdziału niesamowity! Uśmiałam się jak jeszcze nigdy :D "Nie mów na mnie Miona, idioto". "Przepraszam, kochanie." Jakbym czytała moje ukochane Jily "Liluś, umówisz się ze mną? "Spadaj Potter" "Wybacz, kochanie" haha kocham to :D Oh, myślałam, ze w następnym rozdziale, będzie ciąg dalszy, jednak nie ma! Czuję się nieco rozczarowana, ale cóż... Jednak jest! Ahhh to było genialne! Ich miny są bezcenne :) Pojedynek Gryfoni vs Ślizgoi! Ahh czy ten Ron nigdy się nie nauczy? A i Harry wcale nie lepszy!
    Haha przygotowania do ślubu są strasznie śmieszne! Różowy i rudy? Czy Ginny zwariowała? Trzystu gości podczas wojny? O matko, zrobiłaś z niej smarkulę, którą interesują tylko kosmetyki, moda i własna uroda, nie podoba mi się to.... "Draco przez chwilą rozważał samobójstwo" I FEEL YOU BRO. I Hermiona, jak rycerz w lśniącej zbroi nadchodzi z pomocą... Ale pomaga tylko Ginny. Okej.... Zobaczymy co będzie dalej.
    Chwila, co? Draco poszedł do Kathriny? Przecież Hermiona jest z Ginny...? Nie mam pojęcia o co chodzi...
    Zakończenie rozdziału siódmego... Amber martwa? O mój Boże... I nadal nie wiem, czy to Hermiona udawała wszystkie 3 czy ich rzeczywiście było aż tyle. Nie dziwię się reakcji Artura...
    Właśnie zajrzałam w zakładkę "bohaterowie". Zwiastuny są świetne, wielki plus za użycie sceny z "Arrow"! Na razie nie mam pojęcia kto jest kim no ale dobra... :D Po przeczytaniu krótkich opisów... nie wiem jak to powiedzieć po polsku, więc pozwól, że użyję angielskiego wyrażenia: "I lost my shit". Siedzę ogłupiała i wpatruję się w ekran i zastanawiam się "o co chodzi??". :D
    Wiem, ze komentarz jest długi, ale chciałam opisać wszystko, co mnie zainteresowało. Możesz być pewna, że będę śledzić Twojego bloga na bieżąco, jest świetny! Twój styl i fabuła... Jeszcze nigdy nie widziałam tak pokręconego fanfica, uwielbiam skomplikowane opowiadania! Czekam na dalszy ciąg!
    Pozdrawiam i dużo weny życzę!
    Na bloga trafiłam dzięki Akcji Różowe Ciasteczka facebook.com/rozowe.ciasteczka;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak długi i miły komentarz. Przyznam, ze na niego czekałam ;-)
      Prolog nawiązuję do całej sytuacji i dwóch innych, które dopiero będą się pojawiały.
      Rozdział pierwszy miał być tajemniczy, choć wyszedł może trochę za bardzo... Co do uwodzenia czyżby była to propozycja na miniaturkę? Akurat takie zbieram, a to mogłabym opisać.
      Ginny... każdy o nią pyta a ja zawsze odpowiadam tak samo. Nie oceniaj osoby na pierwszy rzut oka. Coś więcej o niej dopiero w ósemce, więc trzeba poczekać...
      Amber... więcej o niej w kolejnym rozdziale, czyli kontynuacji obydwu rozmów z tego. I mogę od razu powiedzieć, ze to ta sama osoba. Ale więcej nie zdradzę. Kolejne co mogę powiedzieć, to to, że będzie Amber mało, skupie się na Katherinie i Hermionie. One sa najważniejsze w tym opowiadaniu, choć Amber... wróci jeszcze z krzykiem.
      Przyjaźń musiałam wprowadzić, nie mogłam sie powstrzymać. Kocham Ślizgonów, a potrzebowałam jakiegoś wesołego wątku, który dodatkowo ułatwia całą akcje.
      Nie chcę wprowadzać Dramione zbyt szybko, w dodatku muszę wyjaśnić cała sytuację na początek. Tak naprawdę kilka dni opisałam w kilku rozdziałach. Ale można się szykować że w 10(?) 11(?) będzie więcej tego typu akcji.
      Dopiero ty zwróciłaś uwagę na podobieństwo, sama nie zdawałam sobie z tego sprawy... To chyba przejaw intertekstualności xD
      Gryfoni jak na razie są w tyle, ale jeszcze będą mieli swoją akcje. Poczekaj na rozdział 8-9, a sama zobaczysz.
      Ślub... ciąg dalszy w ósemce. Ale jest tam wyjaśnione, dlaczego wybrałam właśnie to dla Ginny. Ale nie oceniajcie jej zbyt wcześnie
      Hermiona pomaga tylko Ginny? Nic bardziej mylnego, choć jak widzisz nie odbija przyjaciółce narzyczonego
      Poszedł i czekał kilka godzin na schodach, co jest napisane. Czekał długo, ale sie doczekał. Ja na jego miejscu chyba też bym czekała. Trochę o tym wspominam w przyszłym rozdziale.
      Artur, Artur... Miał ciężką przeszłość (co pokażę później), ale wie o co powinien walczyć. A Amber musiała zniknąć, w końcu gdyby dziewczyna miała dzielić swój świat na trzy części to byłoby za dużo.
      Opowiadanie jest zakręcone, a sceny ze zwiastuna będą w opowiadaniu, będzie można sobie dopasować osoby.
      Kocham długie komentarze, pisz takich więcej ;-)
      Dziękuje za miłe słowa, to wiele dla mnie znaczy. Moze i jest pokręcony i taki zostanie do końca, ale chyba niedługo będzie już łatwo się orientować o co chodzi.
      Cieszę się, że sie podobało
      Croy

      Usuń
  10. Powiem szczerze, że nie interesują mnie blogi o tematyce Pottera wolę zmierzch, ale twój sposób pisania jest świetny i bardzo mi się podoba. Jest to jedyny blog o tej tematyce który wogóle czytam ;) Pozdrawiam i życzę duuuuuuużo weny :* Błagam dodaj kolejny szybko, bo strasznie interesuje mnie co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się spodobało, a nowy rozdział już za kilka dni,

      Jeśli mowa o Zmierzchu to przypomniałaś mi, ze sama kiedyś pisałam takie opowiadanie, może do niego wrócę... Choć było to lata temu i sama nie czytuję opowiadań o tej tematyce ;-)
      Croy

      Usuń
  11. Nie wiem co napisać... BOSKIE, CUDOWNE, PIĘKNE <33 To wszystko jest... Ochh *-* Najlepszy FF jakie czytałam :D
    Nwm jak wytrzymam do następnego rozdziału :P Chyba nie wytrzymam xd

    Wielką przyjemność sprawiłoby mi, żebyś przeczytała mojego bloga :* --> www.always-hinny.blogspot.com

    Życzę duuuużo weny! Pozdrawiam ^^
    #Ginevra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz. Za kilka dni nowy rozdział i mam nadzieję, że się spodoba.

      Co do twojego bloga to poczytam jak tylko znajdę czas. Ostatnio szkoła i życie osobiste zajmują mi każdą wolną chwilę.
      Croy

      Usuń
  12. Super :D Zapraszam na nowy rozdział: http://severus-and-lily-love-is-not-easy.blogspot.com/ :D Pytanie, jakiego masz szabloniste? :D Pozdrawiam
    #Lily
    :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mi się podoba! :D Ogólnie, nie chce mi się w sumie rozpisywać, choć wiem, że takie komentarze są najlepsze, ale xD
    Świetny pomysł, jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam, oryginalne. Trzy osobowości Hermiony, to dopiero coś! ^^ Nadal średnio umiem się połapać, Amber, Kathrina i Hermiona, o rany xD I mimo, że nie znoszę pary Dramione, to opowiadanie ma ciekawą fabułę i jest dobrze pisany, więc z chęcią będę go czytać! Trochę nie pasuje mi taka Ginny, ugh, źle mi się ją czyta xD Jest taka... hm, dziwna. Ale okej, rozumiem, że to na potrzeby opowiadania. Szkoda, bo lubię Drinny ^^.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, który mam nadzieję, że pojawi się już niedługo! ;>
    Pozdrawiam,
    Lovegood :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba niedługo będzie łatwiej sie we wszystkim zorientować, taką mam nadzieję ;-)
      Nigdy nie oceniajcie zbyt pochopnie postaci, Ginny sie jeszcze pokaże z innej strony, a Drinny... sama nie wiedziałam dlaczego to wprowadziłam, ale będzie dość długo.
      Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  14. To jest tak genialne, że aż nie wiem, co powiedzieć! Takiego opowiadanie, jeszcze nie czytałam. Jak tylko zaczęłam, to łyknęłam wszystko za jednym zamachem. Ci wszyscy szpiedzy i ten sam pomysł jest świetny! Choć nie podoba mi się, że zrobiłaś z Ginny taką pusta idiotkę, ale to wcale aż tak nie zawadza, w końcu to Ty tu kreujesz postacie :) Naprawdę podziwiam Twoją wyobraźnię. Zyskałaś kolejna czytelniczkę :D Dodaję Cie tez do linków u mnie na blogu :D
    Serdecznie pozdrawiam i życzę Ci mnóstwa weny :D
    Ruciak.

    http://ruciak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba to o Ginny musze napisać w zapowiedzi, ona nie będzie idiotką, tak widzą ja inni, ale jeszcze zaskoczy.
      Dziękuję, za komentarz, cieszę się, że ci się podobało ;)

      Usuń
  15. Świetny rozdział! <3 Nie wiem skąd bierzesz te pomysły, wenę i jakim cudem piszesz tak dobrze, ale nie zmieniaj nic, jest idealnie, wiem powtarzam się ;3
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę się doczekać, aż się dowiedzą, że Amber żyje i że jest Hermioną!!!! I że Artur nazywał ją szlamą... Hahhaha, dziwne, że jej nie poznał. Maaaatko, różowe ciasteczka są super, bo w końcu przeczytałam coś innego niż Jily i jest zajebiste! Czekam na następny rozdział. Ciekawe kto pierwszy dowie się o którejś tożsamości Hermiony. I fajnie, że Draco podszedł do Kathriny, miałam nadzieję, że coś o nich będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie dowie sie zbyt szybko, na to trzeba poczekać ;)
      Cieszę się, że blog ci się podoba, a kto pierwszy sie dowie... Sama się już przekonasz, ale na to trzeba poczekać.
      Nowy rozdział już jest, mam nadzieję, że sie spodoba ;)

      Usuń
  17. #RóżoweCiasteczka
    I już ostatni do skomentowania.
    Bardzo spodobała mi sie rozmowa Kath z Draconem. Probuja sie nazwajem poznac. Jestem bardzo ciekawa co z tego wyjdzie. No o sami tez poznalismy troche Hermione-Amber-Kath. Merlinie, dziwie sie, ze za tym nadazam, naprawde. Bardzo fajnie, ze pojawily sie jej wspomnienia. Noale. Miala 5 lat i pyta o warunki? Watpie, zeby tak mala dziewczynka myslala tak racjonalnie. Badz co badz, too dziecko jednak, wiec nie wydaje mi sie, zeby to myslenie bylo do niej adekwatne.
    Dalej. Haha, ale glupki. Bo Amber zyje. Phi, ale lamusy. Jejeje.
    Co do slubu. Nie dziwie sie, ze Draco wychodzil z siebie. Rozowy? Bardzo ladny kolor, chociaz slub w takim odcieniu bylby kropny. No i garniak kremowy? Merlinie, co ta Ginny ma w glowie.
    Kurde, serio nie lubie dramione a to mnie do siebie przyciaga. Tak wiec jak tylko bede na komputerze to zaobserwuje. Naprawde, historia fascynuje.
    Zycze weny.
    Pozdrawiam cieplo,
    Acrimonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona nie jest zwykłym dzieckiem, o czym jeszcze nie wspominałam, ale będzie o tym później. Niekiedy małe dziecko rozumie więcej niz dorosły, zwłaszcza jeśli jest nieufne. Ta to wyjaśnienie będzie trzeba trochę poczekać, wszystko idzie według planu, jak na razie.
      Co ma w głowie będzie w rozdziale ósmym, juz to napisane, więc jestem pewna. Slub nawet tak dziwny, ma swoje powody...
      Dziekuje za wszystkie komentarze i cieszę sie, ze historia przypadła ci do gustu. Mam nadzieję, że kolejny rozdział nie bezie gorszy.
      Croy

      Usuń
  18. Witaj kochana!
    Zacznę od tego, że początek rozdziału była taki, że aż śmiałam się do monitora... Końcówka smutna i serio zachciało mi sie płakać. Ciągle ma swoją podopieczną pod nosem, a nawet o tym nie wiem.

    Ginny jest tak wkurwiająca, że sama mam ochotę się zabić... Merlinie róż? RÓŻ? Ogólnie nie mam nic do Dolores, ale czy w tym ff są jakoś spokrewnione? (żarcik) I ten pudel - włosy. Merlinie.

    Nie dziwię się, że Draco jest zmęczony Ginny i ucieka do Księżniczki Czarnego Pana... Jak bardzo Malfoy jest oczarowany panna K. Nawet nie zauważył (choć niby się zdziwił), że ona wie jaką kawę lubi.

    Wspomnienia panny K. (będę ją tak nazywać) są dość bolesne. Wiem jak to jest być dzieckiem, które musi szybciej dorosnąć... Straszne... Jednak nie chce się dużo na ten temat rozpisywać. Po prostu interesujące i przygnębiające.

    Typowy Drops, ma w dupie wszystko jak zawsze :D Jest mega kanoniczny i widze w nim Albusa ode mnie z ff (bo kanoniczny of kors).
    Artur i śledzenie Hermy. I tak w całym rozdziale wygrała scena, gdzie Albus i Severus nie przejęli się, że Szlama sama do Ameryki wędruje xd Rozwaliło mnie to. Severus skurwysyn, w końcu typowy kanon. Sama bym się na niego użyła. Drań (seksowny) ><
    Idę do następnego rozdziału :D
    Marika Snape

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, więc panno M. bardzo dziękuje za komentarz (wiem, ja u ciebie jestem już tak do tyłu, że....)

      Co do Ginny to przekonasz się dzisiaj, w nowym rozdziale. Spokrewniona może i nie nie jest, ale sama zobaczysz, że mają coś wspólnego.
      Draco, ten chłopak nie bedzie miał lekko w moim opowiadaniu. Czy to dobrze? Sama nie wiem, ale będzie mógł poznać i zrozumieć Kathe, zanim to wszystko się skończy.

      Na początku nie myślałam by dać tu dyrektora, ale chyba pod wpływem twoim i otoczenia to sie zmieniło. Dużo go będzie u mnie dziś i mam nadzieję, że nie odbiegnę do kanonu.

      Severus będzie u mnie draniem. Wykaże się uczuciami, a przynajmniej po części, ale do tego minie jeszcze trochę akcji.
      Idę więc odpowiedzieć, na twój kolejny komentarz ;-)
      Croy

      Usuń
  19. Jejku... :( Szkoda mi Artura :c Nawet nie wie, że Amber jest tak blisko ;o
    Ale poniekąd cieszę się, że są tylko dwie Hermiony, bo na początku gubiłam się w tych wcieleniach ;) No nic, czytam dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział reszte przeczytam jutro a tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział http://alex2708.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowna notka *^*
    Felix taki kochany ♡
    Chyba najbardziej mi się podobał ten fragment "Artur rzuciła się na niego z pięściami, nie zawracając sobie głowy różdżką" najzwyczajniej w świecie miałam banana na twarzy :')
    ~ Mania

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy