Witam,
Dziękuje wszystkim za komentarze i miłe słowa, bardzo to doceniam. Pomaga mi to w pisaniu i wiem czy coś wam się podoba, czy nie. Rozdział jest „zakończeniem” poprzedniego, jestem z niego zadowolona, ale czy wam się spodoba?
Wiem, ze na razie mało Złotego Trio, ale zmieni się to w kolejnym rozdziale. Dostałam też wiele słów o Ginny i Harry'm. Nigdy nie można oceniać postaci na pierwszy rzut oka, o czym przekonacie się już niedługo. Co do Rona to nie będzie do końca idiotą, ale postaram się zachować jego charakter, czy mi się uda? Nie wiem.
Co do ankiet to jest 89% za miniaturkami. O czym chcielibyście przeczytać pierwszą? Myślałam o jakiś scenach z opowiadania, np. z przeszłości. Co wy na to?
Przyznam, że na Theo natchnął mnie blog >Lupus Lumos< Mam nadzieję, że ci się spodoba moje wydanie tego Ślizgona.
No i >Mariko< mam nadzieję, że wybaczysz mi Severusa. Jeśli coś będzie z nim nie tak, to daj znać.
Ten rozdział jest dla was! ;-)
P.S. Za zbetowanie dziękuję >Tenebris<
Hałas dochodzący z gabinetu
zabrzmiał na całym piętrze. Zwróciło to uwagę dwóch mężczyzn,
którzy akurat tamtędy przechodzili. Bill Weasley spojrzał
zaskoczony na Theodore'a Notta, gdy obaj ustali przy centralnych
drzwiach, bojąc się je otworzyć. W końcu, nie mogąc dalej
powstrzymywać ciekawości, zajrzeli do środka. Nie spodziewali się
jednak zastać takiego widoku.
Bójka rozpętała się już na dobre.
Nigdy nie widzieli by poważny i opanowany Mistrz Eliksirów dał
ponieść się złości do tego stopnia. Co dziwne to nie zaklęcia
latały po pomieszczeniu, a różdżki nie widniały w ich dłoniach.
Można była zauważyć raczej pięści, krew wraz z wyćwiczonymi
uderzeniami nóg, nie mówiąc już o słyszanych co chwila
warknięciach i wyzwiskach. Nim otrząsnęli się z szoku, minęło
kilka minut, po czym dobyli swoją broń. Dwoma ruchami udało im się
rozdzielić kłócących, za co zostali zgromieni wściekłym
wzrokiem z obu stron. Jednak dyrektor z ulgą posłał im lekki
uśmiech.
- Dziękuje, moi drodzy. Mieliśmy taki
mały konflikt, nic istotnego – zapewnił.
- Jest pan pewien, dyrektorze? - spytał
delikatnie Ślizgon.
- Tak, tak. Mała różnica zdań, a
chłopcy mają ostatnio dużo stresów – wyjaśnił, machając
różdżką, by naprawić wszystkie szkody.
- Może przez moment zostaniemy? Tak
dla pewności? - zaproponował Weasley.
- Nie, dziękuję wam, ale już sobie z
nimi poradzę. Powinniście już iść.
Niepewnie oddalili się do drzwi i
zamknęli je za sobą, oddalając się. Theo nie był jednak
pewny, czy zrobił dobrze. Jeszcze nigdy nie widział swojego
opiekuna w takim stanie. On tracący panowanie? Powinni zapisać to
gdzieś w historii. Nikt nie uwierzyłby mu w coś takiego. Na
szczęście skończył już szkołę, w innym wypadku dziwnie byłoby
spotkać Snape'a na eliksirach po rzuceniu na niego czaru. Choć
ten i tak raczej mu tego nie daruje.
Wchodząc do salonu, rozejrzał się
po zebranych. Większość osób przybyła już na
kolację. Dostrzegł Zabiniego oraz Felixa po prawej, choć
brakowało tam Draco. On jako jeden z nielicznych miał prawo znikać
z domu. Jednak po minie Narcyzy należałoby wnioskować, że
nie ma go już od dłuższego czasu. Po drugiej stronie siedzieli
Gryfoni. U nich również brakowało jednej, wyjątkowej osoby.
Hermiona Granger, czyli mózg całej paczki, zapewne znów była w
jakiejś bibliotece. Sam nie wiedział czy śmiać się z tego faktu,
czy raczej być wdzięcznym. W końcu nie raz uratowało mu to życie.
Ostatecznie ruszył w stronę Ślizgonów
i usiadł przy nich. Niemal natychmiast został wciągnięty do
rozmowy przez Felixa. Ten mały miał dar, choć mało osób
potrafiło naprawdę to dostrzec.
***
Po wyjściu byłych uczniów Severusowi
i Arturowi udało się wstać, jednak nie mogli kontynuować kłótni,
gdyż Albus ruchem ręki wysłał ich na przeciwległe fotele.
- Rozumiem twoją złość, Arturze –
zaczął Dumbledore. - Jednak ofiary tej wojny są nieuniknione. To
musiało się stać, sam dobrze wiesz,ilu ludzi straciliśmy, gdyż
tylko garstkę udało nam się wycofać na czas. A Amber...
- Była doskonale wyszkolona, ale
najwidoczniej zaraziła się od ciebie głupotą. Pomyśl chwilę,
gdyby tak jak powinna poinformowałaby nas o zagrożeniu, udało by
się ją uratować – przerwał Mistrz Eliksirów.
- Och, czyli to wszystko moja wina? Mam
ci przypomnieć, że to był twój pomysł z tymi szpiegami? Ile żyć
masz na sumieniu?!
- Nie musisz, jednak sami zgodziliście
się na taki układ. Sam wybrałeś ucznia i sam go przygotowywałeś.
Dobrze wiesz, że nie znałem jej... ja nawet nie wiedziałem, że to
dziewczyna! Dopóki nie przeszła testu w kwaterze. To nauczyciel
bierze odpowiedzialność za ucznia – wywarczał.
- Chcesz znów się bić, Snape? Ty
możesz sobie spokojnie siedzieć w domu, ale inni...
- Chłopcy! Przestańcie, proszę. Nie
rozumiem, jak mogliśmy dojść do tak drażliwych tematów, w
końcu mieliśmy porozmawiać o szpiegu i Hermionie. Może powinniśmy
skończyć to, co zaczęliśmy? - zaproponował dyrektor.
- Granger... dobrze. Co chcesz więc
zrobić, Blackwood? Jak sam wiesz to genialna czarownica, która, jak
widać, nawet ciebie oszukała. Co prawda nigdy nie przyznałbym
tego w większym gronie, jednak sam nie widzę potrzeby krępowania
jej zasadami, które są potrzebne reszcie tych idiotów.
- Ale to nadal dziecko! - krzyknął
brunet. - Czy pozwoliłbyś własnej córce na coś takiego? Sam
pomyśl!
- A co, do cholery, masz z tą córką?
Draco szpiegował, a jego rodzice nie mieli nic przeciwko. To chyba
było gorsze niż przebywanie w bibliotece – zauważył.
- Ona nie jest wyszkolona. Malfoy
doskonale wiedział, co robi, w końcu do tego był
przygotowywany. Ona jest zbyt młoda, niedoświadczona...
- Czy wystarczy ci, że poddamy ją
testom? W końcu jeśli je przejdzie, nie będziesz narzekał i dasz
z tym wszystkim spokój – zaproponował Snape.
- Jednak ja będę ją egzaminował –
wtrącił, jednak, widząc minę rozmówcy, dodał: -
Możesz mi pomóc, choć musimy realnie określić jej umiejętności.
- Och, cieszę się, że w końcu
doszliście do porozumienia. To porozmawiamy o szpiegu, czy chcecie
nadal kontynuować o Hermionie?
- Granger – warknęli wspólnie.
***
Draco wybuchł śmiechem, co nie było
dla niego częste. Jego towarzyszka uśmiechnęła się lekko i
spuściła wzrok na stolik między nimi. Stało tam prostokątne
pudełeczko, tym razem otwarte, a ze środka unosiła się błękitna
mgiełka. Sama nie wiedziała dlaczego to wyjęła, jednak rozmowa z
chłopakiem zachęciła ją do tego.
Był to magiczny i dość wyjątkowy
przedmiot, w pewnym sensie podobny do fałszyskopu, jednak nie
wykrywał kłamstw, tylko potwierdzał szczerość najwyższego
poziomu. „Czytał” on w duszy obecnych,
miał „świadomość” i potrafił rozpoznać, co może
zostać ujawnione, a co nie. Dodatkowo nakłaniał do szczerości, do
zadawania pytań z głębi siebie, nie patrząc, jakie
konsekwencję mogły one przynieść.
Dzięki temu Malfoy jej ufał. Nie
często zdarzało się, by ktoś o złych zamiarach pozwolił w swej
obecności używać tego przedmiotu. Może nie był do końca
pewien, jakie zamiary miała jego rozmówczyni, jednak
nie bał się, że trafi do Voldemorta, czy zostanie zabity na
miejscu. Szczerze mówiąc, było mu tu lepiej niż w domu, gdzie
przebywało zbyt wiele osób, zbyt dużo Gryfonów. Teraz nadszedł
czas, by to on odpowiedział na pytanie, choć dziwił się, że
po kilku godzinach rozmowy dziewczyna nadal jakieś posiada.
- Wspominałeś kilka razy o swoim
bracie, więc opowiedz mi o nim. Co jest w nim takiego niezwykłego?
- Jest ode mnie o rok młodszy, lecz
przez urodzenie we wrześniu chodzi dopiero do piątej klasy.
Zawsze to przeklina, wolałby urodzić się te kilka dni wcześniej.
Jest oczkiem w głowie moich rodziców. Pojawił się na świecie dwa
miesiące przed upadkiem Voldemorta, więc nigdy nie miał z nim
kontaktu. Jest niewinny, spokojny, choć nie pod takim względem jak
myślisz. Ma swój charakterek, prawdziwy z niego Ślizgon, ale po
bliższym poznaniu zjednuje sobie wszystkich. Wystarczy chwila
rozmowy z nim, to jego dar. Musiałabyś go jednak poznać, by
to zrozumieć – powiedział z lekkim uśmiechem.
- A ty jesteś inny? W końcu jako
pierworodny powinieneś być najważniejszy – zauważyła.
- Nie o to chodzi. - Zaśmiał się
ponownie. - Jestem ważny, jednak Czarny Pan widział mnie po raz
pierwszy, gdy miałem tylko trzy miesiące. Każde dziecko zostaje mu
pokazane, a on decyduje, czy nadaje się na jego zwolennika. Od
tego czasu zaczęło się moje wychowanie na Śmierciożercę i
choć moi rodzice nie chcieli tego robić, to musieli
kontynuować nawet po jego upadku. Zostałem później przeznaczony
na szpiega, a Felix w tym czasie mógł dać im to, czego ja nie
mogłem. Był ich słodkim synkiem. Nie myśl tylko, że mam im to za
złe. Dla mnie mój brat też jest najważniejszy i to nigdy się nie
zmieni.
- Jesteś dobrym bratem, co?
- Chyba, mnie nie pytaj.
Draco wstał i poszedł do kuchni.
Robił to już trzeci raz podczas tej wizyty. Otworzył lodówkę i
wyjął z niej sok oraz swój ulubiony jogurt, niestety już ostatni.
Podobnie chwycił resztki bagietki.
- Chcesz coś? - zawołał, czując się
jak w domu.
- Wystarczy sok i ciastka z górnej
półki – odkrzyknęła.
Chłopak zatrzymał się
nagle, zastanawiając się, co do cholery jest z nim nie tak?
Nie powinien się tak zachowywać, w końcu było to ich drugie
prawdziwe spotkanie, lecz nie odczuwał żadnego dziwnego
skrępowania. Nie odezwał się też jego podły charakter Ślizgona,
który zwykle sprawiał, ze odstraszał od siebie nowopoznanych
ludzi. Wyjął ciasteczka, a jego oczy zabłysły na ich widok.
Zabrawszy wszystko do salonu, rozsiadł się na swoim miejscu.
- Moja znajoma kocha te ciastka, choć
rzadko się do tego przyznaje. W końcu nie każdy może znać jej
słabości – wyjaśnił.
Katherina sięgnęła po prowiant,
karcąc się w duchu za swój wybór. Blondyn nie powinien widzieć
jej powiązań z Hermioną Granger. Musi w końcu powstrzymać się
od pytań o dom, w końcu wiedziała większość z tych rzeczy, a
jedno źle dobrane słowo mogło wszystko zniszczyć. Musiała w
końcu przejść na swój drugi tryb, szpiega.
- Teraz ty pytasz – przypomniała.
Mgiełka po raz kolejny uniosła się,
gdy powiedział:
- Sam nie wiem, o co zapytać.
Masz tak wiele tajemnic, że chyba żadna z nich nie zostanie do
końca przeze mnie odkryta. Powiedz może,jak to jest być szpiegiem,
jak do tego doszłaś, wcześniej nie byłaś chętna by o tym mówić.
Czerwonowłosa naprawdę nie chciała o
tym mówić, to był jeden z trudniejszych tematów. W końcu młoda,
samotna dziewczyna nie dostaje się zbyt łatwo w zastępy
Śmierciożerców. To cholernie trudna droga, pełna bólu, ale choć
raz powinna być szczera sama ze sobą. Chciała podzielić się tym
z kimś, choćby miałby to być Draco, który, będąc jej
przyjacielem od lat, nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Zaczęłam, gdy Voldemort po raz
pierwszy się pojawił, czyli w 1991 roku. Sam chodzisz do Hogwartu,
więc chyba pamiętasz, co działo się, gdy Potter pojawił się
w szkole. Quirell, Komnata Tajemnic, zdradziecki szczur... -
wymieniła, kręcąc głową. - To wszystko sprawiło, że ruchy
popierające Czarnego Pana zaczęły na nowo się tworzyć. Już
wtedy pojawiałam się blisko nich, a wraz z odrodzeniem Riddle'a
nastąpiło załamanie się znanego nam świata. Zostałam mu
przedstawiona, gdy tylko odzyskał ciało. Sam wiesz, jak
traktuje się nowicjuszy, lecz dałam radę. Byłam w Zewnętrznym
Kręgu do czasu udowodnienia swojej przydatności. Nastąpiło to
jednak dość szybko, zaledwie cztery miesiące po inicjacji, czyli
jesienią 1995 roku. Trafiłam do Wewnętrznego Kręgu, aktualnie
jestem tuż obok Czarnego Pana, nie ma chyba nikogo bliżej niego.
Jestem dumna, że udało mi się dostać tak daleko, lecz nie
myśl, że za to nie płacę. Bycie „księżniczką” Voldemorta
nie jest łatwe dla nikogo. Sam wiesz, co zrobiło to z Bellatrix,
przecież nawet twoja matka nie poznaje w niej żywiołowej i
uśmiechniętej kobiety, jaką była kiedyś – rzuciła, kręcąc
delikatnie głową.
- Jak tego dokonałaś? - spytał z
niedowierzaniem. - Reszta szpiegów zaczęła się starać o
przyjęcie dopiero, gdy on wrócił, jednak nie dość, że tylko
części z nich udało się do tego dojść, to nikt nie dał rady
uzyskać zaufania tak szybko.
- Wydałam Snape'a – przyznała, a
Draco spojrzał na nią z zaskoczeniem. - Nie ma się co dziwić, bo
wydałam dużą ilość szpiegów. To jedna z moich „przydatnych”
cech, umiem rozpoznać zdrajcę na kilometr. I korzystam z tego.
- Dlaczego to robisz? Przecież wiesz,
ile kosztowało to pracy wyszkolenie ich wszystkich. Moja
rodzinę też wydałaś? - warknął niemal zły.
- Nie, nie zdążyłam. Czekałam na
lepszy czas, gdybym miała problemy z udowodnieniem swojej lojalności
– skłamała gładko. - Zrobiła to Amber, wychowanka Artura
Blackwooda. Była z Zewnętrznego Kręgu, zaledwie dwa miesiące po
przyjęciu, a wydanie ich było zbyt niezwykłe i domyślili się, że
sama też jest zdrajcą. Zabili ją dość krwawo, na pewno Blackwood
o tym wie, sądząc po zabitych wówczas Śmierciożercach. Jednak
nie dużo osób zna szczegóły. Przez ich wydanie zapewniam sobie
pozycję oraz im spokojne życie. Sam popatrz na siebie, może i
musisz się ukrywać, ale nie boisz się, że pójdziesz do
Voldemorta i zostaniesz na miejscu zabity przez jego zachcianki –
wyjaśniła dokładnie.
- A nie mają do ciebie zastrzeżeń,
gdy innych podejrzewają? Nie możesz decydować o życiu innych,
chyba sam to potrafię.
- Przeszłam próby, nie chcesz
wiedzieć jakie - dodała, widząc jego minę. - A kto inny
ma decydować o waszym życiu? Voldemort? Chyba nie jest to najlepsza
opcja, nie sądzisz? Lepiej żebym ja to robiła, a nie jakiś
psychopata. Lecz może skończmy ten temat. Zrobiło się trochę
drażliwie i, gdybyś nie zauważył, dochodzi północ –
dodała.
- Już? - Spojrzał ze zdziwieniem na
zegar. - Zadaj jeszcze ostatnie pytanie, w końcu masz do tego prawo.
- Sama nie wiem. Może... - przerwała
na moment, zastanawiając się. - Opowiedz coś, co, jak
sam sądzisz, jest twoją największą tajemnicą. Na pewno masz
jakąś, z którą nigdy się z nikim nie dzielisz.
Draco zapatrzył się na nie nią, nie
wiedząc, co powiedzieć. Po chwili jednak zaczął.
- Nie chcę żenić się z Ginny, ja...
- Przerwał mu śmiech dziewczyny.
- To na przykład wie każdy, nie
musisz o tym mówić. Nie masz nic lepszego? - dopytywała.
Chłopak poddał się i zaczął
opowiadać, patrząc przez okno. - Będzie to dla ciebie nie
mały szok, ale przyjaźnię się z Hermioną Granger.
Dziwna mina dziewczyny rozluźniła
blondyna.
- Granger to przyjaciółka Pottera i
Weasleya, oficjalnie mój śmiertelny wróg, choć wszystko zmieniło
się już lata temu. Teraz jest dla mnie jak siostra, w dodatku
młodsza, o którą się troszczę - wyznał.
- A to nie jest szlama? - spytała.
- Nie mów tak! - Niemal krzyknął. -
Może i nie ma czystej krwi, ale jest najgenialniejszą czarownicą
w swoim pokoleniu. Nie wiem, dlaczego marnuje się z Potterem i
Weasleyem. Nie zrozumiesz jednak tego, jeśli nie widziałaś
tego przez lata. Ostatnio naszą tajemnicę odkrył Severus i
Blackwood. Byli tak strasznie zdziwieni, aż trudno pomyśleć, jak
zareagowaliby inni, gdyby tylko się dowiedzieli. To byłoby trudne
dla niej, bo mnie mało obchodzi, co inni sądzą. Jednak
Hermiona jest ich przyjaciółką i chce zachować te kontakty mimo
wszystko.
Dziewczyna zaśmiała się w duchu.
Jednak był to po części gorzki odruch. Cieszyła się, że
uważał ją za swoją przyjaciółkę, że ją cenił i
dbał o nią. Jednak nigdy nie patrzył na nią inaczej niż na
"młodszą siostrę", co było dla niej dość bolesne.
Doskonale pamiętała ten pierwszy moment, który sprawił, że
przestali się nienawidzić, a raczej zrobili pierwszy krok do
pogodzenia się. Nieświadomie zaczęła wspominać to samo co
chłopak.
"Był początek trzeciej klasy.
Na błoniach znajdowało się mało osób z powodu niezbyt
przyjemnej, wrześniowej pogody. Hermiona jednak, zabiegana pomiędzy
zajęciami, szła szybkim marszem do bocznych drzwi Zamku. Nie
chciała, by ktoś ją zauważył, a wracała właśnie z
ostatnich „dodatkowych” lekcji. Niespodziewanie zauważyła
grupkę uczniów, pierwszaków, jak sądziła, kłócących się,
a raczej wyśmiewających najwyższego z chłopców. Gdy tylko do
nich doszła, usłyszała:
- Ty masz być Ślizgonem? To nawet
Puchon jest sprytniejszy od ciebie.
- Nie chcieli się przyjąć w
zeszłym roku, a teraz tatuś przekupił dyrektora, co?
- Idiota, powinieneś już dawno
trafić do Skrzydła Szpitalnego, tylko teraz wbijemy ci trochę
rozumu do głowy.
Zdziwiona dziewczyna przyglądała
się przestraszonemu chłopcu, który zdawał się unikać zaczepek.
Ta smutna i zmartwiona mina jakoś nie pasowała do jego młodej
twarzy. Otaczający go zaś uczniowie mieli różne
krawaty, choć jak zwykle dominowała czerwień i zieleń. Był to
pierwszy raz, gdy zwaśnione domy współpracowały, szkoda tylko, że
w takiej sprawie.
- Co tu się dzieje? - warknęła
groźnie.
Dzieci odwróciły się i pierwszy
strach Gryfonów zmienił się w zadowolenie. Lecz Hermiona nie
zamierzała być dla nich łaskawa. W tej chwili bardziej obchodził
ją ten blondwłosy chłopiec a nie jej domownicy.
- Wyjaśni mi to ktoś, czy jednak
wolicie spowiadać się przed dyrektorem? - spytała po raz kolejny.
Uczniowie spojrzeli po sobie i
odsunęli się od chłopca. Ten nagle wyprostował się i spojrzał
prosto na nią. Jego szare oczy patrzyły na nią
niepewnie, lecz z ciągłym wyzwaniem. Widać było, że jest
prawdziwym Ślizgonem. Przypominał jej tym kogoś, lecz nie miała
teraz czasu na zastanowienie się.
- Przecież, chyba... To Ślizgon –
jąkał się jeden z uczniów, wskazując na chłopca.
- Tak? I co z tego?
- Przyszedł rok później, to
beztalencie, a jego ojciec... - kontynuował uczeń domu węża.
- I co z tego? - przerwała mu
dziewczyna. - Nie znacie reguł Hogwartu, przydziału wiekowego? I
dlaczego mówicie o jego rodzicach?
- To Malfoy! - krzyknął Gryfon, a
brązowowłosa spojrzała z zaskoczeniem na chłopaka. - I skończył
już dwanaście lat, przyszedł za późno!
- Nie rozumiem, dlaczego jego
nazwisko miałoby mieć z tym coś wspólnego. I jest już połowa
września, mógł mieć urodziny w tym czasie. Co prawda nie mogę
odjąć wam punktów, ale przy kolejnym takim incydencie spotkamy się
z Prefektem – zagroziła, a potem zwróciła się do Gryfonów. - A
co do was, to chyba będę musiała porozmawiać z Harrym.
Była to najgorsza kara dla młodego
pokolenia. Wszyscy szybko przeprosili i biegiem oddalili od tego
miejsca. Gryfonka spojrzała na chłopca i uśmiechnęła się mimo
wszystko. Gdy ten spojrzał na nią niepewnie i na jej czerwono-złoty
krawat, zrozumiała, że nie wie czego się po niej spodziewać.
- Hej, jestem Hermiona Granger. A ty
to...? - zaczęła przyjaźnie.
- Felix Malfoy – przedstawił się
dumnie chłopak. - Pierwszoroczny Ślizgon.
- Och, a kiedy masz urodziny, jeśli
można wiedzieć? - zaciekawiła się.
- Trzeciego września – przyznał
niechętnie. - To moja zmora, jestem od nich o rok starszy!
- Rozumiem – przyznała. - W końcu
sama z ledwością dostałam się na swój rocznik. Mam urodziny
trzydziestego pierwszego sierpnia.
Chłopak spojrzał na nią ciekawy i
delikatnie się rozluźnił, będąc pewnym, że nie zrobi mu żadnej
krzywdy.
- Masz szczęście. Wiele bym
dał, by urodzić się kilka dni wcześniej. Wszyscy mnie tu
nienawidzą...
- Masz ochotę na lody? - spytała
nagle.
Felix spojrzał na nią niepewnie,
po czym pokiwał głową. Poszli razem do szkoły, a dziewczyna
bocznymi drogami doprowadziła ich do obrazu martwej natury. Odkryła
to pomieszczenie jakiś czas wcześniej, gdy po długich godzinach
nauki nie miała nawet siły iść do kuchni, a błąkając się po
korytarzach, natrafiła na nieznane przejście. Weszli do
środka, a skrzaty nie zwracały na nich większej uwagi. Usiedli
przy długim stole, po czym doszedł do nich obskurnie ubrany skrzat.
- W czym mogę pomóc panience i
paniczowi?
- Poprosimy dwa pucharki z lodami,
takie jak zazwyczaj biorę – poprosiła.
- Oczywiście, panienko. Już
przynoszę. Łatek jest zadowolony, że może pomóc panience.
Po chwili stały przed nimi
doskonale przyrządzone desery. W każdym z nich były trzy kulki
lodów, a dodatkowo bita śmietana, owoce i polewa czekoladowa.
Blondyn zabrał się z ochotą za jedzenie, po czym zaczął rozmowę.
- Dziękuję, jesteś
strasznie miła.
- To nic takiego – zapewniła. -
Ale chyba masz jakiś znajomych, prawda?
- Nie, nikt nie jest dla mnie zbyt
miły. Jestem inny. Starszy, mądrzejszy, bardziej dorosły.
Pierwszaki mnie tępią, a drugoklasiści nie chcą zadawać się
z nikim młodszym – wyznał.
- Dlaczego? - Hermiona nie potrafiła
tego zrozumieć. - Nie zrozum mnie źle, ale w końcu jesteś
Malfoyem. Nie powinieneś postawić na swoim?
- Ja nie jestem taki jak Draco,
trochę nie pasuję do tej rodziny – przyznał po chwili. - On był
od początku uczony jak przetrwać, a ja jestem tylko młodszym
synem. Co prawda mój brat zawsze mi powtarzał, abym się nie
zmieniał, ale gdybym był trochę twardszy...
- Nie musisz się zmieniać tylko
dlatego, że inni tego chcą. Twój charakter jest częścią ciebie,
muszę się w tym względzie zgodzić z Malfoyem. Może ciebie, w
przeciwieństwie do niego, polubię.
- Nie lubisz Draco? Może i coś o
tobie wspominał, ale...
- Jest on moim wrogiem, choć
zapewne jego nienawiść skupia się bardziej na Harrym –
wyjaśniła, po czym, badając jego reakcję, dodała. -
Jestem mugolaczką.
- Potter? Teraz wszystko rozumiem.
Draco nie znosi go, a jeśli ty jesteś blisko niego, to zapewne
ciebie też tępi. Nazwał cię już szlamą? - zaciekawił się.
Dziewczyna spojrzała ze zdziwieniem
na swojego rozmówcę. Powiedział to słowo tak łatwo.
- Nie sprawia ci problemu
wypowiedzenie tego słowa? Radzę ci nie szastać nim w obecności
innych osób. I tak, nazwał mnie szlamą, to główny powód dla
którego go nie znoszę.
- Dlaczego ludzie tak bardzo
złoszczą się o to słowo? W końcu to prawda, tak samo jak
to, że ja jestem czystokrwisty, a ktoś inny półkrwi. To tylko
określenie, a każdy robi o to straszny krzyk – powiedział,
spoglądając zaciekawiony na dziewczynę.
Kogoś innego przeklęła by na
miejscu, za to co powiedział, jednak z ust chłopca padła prawda.
Spojrzała za zdziwieniem na blondyna i pokiwała głową, przyznając
mu rację. Gdy skończyli jeść lody, powoli wstali.
- Chodź, odprowadzę cię do lochów
– zaproponowała dziewczyna.
Gdy wyszli z kuchni, trwała
między nimi przyjemna cisza. W końcu nie napotykając nikogo na
swej drodze, szybko doszli do Pokoju Wspólnego.
- Jakbyś chciał porozmawiać albo
miałbyś kłopoty, zawsze możesz mnie znaleźć w bibliotece
lub wieczorem przy bocznym wejściu – powiedziała, a w odpowiedzi
otrzymała uśmiech od Felixa.
- Dzięki, jesteś strasznie miła,
choć nie wiem dlaczego...
- Felix! - Donośny krzyk przerwał
im rozmowę.
Po chwili pojawił się zabiegany
Draco, który szybko zlustrował wzrokiem brata, po czym odetchnął
z ulgą. Nagle jednak spiął się i zgromił Hermionę spojrzeniem.
- Coś ty mu zrobiła, szlamo?
- Nie potrafisz upilnować własnego
brata? I to ma być niby właściwe zachowanie? - wytknęła mu.
- Przestańcie – przerwał im
młodszy chłopak z uśmiechem na twarzy. - Draco to dobry brat,
Hermiono, a mnie trudno upilnować – przyznał. - Lecz dlatego ty
mogłaś to zrobić. Dziękuję jeszcze raz za pomoc.
- Nie ma sprawy, mały, wiesz, gdzie
mnie szukać.
Po tych słowach odeszła, lecz
spojrzenie blondyna towarzyszyło jej jeszcze przez moment. Gdy tylko
zniknęła za rogiem, zaczął dokładnie sprawdzać, czy
Felixowi nic nie jest. Był to pierwszy krok, troska o inną
osobę. To właśnie ich połączyło.”
Zaśmiała się w duchu i po raz
kolejny zerknęła na zegarek. Było już po północy, czyli
rozmawiali od kilku godzin. Spojrzeli na siebie w tej samej chwili.
Po chłopaku było widać, że jest już zmęczony i śpiący. Dzień
zaczął się dla niego nie najlepiej rozmową z Ginny, która była
po prostu straszna. Lecz późniejsze spotkanie rozluźniło go,
pozwoliło zapomnieć o zmartwieniach. Teraz ze smutkiem myślał o
powrocie do zatłoczonego domu. Nieelegancko ziewnął i miał już
przeprosić, gdy dziewczyna roześmiała się.
- Zrobiło się naprawdę późno,
możesz zostać do rana, jeśli chcesz – zaproponowała.
Chłopak, który w duszy liczył na
taką propozycję, uśmiechnął się i usadowił na kanapie.
- Masz może koc i poduszkę? Trochę
tu twardo – rzucił, zdejmując koszulkę.
Półnagi chłopak nie krępował się
towarzystwem dziewczyny. Złożył odzież i położył ją na
fotelu. Katherina była przyzwyczajona do takich widoków, w końcu
już wiele razy widziała go bez koszulki, byli przecież
przyjaciółmi. Wstała w końcu i ruszyła do sypialni, z której
przyniosła posłanie i rzuciła nim w blondyna. Ten dopiero teraz
zorientował się, jak się zachowywał. Po raz kolejny
przyłapał się na zbyt lekkim stosunku co do niej. Nie miał jednak
siły teraz o tym myśleć. Uśmiechnął się jedynie i położył.
- Dobranoc i dzięki za rozmowę. Rano
szybko zniknę – zapewnił.
- Nie musisz – zaśmiała się. - I
dobranoc, do zobaczenia rano.
Sama udała się do swojego azylu,
chłopak widział jeszcze, jak znika w łazience, po czym, gdy
tylko wyszła, położyła się na dużym łóżku. Po chwili
sam zapadł w sen.
***
Gdy rano Draco wszedł do domu, zastał
jak zawsze hałas i zgiełk. Wiele osób mimo wczesnej godziny
chodziło już po parterze, gdzie znajdowały się pokoje wspólne.
Miał nadzieję, że uda mu się przedostać do pokoju niezauważonym.
Już tęsknił za spokojem, który czuł w mieszkaniu Katheriny. Gdy
rano wstał, ona siedziała już w kuchni, szykując śniadanie.
Wskazała mu ręką łazienkę, a on był zbyt zaspany,by
protestować. Wrócił już o wiele bardziej przytomny i dopiero
wtedy posłał jej szczery uśmiech. Miała na sobie zwykłe spodnie
od dresu oraz bawełnianą, luźną bluzkę na długi rękaw.
Zauważył, że bardzo często się tak ubierała, wygodnie, a jednak
z klasą. Było to jednak przeciwieństwo jej ubioru, który
zakładała do Voldemorta.
Ich poranna rozmowa była tak naprawdę
o niczym. Gdy tylko dostał swoją kawę, ustalili, że nie
powie nikomu, gdzie był. Jedyny wyjątek, który udało mu się
wynegocjować, to jego przyjaciele, choć nie było łatwo
przekonać dziewczynę do tego ustępstwa. Przykrywka wałęsania się
po klubach była dla niego najlepszym wyjściem. W końcu kto miałby
mu nie uwierzyć? Szkoda byłą zostawić ją samą, ale ostatecznie
odprowadziła go do drzwi i posłała pocieszający uśmiech. Jeszcze
do nikogo tak szybko się nie przekonał. Teraz za to nie mógł
myśleć o dziewczynie inaczej niż jak o dobrej znajomej.
Gdy usłyszał hałas dobiegający z
kuchni, wiedział, że jego plany poszły na marne. Nie mógł teraz
tak po prostu zniknąć w swoim pokoju. Gdy tylko doszedł do dużego
pomieszczenia, zajrzał przez lekko uchylone drzwi i usłyszał
krzyki.
- Jak możecie być tak lekkomyślne?
Ten chłopak i tak już dużo przechodzi, a my mamy dbać o jego
bezpieczeństwo, a nie o dobre samopoczucie panny Weasley. To wasza
bezmyślność doprowadziła do nieszczęścia. Nie było go
całą noc!
- Severusie, trochę zaufania do
młodzieży – odezwała się opiekunka Gryffindoru.
- Ty też się nie odzywaj, Minerwo.
Nie rozumiesz, jak ryzykujesz życiem własnej uczennicy –
warknął Artur, co zaciekawiło blondyna.
- Pozwoliłam Hermionie na to
wyjście, bo jej ufam. Wiem, że poradzi sobie w razie
zagrożenia. Chciała się z tym zwrócić do was, lecz wy jak zwykle
byliście zajęci sobą. Znam ją doskonale i nigdy nie ryzykowałaby,
gdyby nie miała ważnego powodu. Jestem pewna, że wróci najpóźniej
jutro – wyjaśniła dobitnie swoim autorytarnym głosem.
- To nadal dziecko! Dlaczego tego nie
widzicie?
- Przestań, Blackwood, już o tym
rozmawialiśmy – rzucił Snape. - Naszym największym problemem
jest Draco. Jeśli w najbliższym czasie się nie pojawi, będzie
trzeba zacząć poszukiwania. W końcu jest teraz jednym z
największych celów Voldemorta, głupotą byłoby gdyby wałęsał
się po ulicach.
- Witam wszystkich, tęskniliście?
Draco wszedł w pełnej glorii w tłum
zgromadzonych ludzi. Oprócz trzech rozmówców w pokoju było
jeszcze kilkoro ludzi. Jego rodzice siedzący spokojnie przy stole,
państwo Weasley ze zmartwioną miną oraz Blaise i Felix, którzy
najwidoczniej mało przejmowali się tym całym zamieszaniem.
- Gdzieś ty był człowieku? - zaczął
Blaise z uśmiechem. - Nawet nie wiesz, ile cię ominęło.
- Panie Malfoy, chyba należą się nam
wyjaśnienia. - McGonagall spojrzała na niego wyczekująco.
- Widzieliście, że wychodzę. Miałem
tego wszystkiego po prostu dość – przyznał, widząc błysk
zrozumienia w oczach brata. - Chodziłem po klubach, trochę
pobawiłem się w mugolskim Londynie. Nawet nie wiecie, jak czasem to
pomaga.
- Nie mogłeś nas zawiadomić? -
spytała w końcu Narcyza, patrząc z wyrzutem na swojego
pierworodnego. - Nawet wiadomość z patronusa byłaby dobra,
ostatnio za często znikasz.
- Masz nam wszystko opowiedzieć –
zarządził Mistrz Eliksirów. - Jak widać szykuje się kolejna
osoba do testów, ostatnio zacząłem wątpić w twoją
inteligencję – wyznał.
- Jaki test? A zresztą nieważne.
Teraz jedyne, co chcę, to chwila spokoju i zmiana ubrania.
Jestem też strasznie zmęczony – skłamał.
- Idź na górę, po południu
oczekujemy cię w gabinecie – powiedział Artur.
Gdy Draco wycofał się z kuchni, tuż
za nim wyszli jego najbliżsi. Weszli do pokoju chłopaka. Dominowały
tu ciemne kolory, mnóstwo czerni oraz zieleni, lecz srebrne dodatki
sprawiały, że nie wyglądało to tak ponuro. Na środku stało
wielkie łóżko, a na nim czarna narzuta. Felix i Blaise rozsiedli
się na nim, a w tym czasie Draco wyjął z szafy czyste ubranie. Po
chwili zapytali:
- Gdzie byłeś? Na pewno nie w
klubach, bo wróciłbyś w o wiele gorszym stanie.
- Zgadnij – rzucił z uśmiechem i
zniknął w łazience.
Chłopcy spojrzeli na siebie i po
chwili zrozumieli. Zaśmiali się gromko i po chwili rozłożyli
wygodnie, czekając na powrót blondyna. Po kwadransie był już z
powrotem i usiadł koło nich. Jego spojrzenie potwierdziło tylko
przypuszczenia pozostałej dwójki.
- Byłeś u Katheriny – zawyrokowali
razem.
- Tak – przyznał. - I szkoda mi było
ją zostawiać.
- Co robiłeś u niej cały dzień i...
noc? - spytał brunet z naciskiem na ostatnie słowo.
- Nie to co sądzisz, Zabini –
warknął, lecz nie przestał się uśmiechać. - Rozmawialiśmy, tak
szczerze. Miała „skrzynkę prawdy”.
- Ona nie daje pełnej szczerości,
Draco, dobrze o tym wiesz. Nie wiem, czy powinieneś jej ufać –
powiedział niepewnie jego przyjaciel.
- Dla mnie było to taka prawda, jakiej
chciałem, nie potrzebuje więcej.
- Co ci powiedziała? - spytał Felix,
ciekawy nowej znajomej brata.
- Rozmawialiśmy przede wszystkim o
niej. Nie mogę wam powiedzieć wszystkiego, jednak jest fascynująca.
Musielibyście ją poznać, by to zrozumieć – przyznał.
- Chciałbym. Czasem jak o niej
mówisz... - Blaise spojrzał z uśmiechem na Draco.
- Moglibyście, ale chyba nie byłaby z
tego faktu zadowolona. A o co chodzi z Hermioną? - dopytał.
- Obiecała znaleźć dla ciebie pomoc
i po chwili zniknęła w książkach. Po kilku godzinach pojawiła
się i powiedziała, że brakuje jej materiałów, po czym znów
rozpłynęła się i wyszła z domu. Jestem pewien, że znajdzie dla
ciebie jakieś rozwiązane tej strasznej sytuacji – zapewnił
Felix.
- Mam nadzieje, inaczej ten ślub
będzie katastrofą. A co do Katheriny...
Draco zaczął opowiadać skróconą
wersję wczorajszego dnia, wiedząc, że to jego ostatnie momenty
spokoju. Niedługo czekało go spotkanie z Severusem i Arturem, które
na pewno nie będzie miłe.
Pierwsza :) Idę czytać!
OdpowiedzUsuńW końcu miałam czas i przeczytałam. Przepraszam za błędy, ale piszę na telefonie. Rozdział jak zawsze mnie urzekł. Rozmowa Draco z Katherina była ciekawa i cieszę się, że przytoczylas fragment z Hogwartu. Byłam ciekawa jak się poznali :) Coraz bardziej twoja historia mnie wciąga i już nie mogę doczekać się dalszej części. życzę weny i zapraszam do mnie na drugą część miniaturki :*
UsuńKlepie miejsce na komentarz.
OdpowiedzUsuń" - Jak tego dokonałaś? - spytał z niedowierzaniem. - Reszta szpiegów zaczęła się starać o przyjęcie dopiero, gdy on wrócił, jednak nie dość, że tylko części z nich udało się do tego dojść, to nikt nie dał rady uzyskać zaufania tam szybko." - masz literowke. Powinno byc tak zamiast tam.
Usuń" Gdy tylko zniknęła za rogiem, zaczął dokładnie sprawdzać, czy Felixowie nic nie jest." - Felixowi.
" - Przestać, Blackwood, już o tym rozmawialiśmy – rzucił Snape." - przestań.
Zdaje mi sie tez, ze celowo zmienilas date urodzin Hermiony... no i jakos to przeboleje chyba.
Ogolnie musze powiedziec, ze rozdzial udany. Bardzo mi sie podoba. Fajnie, ze nie zrobisz z tego takiego TYPOWEGO romansiku, bo bym umarla. Ta wojna daje kopa, bo jest akcja, niebezpieczenstwo. Ale ja juz mysle jak to bedzie z ich miloscia. Czy to bedzie tak pod postacia Kath czy Miony... jesli miony, to co z Ginny... a jak Kath, to jak sie wykarask z podwojnej/potrojnej tozsamosci.
No i jedna sprawa: WIECEJ FELIXA LUB WSPOMINAJEK Z NIM! Jest tak swietna postacia. Uwielbiam go. No i z Blaise'em.
Zycze weny! I czasu.
Pozdrawiam,
Acrimonia.
Przepraszam, ze tak pozno odpowiadam i dziekuje za komentarz.
UsuńUrodziny Hermiony to jeden z wazniejszych aspektow, tak naprawde to duza czesc fabuly jednak wyjdzie to dopiero potem. Nie lubie typowych romansow, a z tego raczej to nie wyjdzie.
Wojna dopiero sie zacznie, bedzie tefo duzo, a co do omansu to sama sie przekonasz ;-)
Postaram sie napisac miniaturek o Felixie, choc moze nie bedzie tego duzo. Nie mam jeszcze do konca pomyslowbna nie, a raczj na sytuacje. A Blaise bedzie na pewno w jedej z miniaturek.
Pozdrawiam,
Croy
O Jezu, w końcu! <3
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka literówek i błędów językowych, ale to mało dla mnie znaczy xd Rozdział był cuuudowny <3 Nie mogłam się go doczekać :D Twój blog jest jednym z lepszych, które czytałam i... Gdyby nie twój blog, pewnie nigdy nie pokochałabym Dramione xD
Jeśli chodzi o miniaturki to proponowałabym retrospekcje różnych bohaterów opowieści ;)
Bardzo podoba mi się postać Felixa <3 Chcę go więcej, więcej, więcej! :D
Ech, kipi we mnie jak czytam o ślubie Draco i Ginny -_- Mam nadzieję, że on nigdy nie będzie miał miejsca xD
Pozdrawiam i życzę weny,
#Gin
Świetny rozdział czekam na następny <3 Zapraszam do mnie http://alex2708.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNareszcie, już nie mogłam się doczekać rozdziału :D
OdpowiedzUsuńWalka nauczycieli była wspaniała. Strasznie podobało mi się wspomnienie Hermiony, jak poznała Felixa. I Draco, który troszczy się o swojego brata ^^
Wyłapalam kilka błędów:
-,, miał praco" chyba prawo
-,, na dobre samopoczucie" raczej o
- dwa razy powtórzyło Ci się słowo ,, jednak" ,kiedy Artur mówił o teście dla Hermiony.
Ogólnie cały rozdział cudowny, czekam na kolejny :)
Ekhem... Co by tu napisać... Może zacznę od tego, że rozdział był świetny i niestety dla mnie za krótki (chociaż jakby nie patrzeć, to każdy rozdział jest za krótki)
OdpowiedzUsuńKatherine nie powinna trochę ograniczyć znajomość z Draconem? W końcu może przez przypadek zachować się jak Hermiona, co może być tragiczne w skutkach
Test? To będzie zabawne, bo raczej nie sądzę, by Hermiona utraciła szansę swobodnego wychodzenia, tylko po to, żeby nie zdradzać swoich umiejętności
Amber? Czemu Ona (?) postanowiła pozbyć się jednej ze swojej tożsamości? Czyżby stwierdziła, że nie może być Katherine i Amber jednocześnie w szeregach, czy był jakiś inny, ważniejszy powód?
Zatem mówisz, że Ginny nie będzie "typową blondynką"? (oczywiście bez obrazy) Jeśli tak, to czemu udaje?
Ekhem... Za dużo niewiadomych... Dobra, życzę weny i czekam na następny rozdział
Pozdrawiam,
Cassie :)
P.S. Wolałabym miniaturki z przeszłości, bo wtedy można by było poznać historię i przeżycia postaci (jestem bardzo ciekawa historii Amber i Katherine, bo jak na razie podałaś tylko "suche fakty", które nie pokazują co tak naprawdę musiała przeżyć Ona)
Co do długości rozdziału to sama nie wiem na ile mam pisać. Dla jednych moje 8 stron jest za długie, dla innych na krótkie. I jak tu rozwiązać ten problem....
UsuńMasz w sobie coś z jasnowidza? Ja stawiam, ze chyba tak... ale nie powiem w jakiej kwestii.
Co do Amber były chyba dwa najważniejsze powody dla mnie. Po pierwsze nie chciałam za bardzo kołować czytelnika, wystarczą mi do tego dwie osobowości głównej bohaterki. Drugi, to jakoś nie widziałam jej by dała radę być w szeregach jako dwie osoby, a dlaczego, to przekonasz się dość szybko.
Ginny... jej motywy, myśli itp. pokażę, już dziś w nowym rozdziale.
A że dużo niewiadomych to wiem, po prostu musiałam jakoś zbuntować ten świat, by wprowadzić odpowiedzi po kolej w przyszłych rozdziałach.
Miniaturka o Amber/Kathe? Okej, specjalnie dla ciebie. Chciałabyś jakiś określony czas, ich wiek?
Croy
Zacznę od tego, że zazdro wyświetleń i obserwatorów - tak, wiem marudzę.
OdpowiedzUsuńOch rozdział niesamowicie ciekawy, jednak nie wiem czy się rozpisze. Severus jest kanoniczny i dziękuję za dedykację! <3 Jaki to piękny widok, gdy Severus traci kontrolę i obija komuś mordę jak pusty gryfon. Bezcenny widok.
Szlama i test? Ciekawe jak Herma-Bursztyn-panna K. na to zareaguje... Bardzo interesujące.
Dracuś tak bardzo jeden krok od miłości, tak bardzo oczarowany Księżniczką, tak bardzo ciekawy związek. Jak to jest, ze Pannę K. widzę z Draco, a Herma z Draco tworzą wspaniałą parę przyjacielską? Widzisz? Spełniłaś oczekiwania i przedstawiłaś tak jedną osobę, że widzi się ją jako dwie.
Severus ma gdzieś Szlamę, ale Draco się przejmuje... Kocham to! <3 Taki oschły skurwiel. Herma sprytna pojawiła się by powiedzieć, że znika na nowo. Wiesz dziwne, że nikt się nie zorientował, że tej dwójki nie ma w tym samym czasie. To wygląda jakby każdy myślał, że Szlama i biblioteka to jeden organizm, W sumie to tak jest C':
Końcowe podniecenie na pannę K. i myślenie jego przyjaciół, że się z nią przespał jest intrygujące i śmieszne.
Ach i Bursztyn [*] <3
Weny życzę kochanie i pozdrawiam!
Marika Snape
Och, sama też masz nie mało czytelników, a na pewno znajdzie sie dla ciebie ich o wiele więcej, trzeba tylko poczekać.
UsuńSeverus, staram się nie odbiegać od jego charakteru, ale czasem mam wrażenie, że przesadzam w jedną, bądź drugą stronę.
Co do testu przekonasz się niebawem nie chciałabym długo zwodzić czytelników.
To zawsze będą dwie osoby. Ja sama tak ją widzę, gdy coś piszę, lub wymyślam, każda maska to inna postać. One kiedyś się zjednoczą, ale na pewno nie we wszystkich aspektach.
Chyba podobnie jak Cassie masz w sobie coś z jasnowidza, albo robię się przewidywalna. Część z twoich przepowiedni sprawdzi się dzisiaj....
Do napisania,
Croy
Hermiona w tym opowiadaniu jest idealna. Nie wiem, czy potrafię opisać to słowami, ale jest po prostu idealnie wykreowana. Zraziłam się jakiś czas temu do Dramione i do Sevmione - wiadomo, nalot sezonowych gimbusek - ale dzięki takim opowiadaniom odzyskuję w nie wiarę.
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału - najbardziej chyba spodobało mi się wspomnienie. To, co połączyło Hermionę i Draco. W większości opowiadań nienawidzili się w sumie prawie cały czasy, nagle BUM i big love, Romeo i Julia i te sprawy. Słodki jest ten Felix. Swoją drogą, świetne imię.
I chyba coraz bardziej lubię Katherine! :D
No i ten test dla Granger! Ciekawi mnie, jak dziewczyna sobie poradzi.
<3 Pozdrawiam ciepło!
Och, dziękuję za tak miłe słowa. Cieszę się, że opowiadanie ci się spodobało, a co do tego "nalotu" to sama go widzę i trochę nad tym rozpaczam.
UsuńNie będzie u mnie wielkiego BUM!, tylko małe kroczki, schodek po schodku, a wiesz jak działają te schody w Hogwarcie xD
Test... Wszyscy są go ciekawi, mam nadzieję, że uda mi się go dobrze odtworzyć.
Croy
Genialny! Strasznei mi się podoba relacja Draco- Katherina ♥ Ciekawi mnie jak rozwinie się akcja! Czekam na kolejny i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńrazaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com
Ojej, od czego zacząć? Po pierwsze jedyny błąd jaki rzucił mi się w oczy to ten ,,jednak'', moim zdaniem drobne literówki itp. nie są ważne każdemu może się zdarzyć, a u ciebie występuje ich naprawdę mało. Walka nauczycieli, przyznaje, Snape wyprowadzony z równowagi to nowości, ale też ciekawa odmiana. A Artur taki biedny po śmierci Amber :-( napisz miniaturkę z jej śmiercią i ogólnie takie o przeszłości bohaterów, proszę). Jestem zachwycona relacją Draco z Katheriną <3, i naprawdę stworzenie tak różnych osobowości tej samej dziewczyny...zawsze lubiłam Hermione, ale dzięki temu opowiadaniu jest chyba moja ulubiona postacią, bo zawsze mądra itd., ale brakowało mi w niej wojowniczki, a ty ja stworzyłaś i to po mistrzowsku ^^. Bardzo kibicuje Dramione w twoim wykonaniu. Cieszę się też z opowieści o tym jak się poznali i uwielbiam Felixa <3 Mam też nadzieje że zrobisz coś z Ginny bo nie mogę jej znieść. Nie komentuje każdego twojego rozdziału ( lenistwo -,-), ale na każdy czekam i czytam z niecierpliwością, teraz postaram się być jednak bardziej systematyczna :3 Twój blog jest jednym z moich najulubieńszych poprostu go uwielbiam, (przepraszam za błędy, ale pisze na tel.) Czekam na next, jeszcze raz Kocham i życzę weny :-)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna, a właściwie dwie rzeczy. Jest możliwość dostawania powiadomień? I mimo ze dla mnie i tak mało to gratuluje długości wszystkich twoich rozdziałów, widać że naprawdę się starasz :-D
UsuńMiniaturka o śmierci Amber? To mogłoby być ciekawe. Zauważyłam, że najbardziej wszyscy są ciekawi Amber i Felixa. Może coś z tego wyjdzie?
UsuńMi też zawsze brakowało tego czegoś w Hermionie. Była mądra, ale niedoceniana, dlatego trochę to u siebie zmieniłam.
Dziękuję za komentarz, cieszę się, że opowiadanie ci się podoba ;-)
Co do powiadamiania po prawo są "Obserwatorzy" wystarczy do nich dołączyć. Dodatkowo w zakładce Informacje jest moja strona Croyance, gdzie na facebooku zawsze dodaje post, gdy pojawia się nowość.
Croy
Rozdział świetny,czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!!
Czekam z niecierpliwością na kolejny!
Pozdrawiam,
HH
Tak, tak! Miniaturki z przeszłości! Strasznie chciałabym poczytać o czasach, kiedy wszyscy byli jeszcze w Hogwarcie. Albo coś z perspektywy Amber. Może jak zginęła? Albo Katherina i jej wspomnienia z któregoś dnia wśród śmierciożerców. W sumie można tak wymyślać bez końca, więc na pewno będziesz miała spore pole do popisu, jak już się zdecydujesz na pisanie miniaturek. ^^
OdpowiedzUsuńWybacz brak komentarza pod poprzednim rozdziałem, ale zaczynam studia (kierunek to kompletnie nie moje klimaty xd), mam sporo zaległości do nadrobienia z matmy i informatyki, marnuję codziennie 4h na dojazdy do uczelni i jak wracam do domu, to jedyne, co przyciąga moją uwagę, to łóżko. xd Ale jak przeczytałam ten rozdział to stwierdziłam, że muszę się odezwać, bo był zdecydowanie najlepszy ze wszystkich. Uważam tak zapewne dlatego, że jestem zwolenniczką poznawania postaci, dowiadywania się o nich i ich przeszłości, a na akcję mogę spokojnie poczekać. Dlatego moim zdaniem rozdział świetny! Wiele wyjaśnił (chociaż po części).
Nie mogę się doczekać testu Hermiony. To może być zabawne. Plus mam wrażenie, że Artur jej nie lubi. Biedny, nie zdaje sobie sprawy, że to jego kochana Amber.
Czekam z niecierpliwością na nowość!
Pozdrawiam! ^^
hope
Dobrze, więc Amber króluje w wyborze do miniaturki. No i czasy szkoły. Postaram się napisać coś jak najszybciej.
UsuńMatematyki i Informatyka? Studia o tym charakterze czekają mnie za rok, więc lepiej nie strasz, bo już teraz mi ciężko. Ja dojeżdżam tylko około 2 godzin codziennie, a dla mnie i tak to udręka, więc rozumiem.
Bałam się, że te rozdziały z poznawaniem bohaterów i akcji, będa nudzić. Jak widać chyba nie jest tak źle, a co do Artura może nie od razu "nie lubi", po prostu zachowuje dystans.
A nowość już dziś, wieczorem opublikuję.
Croy
Booooskie!! Masz wielki talent. Pozdrawiam i idę czytać. :-D
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy rozdział i czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńSuper blog kiedy wstawisz kolejny rozdział? Nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://eyesandcolours.blogspot.com/
Tak bardzo spóźniona X.x
OdpowiedzUsuńAle szkoła, testy i zajęcia dodatkowe zabierają mi każdą wolną chwilkę! Dopiero teraz powoli zaczynam wszystko nadrabiać, a ten rozdział *.*
Cieszę się, że natchnęłam cię :P A Theo.. cudowny, jeden minus! Czemu tak mało >( mam nadzieję, że od czasu do czasu będzie się gdzieś pojawiał i w tle :3
Co do początku i bójki dwóch jakże dojrzałych czarodziei hyhy bardzo, ale to bardzo emocjonujący moment. Może między innymi dlatego, że tam był Theo, ale.. hahah.. na poważnie. Artur zaciekle bronił Amber i to podbiło moje serce. Naprawdę uwielbiam gościa i masz rację. Ja w Arturze widzę trochę swojego Erika, którego historia będzie się później przewlekać. Hmm, chyba każdy autor ma swojego "mentora" jak ty czy ja :D
Katherina.. i Draco.. ojć, nasza Księżniczka Voldka miała małą wpadkę z tymi ciastkami xD Mam nadzieję, że Malfoy zapamięta ten szczegół i kiedyś wpadnie na rozwiązanie zagadki jaką jest pani Fascynująca. Ich rozmowa była szczera, swobodna oraz pełna zwierzeń, uśmiechow. Czytając można było sobie wyobrazić, że np. siedzisz obok na dywanie i obserwujesz tę dwójkę. Biedny Draco, jeszcze się zakocha :P
Retrospekcja z małym Felixem ♥ (o ma miłości, jesteś najnaj) była FENOMENALNA! Wspomnienia czy inne powroty to przeszłości są trudne w napisaniu i spleceniu z historią, ale.. WOW! Piękne! Pojawi się jeszcze jakaś taka scenka jak to Felix połączył tych dwoje?
Jestem znów zafiksowana na punkcie tego rozdziału, dlatego zaraz idę czytać od nowa!
Spóźniona, bo spóźniona,
ale wciąż oczarowana,
Lupi♥
PS. O a możesz w jakiejś miniaturce pokażesz nam kawałek historii Snape'a oraz Artura? Albo Katheriny i jej służbie?
Spóźniona? Ja jestem u ciebie tak bardzo w tyle, że... Okej, ale może w nocy nadrobię.
UsuńTheo na początku będzie w tle, ale potem mam dla niego niezłą rolę. Co prawda moje plany co chwila się zmieniają, ale jego raczej nie porzucę. Mam zasadę: "Raz wprowadzona postać, musi się pojawiać do końca (chyba, że sama ją specjalnie usunę)"
Artur to dla mnie postać jaką chciałam zobaczyć u Rowling, ale nie do końca sie doczekałam. To taki Snape, ale choć łączy ich wiele, to wiele też ich dzieli. Będą mieli podobne sytuacje z przeszłości, obaj po przejściach, ale inaczej to przyjęli.
Chciałam pokazać w rozmowie właśnie te dwie rzeczy. Wpadkę, choć małą i relacje ich łączące, choć to dopiero początek znajomości. Zakochanie? Przecież Draco to Ślizgon, oni się nie zakochują ;-)
Szczerze to uwielbiam pisać retrospekcje. Ja w swojej głowie mam całe ich życie, od narodzin, aż do końca opowiadania (I to dosłownie, niespodzianka (WIELKA NIESPODZIANKA) szykuje się po 15 rozdziale, ale na razie o tym ciiiii....
Miniaturka o Severusie i Arturze? Okej, może być. To będzie małe wyzwanie, bo muszę uważać. Ich historię w całości chcę przedstawić około 14-15 rozdziału, ale coś na pewno wcześniej wymyślę.
Do napisania u ciebie,
Croy
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńPiszesz wyśmienicie a przyznam, iż żadko to stwierdzam czytając niektóre wypociny ludzi. Fabuła jest świetnie obrana i nie za słodka. Ogólnie to zachwycam się obecnie (;
OdpowiedzUsuńDaj znać jak tylko dodasz nowy rozdział, życzę weny :)
Rozdział jak zwykle świety, historia świeża nie oklepana z niecierpliwością czekam na nowy
OdpowiedzUsuńRozdział życze weny :)
OdpowiedzUsuńłoooo super ! mówię sobie , a przeczytam i co ? no przeczytałam :D zajęło mi to trochę , ale nie żałuje :D takie... no nwm no takie pikne ^^ nic dodać nic ująć :3
OdpowiedzUsuńPs : Zapraszam na http://nie-zapomnij-dramione-pamietaj.blogspot.com/
Cudo <3 ! czekam na kolejne rozdziały, bo są świetne i warto <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :3
~Vin
PS. Zapraszam na mojego bloga, a tak właściwie, to piszę miniaturki :3 (dopiero zaczęłam)
http://miniatures-dramione.blogspot.com/