niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 9

Witam!
Obiecałam rozdział w listopadzie, więc jestem. Może nie jest on najlepszy, ani najdłuższy, ale cieszę się, że udało mi się coś napisać. Ostatnio, dzięki jednej z ocen mojego bloga (Możecie znaleźć link po lewo z zakładce "Linki"), że czytelnicy mogą mieć już dość tych ciągłych tajemnic, niedomówień itp. Dlatego przyspieszyłam akcję, Z notki na notkę, będzie działo się więcej i zacznę zdradzać, to co chciałam zachować na dłużej. Mam nadzieję, że dzięki temu opowiadanie bardziej wam się spodoba.
Od 15 grudnia mam próbne matury, więc nie wiem kiedy pojawi się coś nowego. tym razem wyszło dużo Severusa, w kolejnym może być nieco inaczej. Pomalutku zbliżamy się do głównej tematyki bloga, czyli Dramione!

Rozdział udało mi się napisać dzięki piosence, którą poleciła Bellatrix. Dziękuję, nie wiem czy bez tego napisałabym to na czas.
Zachęcam też do zajrzenia na jej bloga z miniaturkami >TU<. Chcecie poczytać o siostrach Black? Bellatrix i Voldemorcie? Ginny? Dramione?Fremione? Znajdziecie tam dużo świetnych tekstów!

Jak podoba się nowy wygląd bloga? Nie jest to co prawda zamówiony szablon, ale podoba mi się.
Rozdział niebetowany, dopiero co skończyłam go pisać, więc proszę o wybaczenie. Podoba się? Nie podoba? Proszę o komentarz. Nawet krytyka pomaga w pisaniu.
Pozdrawiam,
Croy
P.S. Kto pierwszy zgadnie z czego pochodzi angielska nazwa Jedynego Żalu dostanie ode mnie specjalną dedykowaną miniaturkę na Święta. Więc wie ktoś?


       


 Severus spojrzał na Artura, który siedział naprzeciw niego przy stole kuchennym. Oboje doszli do wniosku, że po zdarzeniach ostatnich dni w końcu nadszedł czas na powiadomienie zainteresowanych o czekających ich wyzwaniach. Powinni co prawdo zrobić to już dawno, ale po powrocie panny Granger w domu nie było zbyt miło. Snape wiedział, że dość duża część winy leży po jego stroni, no i oczywiście Blackwooda. Gdyby nie iść zbyt neurotyczne zachowanie już dawno mogliby załatwić to co planowali, a tak mieli coraz mniej czasu.
Artur miał słabość do martwienia się o młode dziewczyny, w końcu nigdy nie wybaczył sobie stracenia Amber. Młoda, zaledwie nastoletnia dziewczyna została stracona przez Śmierciożerców za posiadanie zbyt wielu informacji. To było normą w Kręgu, tylko nieliczni mogli wydać kogoś równego sobie lub lepszego bez sprawdzenia, a co dopiero mała dziewczynka. Zbyt dobrze pamiętał swoje wydanie i sam nie wiedział, czy ta dziewczyna była tak głupia, czy po prostu poddała się presji.
Był to dla niego zwykły dzień, pełen niedorozwiniętych uczniów, a przede wszystkim durnych Gryfonów. Wezwanie tego dnia nie zdziwiło go tak bardzo, Voldemort lubił mieć go przy sobie w czasie tortur czy polowań. W końcu Mistrz Eliksirów to doskonały dodatek do kolekcji w takich okolicznościach. Zawsze ma przy sobie kilka specyfików, które potrafią zamęczyć ofiarę w spektakularny sposób. Jednak gdy pojawił się w Sali Tronowej wyczuł oczywiste napięcie. Osoby w pomieszczeniu przypatrywały się mu niechętnie, jakby nie były pewne co zamierza zaraz uczynić. Wtedy też po raz pierwszy ujrzał koło Voldemorta postać odzianą w długą czarną szatę z kapturem. Nie mógł dojrzeć, kto krył się pod tym przebraniem. Mężczyzna? Kobieta? Wróg czy przyjaciel? Jednak przestało go to interesować, gdy tylko jego „pan” odezwał się.
Wiele razy był oskarżany o bycie wrogiem. Wiele razy udało mu się zaprzeczyć słowom innych, wykazując się należytą lojalnością. Jednak tym razem nie udało się. Nie mógł do dziś uwierzyć co się tak wydarzyło. To znaczy, przecież oskarżenie, które padło było tak łatwo obalić, słyszał wiele gorszych, choć tym razem Voldemort nie chciał odpuścić. Wdarł się do jego umysłu, nie przebijając się jednak przez wewnętrzną ochronę. Nie słuchał jego zapewnień, chęci udowodnienia swego miejsca przez zabicie jakiegoś postronnego człowieka, co zazwyczaj wystarczało. Torturował go, łamał kawałek po kawałku, aż wreszcie zdradziły go dwie rzeczy, na które nie miał wpływu.
Pierwszą było zaklęcie, które na niego rzucono. Torturowało go przez wspomnienia, jego największe koszmary, pokazywały mu wszystko co stracił w życiu. I to jedno imię „Lily”, które wypłynęło wraz z jękiem bólu z jego ust. Imię kobiety, którą niegdyś kochał i utracił. Czy teraz czuł coś do niej? Nie, raczej nie. Był to jednak jego żal, Sole Regret... Jedyny żal. Był głupcem niepotrafiącym obronić jedynej ważnej rzeczy w swoim życiu. Był głupcem, gdyż myślał, że kocha pierwszą kobietę, która była dla niego miła. Był to jego błąd, coś czego nigdy nie zapomni. Drugim aspektem jego ujawnienia, było złamanie się jedno z wyszkolonych przez nich szpiegów. Był do dwudziestokilkuletni chłopak, jego dawny uczeń z Hogwartu, Puchon. Zbyt lojalny by dalej patrzeć na cierpienia swojego nauczyciela, za mało wyszkolony, zbyt wrażliwy. Był jednym ze starszych rekrutów jego projektu, miał ponad dziesięć lat, gdy został wybrany na ucznia, przez jednego z mężczyzn. Nie został wychowany tak jak należy, nie był dobrym materiałem na szpiega.
Dlatego też chłopak zmarł na jego oczach. Nim przebiegł połowę drogi w jego stronę, zakapturzona postać posłała w jego kierunku zielony promień, który powalił go na ziemię. Wpatrując się w ciało swojego dawnego ucznia, wiedział, że to on będzie następny. Nie liczył jednak za zbyt szybką śmierć. Szpiedzy rzadko doświadczali tego przywileju. Jego jedyną drogą ucieczki było zaklęcie, które rzucił na niego Dumbledore, zaledwie kilka tygodni temu. Ludzie Zakonu odkryli sposób bezpiecznego powrotu w razie złapania przez wrogów. Był tylko jeden minus całego procesu. Jego serce musiało na moment zatrzymać się. Wiedział, że tak zapewne będzie. Miał przejść przez tortury, zaklęcia oraz wszystko czego zażyczy sobie Czarny Pan, jednak bez ulgi Avady. I doczekał się tego.
Po godzinach rozrywania na strzępy umarł na kilka sekund. Obudził się już w kwaterze Zakonu, leżąc w białej pościeli na wielkim łóżku. Nie mogąc się ruszyć, wezwał mentalnie dyrektora, który powiedział mu jak długa walczyli o jego życie, a co najważniejsze, kto go zdradził.
Był to kolejny nieprzystosowany szpieg z jego projektu. Mimo iż większość z nich była przydatna, walczyła i zwyciężała, to kilku najstarszych, nie wychowanych od najmłodszych lat do walki, łamało się. Podobnie tu, młody mężczyzna wydał go, chcąc zapewnić sobie lepszą pozycje, jednak nie przetrwał próby. Został zabity, a Voldemortowi i tak udało się złamać Mistrza Eliksirów. Dlatego śmierć Amber po wydaniu Malfoyów, nie była szokiem, lecz czymś oczywistym.
Młode dziewczyny nie mogły przetrwać próby Czarnego Pana. Mogło być to coś prostego, na przykład wybicie całej rodziny mugoli wraz z dziećmi. Lub coś o wiele gorszego, jak niekończące się tortury, dopóki nie będzie się pewnym, że informator także nie jest szpiegiem. Dziewczyna była zbyt słaba, co złamało także Blackwooda. Nie mógł pozwolić by inna dziewczyna cierpiała podobnie jak jego Amber. A on Granger wprost biła niewinność, mimo wojowniczej miny. Zapatrzona w książki, chowająca się w cieniu przyjaciół. Widział w jej oczach strach, gdy dowiedziała się, że musi przejść próbę, podobnie jak Draco, jeśli dalej chce mieć swobodne wyjście z tego domu. Wątpił by w pełni poradziła sobie z tym zadaniem. Nawet Potter miałby problem, mimo iż jest niestety lepszy od niej w ataku i obronie magicznej. Jedynym plusem dla niej może być okazja pokazania swojej wiedzy teoretycznej w pierwszej części testu. Mimo wszystko liczył na dobre przedstawienie.
Wstał powoli od stołu i doszedł do drzwi, prowadzących do piwnicy. Poczekał przez moment na Blackwooda, po czym spojrzał na niego uważnie.
- Mamy ich sprawdzić, a nie zastraszyć. To, że nie chcesz by Granger się narażała, nie oznacza, ze specjalnie masz ją zmiażdżyć w tym pojedynku. Draco ma lepszą pozycje w tej sytuacji. Był od lat szkolony do szpiegostwa i nigdy nie mógł się wykazać. To będzie jego okazja i on z niej skorzysta. Teraz przestać myśleć o Amber i skup się na tej dwójce. On nas zależy, co dalej będą robić.
- Wiem – rzucił niecierpliwie mężczyzna. - Jednak nie licz, że będę dla niej łagodny. Musi pokazać, ze potrafi się bronić w stopniu, który pozwoli jej uciec w bezpieczne miejsce. To jest nasz priorytet.
Severus uważnie spojrzał na niego jeszcze raz i kiwnął głową. Wyszedł do piwnicy i skierował się do sali treningowej, gdzie czekało na nich już kilkoro ludzi.

Kilka dni wcześniej

W pokoju należącym do najmłodszego z Malfoyów, przesunięto wszystkie łóżka w jeden róg, by zrobić miejsce na jakże ważne ćwiczenia Dracona i Hermiony. Felix oraz Blaise usiedli z boku przypatrując się ich poczynaniom. Próbowali wykombinować coś od kilku godzin, jednak nie szło im to zbyt dobrze.
- Hermiono! Jak mogłaś zapomnieć niemal wszystko przez ten czas? - dziwił się blondyn, po raz kolejny podnosząc dziewczynę z podłogi.
- Pamiętam wszystkie zaklęcia, jednak nie praktykowałam ich od dłuższego czasu. No i nie ćwiczyłam, nie było mi to potrzebne. Miałam za dużo nauki, by móc biegać czy robić jakiekolwiek inne ćwiczenia. To niebezpieczne wychodzić na błonia wcześnie rano czy w nocy, a wiesz dobrze, że najczęściej w taki czas robiliśmy to lata temu – wyjaśniała, dysząc cicho. Nie mogła ukryć swojego zmęczenia przez przyjaciółmi. - Jednak znam świetnie teorie. Wspominali, że z niej też zapytają.
- Teoria nic ci nie da, jeśli nie będziesz potrafiła się bronić. To temu ma służyć ta próba. Nie wyjdziesz z tego domu, będziesz musiała pożegnać się z bibliotekami...
- Okej, wystarczy. Zaczynajmy jeszcze raz, w końcu będę musiała nabrać jakiejś wprawy, by to się udało – przerwała mu brązowowłosa.
Draco uniósł różdżkę i rzucił pierwsze zaklęcie. Nie było one nazbyt niebezpieczne, zwykłe uroki, doprawiające dodatkową parę uszu lub coś podobnego. Jednak by bronić się przed nimi i unikać ich, potrzebna była biegłość w zaklęciach i sprawność fizyczna.
Felix patrzył jak jego przyjaciółka zmaga się z każdym krokiem, aż w końcu znów i znów przegrywa. Była zdolna, znała się na rzeczy, jednak nigdy nie przewodziła, jeśli chodzi o walki i pojedynki. To Potter i Draco byli mistrzami, ona stała za nimi w cieniu. A teraz musiała liczyć na siebie, nie na przyjaciół. Dlatego nie mógł doczekać się testu, który został przygotowany dla nich przez wyższe instancje Zakonu. Wiedział, że będzie to niezapomniany widok i miał nadzieję, że uda im się wygrać. Sam chciałby stanąć do takiego pojedynku, aby tylko nie być zamkniętym w tych czterech ścianach. Nie miał jednak szans, by coś podobnego się wydarzyło. Był skazany na to więzienie.

***
Hermiona spoglądała niepewnie na otaczający ją ludzi. Zebrała się tu niemal cała rodzina Weasleyów wraz z Harry'm, Malfoyowie, kilku Gryfonów i Ślizgonów. Nie chcieli oni przegapić przedstawienia jakie miało się tu odbyć. Zapewne nie mało by ich przestraszyła, gdyby pokazała co naprawdę umie, jednak jej priorytetem było zachowanie swoich umiejętności w tajemnicy. Zamiast podziwy, dostała by tylko masę pytań, na które nie miałaby odpowiedzi. Szkolenie? Kogo? Dlaczego? Kiedy...? Byłoby ich wiele, co równało się z niezliczoną ilością kłamstw. Musiała pokazać jedynie, że może wychodzić na zewnątrz, że potrafi się bronić. To było drugie na jej liście. Potrzebowała tego, inaczej wszystko poszłoby na marne.
Na drugim końcu pomieszczenia stał Draco, nonszalancko opierając się o ścianę, obrzucał wszystkich kpiącym spojrzeniem. On nie miał się o co martwić. Snape sam go szkolił, wiedział co chłopak potrafi, musiał on tylko udowodnić, że niczego nie zapomniał, że nie zaprzestał treningowi po wydaniu.
Nagła cisza zapanowała w pomieszczeniu, gdy pojawili się trenerzy. Ustali na środku maty do ćwiczeń i pierwszy przemówił Blackwood.
- Granger, Malfoy, podejdźcie bliżej.
Obydwoje spełnili rozkaz, ustawiając się kilka kroków przed nimi. Hermiona udawała małą, przestraszoną dziewczynkę. Miała nadzieję, że to pomoże jej w tej farsie, choć wbity w nią wzrok Artura w niczym nie pomagał.
- Na początku trochę teorii. Każdy czeka na pokaz zaklęć, jednak jeśli nie będziecie znali sposobów ucieczki i zabezpieczeń, nie pomogą wam zaklęcia – zapewnił czarnowłosy. - Od kogo by tu zacząć.
Dziewczyna zastanawiała się czy podniesienie ręki było zbyt dużym wyskokiem jak na nią. W końcu „ona” zawsze chciała być pierwsza, a przynajmniej tak sądzili oni. Ułatwił jej to jednak Mistrz Eliksirów, który kontynuował, mówiąc:
- Panno Granger. Coś co pani za pewno wie. Jak bezpiecznie uciec za pomocą teleportacji.
- Och – westchnęła delikatnie, udając przejętą. - Należy zastosować minimum sześć teleportacji, choć zaleca się dziewięć, w terenach o różnych strefach czasowych, najlepiej przy różnych kontynentach. Należy wykorzystywać miejsca zaludnione, jednak jak wiadomo dla bezpieczeństwa poufności nie powinno się wybierać...
- Lepiej już skończ swój wykład, dziewczyno – przerwał jej Snape. - już chyba każdy zauważył, że nauczyłaś się podręcznika na pamięć – wytknął, a na jej policzkach pokazał się delikatny rumieniec. - Malfoy. Jeśli nie możesz się teleportować, co należy zrobić by uciec?
Chłopak spojrzał prosto w oczy swojego ojca chrzestnego i odpowiedział:
- Należy zawsze mieć przy sobie świstoklik oraz jakieś zaklęcie przenoszące, aktywowane niepowtarzalnym słowem lub zdarzeniem.
Teraz przyszła kolej na Artura, który zadał kolejne pytania, uzyskując od dziewczyny niemal wypracowanie na ten temat, a od blondyna jedno, czy dwa zdania. Oboje znali taktykę obroną, w teorii nie było zgrzytów, gorzej mogło być jednak w praktyce. Severus przyglądał się dziewczynie, która niepewnie spoglądała na niego i Artura, zapewne zastanawiając się z którym przyjdzie się jej zmierzyć. Zamierzał zlitować się nad nią i wycofał się z maty.
- Blackwood walczy jako pierwszy z Malfoyem. Powodzenia.
Nie bacząc na wściekłe spojrzenie towarzysza, ustał wygodnie w roku placu boju. Podobnie Hermiona oddaliła się, by przyglądać się przedstawieniu z bezpiecznej odległości. Wiedziała, że zaklęcia będą latały między nimi i postronni będą mogli oberwać kilkoma z nich. Nie było to jednak jej marzeniem.
- Zaczynamy powoli. - Głos Artura rozniósł się po sali. - Masz się bronić – rozkazał.
Nie czekając na potwierdzenie chłopaka, zaatakował. Parł do przodu, rzucając niewerbalne zaklęcia. Dla Draco jedynym ostrzeżeniem o randze klątwy był jej kolor i ruch różki, jaki robił przeciwnik. Dzięki temu wiedział, których unikać, a które z nich odbijać. Trafiło się także kilka zaklęć nakierowanych na daną osobę. Nie było łatwo się ich pozbyć, lecz istniało kilka zaklęć, które zapewniały obronę. Spektakl był niesamowity. Doświadczenie Blackwooda było widać w jego ruchach, pewnym stąpaniu po macie i braku zawahania w rzucaniu najróżniejszych klątw. Młody mężczyzna zaś miał w sobie wiele gracji. Unikał zaklęć i odbijał je, co wyglądało jakby tańczył pomiędzy kolorowymi śladami zaklęć. Otoczenie było przesiąknięte kolorami. Czerwony, niebieski, pomarańczowy, fioletowy... Wszystko mieszało się w jedno, zlewając ze sobą.
- Atak.
To jedno słowo wypowiedziane podczas tej gry, zamieniło role na macie, choć może raczej je wyrównało. Teraz każdy rozumiał, dlaczego chłopaka szanowano w szkole i poza nią. Ona doskonale go znała, ale widząc ich pojedynek, zrozumiała, że byłby wspaniałym szpiegiem, przynajmniej jeśli chodzi o walkę. Była pewna, że obaj mężczyźni zgodzą się, że jest przygotowany na tą wojnę, wydadzą mu pozwolenie na wychodzenie z domu i wracanie nad ranem. Co równało się z większą ilością pracy dla niej. Będzie musiała go pilnować. Nie mogła zostawić go sama, nie, gdy Śmierciożercy nadal chcieli go dopaść.
Dla niej cały pojedynek trwał strasznie długo. Może dlatego, że rozpoznawała każde zaklęcie i widziała każdy krok jak na zwolnionym filmie. Jednak minęło jedynie dwadzieścia minut, gdy przeciwnicy zwiesili różdżki. Spojrzeli sobie w oczy i Artur kiwnął głową.
- Jesteś doskonale wyszkolony. Pokonałbyś kilku wrogów, lecz musisz uważać, gdy trafisz na ich zgraje. Nie możesz być za bardzo pewny siebie, inaczej przegrasz.
Po tych słowach odszedł na bok, pozostawiając Dracona samego na samym środku. Spocony, z lekko przyspieszonym oddechem i on zszedł na bok do swojego brata i przyjaciela. Już po chwili doszli do niego rodzice, gratulując mu świetnego pokazu. Jego matka sprawdziła dokładnie czy nie ma zbyt dużych ran. Było tylko kilka sram i rozciętej skóry od zaklęć tnących. Hermiona jednak, musiała skupić się teraz na sobie. W końcu nadszedł jej czas na pojedynek z Mistrzem Eliksirów.
- Gotowa? - Nauczyciel stanął za nią, zmuszając ją do wejścia na matę. - Podobny styl jak u Malfoya. Na początku obrona, potem atak. Wszystko musi zostać sprawdzone i nie będę dla ciebie łagodny – ostrzegł.
Dziewczyna wiedziała, że słowa „łagodny” nie ma w słowniku Severusa Snape, a jednak przekonała się już po chwili, że nie pokazał wszystkiego na co go stać. Oszczędzał ją, a ona choć nienawidziła tego, była mu wdzięczna. Krok po kroku unikała jego zaklęć, używając podstawowych i nieco zaawansowanych tarcz, broniła się, pozwalając by kilka zaklęć musnęło jej włosy oraz ramiona. Gdyby mogła zachowywać się jak Katherina, już dawno odgrodziła by się jednym z najsilniejszych zaklęć, nie musząc bawić się w półśrodki. Nie mogła teraz tego zrobić, musiała to znieść, podobnie jak to, że gdy po chwili zmieniła swoją funkcję na atak, jej zaklęcia były co najwyżej rangi średniej.
Dawała radę w obronie i ataku. Jakby nie patrzeć miała Powyżej Oczekiwań na SUMach, choć szpiegostwo i szkoła rządziły się innymi planami. Kątek oka widziała, jak Blackwood krzywił się patrząc na rozgrywający się przed nim spektakl. Była pewna, że on nie miałby dla niej taryfy ulgowej. Zapewne już na samym początku wyeliminowałby ją z gry. Sama była sobie winna. Gdyby potrafiła być dłużej Amber, udawać, że wszystko jest okej i patrzeć mu prosto w oczy, choć była tak strasznie zbrukana i zła...
Ta chwila dekoncentracji kosztowała ją ranę na udzie. Z sykiem kuśtykając cofnęła się o kilka kroków, rzucając czar ochronny, który odbił kolejną klątwę. Udając strasznie ranną, próbowała zaatakować jeszcze kilka razy, aż w końcu pojedynek się skończył. Było oczywiste, że radziła sobie znacznie gorzej od poprzednika. Miała wiele małych ranek, jednak starała się stać prosto i czekać na werdykt.
- Nie mogę powiedzieć, że była to najlepsza walka – zaczął Snape. - Jednak na tyle dobra, by pozwolić ci robić to co robisz. Umiesz się bronić na tyle, aby uciec, a biorąc pod uwagę twoją wiedzę na temat ewakuacji, z tym dasz sobie rade najlepiej.
Artur chciał zaprotestować, jednak został uciszony jednym spojrzeniem towarzysza. Kipiąc ze złości wyszedł z sali, nie patrząc na innych zgromadzonych. Wokół Hermiony stali już Weasleyowie, gratulując jej dobrej walki. Najstarsza kobieta zajęła się jej ranami, mamrocząc pod nosem o brutalnych i niebezpiecznych pojedynkach. Jednak uśmiech na twarzy dziewczyny usatysfakcjonował wszystkich. Najbardziej zadowolona była ona sama. Udało jej się oszukać wszystkich po raz kolejny i dostać to czego chciała. Wiedziała, że teraz będzie jej coraz trudniej utrzymać swoją pozycje, zwłaszcza, że Artur wypatruje każdego jej błędu. Nie było jej teraz potrzebne wiele czasu. Za niedługo miało się to wszystko skończyć, już ona tego dopilnuje. W końcu miał nadejść koniec tego przekleństwa, jednak dla kogo?



29 komentarzy:

  1. Klepie miejsce na pierwszy komentarz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc tak.
      Masz ogromny talent, wciągnęłaś mnie od samego początku, zwykle zostawiałam krótkie komentarze ale dziś będzie inaczej.
      Co rozdział wyciągasz mnie coraz bardziej.
      Nie robisz błędów stylistycznych ani gramatycznych zq co duży +
      Rozdziały są długie i przyjemnie się czyta. Fajnie by było gdybyś dodawała je częściej, ale rozumiemy matura, nauka.
      Bardzo podoba mi sie zmieniony wygląd bloga.
      Co do fabuły jestem zaintrygowana tym co się dzieje, ten rozdział dużo wyjaśnił szkoda że tym razem był krótszy no ale cóż czekam na następny i zapraszam do mnie alex2708.blogspot.com

      Usuń
  2. też zaklepuję, ale już z góry proszę o wyjustowanie tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst wyjustowany, choć może mieć trochę błędów. Skończyłam go pisać po trzeciej w nocy i od razu wstawiłam. Jednak postaram się jak najszybciej poprawić błędy.

      Usuń
    2. "Powinni co prawdo zrobić to już dawno, ale po powrocie panny Granger w domu nie było zbyt miło." - prawda
      "Snape wiedział, że dość duża część winy leży po jego stroni, no i oczywiście Blackwooda" - stronie
      "Gdyby nie iść zbyt neurotyczne zachowanie już dawno mogliby załatwić to co planowali, a tak mieli coraz mniej czasu." - chyba miało być: iście zbyt neurotyczne zachowanie, więc literówka. ale ogólnie to źle brzmi. lepiej iście neurotyczne. no i przecinek po to.
      "Młoda, zaledwie nastoletnia dziewczyna została stracona przez Śmierciożerców za posiadanie zbyt wielu informacji. " - śmierciożerców z małej.
      "Jednak gdy pojawił się w Sali Tronowej wyczuł oczywiste napięcie." - przed wyczuł przecinek.
      "Osoby w pomieszczeniu przypatrywały się mu niechętnie, jakby nie były pewne co zamierza zaraz uczynić." - przed co przecinek.
      "Jednak przestało go to interesować, gdy tylko jego „pan” odezwał się." - się odezwał.
      "Nie mógł do dziś uwierzyć co się tak wydarzyło." - lepiej by brzmiało: "Nie mógł do dziś uwierzyć w to, co się stało"
      "Torturowało go przez wspomnienia, jego największe koszmary, pokazywały mu wszystko co stracił w życiu." - przed co przecinek.
      "Był to jego błąd, coś czego nigdy nie zapomni." - przecinek po coś.
      "Drugim aspektem jego ujawnienia, było złamanie się jedno z wyszkolonych przez nich szpiegów." - zbedny przecinek przed było.
      " Nie mogąc się ruszyć, wezwał mentalnie dyrektora, który powiedział mu jak długa walczyli o jego życie, a co najważniejsze, kto go zdradził." - przed jak przecinek
      " Lub coś o wiele gorszego, jak niekończące się tortury, dopóki nie będzie się pewnym, że informator także nie jest szpiegiem." - przed jak zbędny przecinek.
      "Dziewczyna była zbyt słaba, co złamało także Blackwooda. Nie mógł pozwolić by inna dziewczyna cierpiała podobnie jak jego Amber." - dziewczyna, dziewczyna. powtórzenie
      " A on Granger wprost biła niewinność, mimo wojowniczej miny." - od.
      "v Mamy ich sprawdzić, a nie zastraszyć. To, że nie chcesz by Granger się narażała, nie oznacza, ze specjalnie masz ją zmiażdżyć w tym pojedynku. Draco ma lepszą pozycje w tej sytuacji. Był od lat szkolony do szpiegostwa i nigdy nie mógł się wykazać. To będzie jego okazja i on z niej skorzysta. Teraz przestać myśleć o Amber i skup się na tej dwójce. On nas zależy, co dalej będą robić." - że.
      "- Wiem – rzucił niecierpliwie mężczyzna. - Jednak nie licz, że będę dla niej łagodny. Musi pokazać, ze potrafi się bronić w stopniu, który pozwoli jej uciec w bezpieczne miejsce. To jest nasz priorytet." - że.
      "Hermiona spoglądała niepewnie na otaczający ją ludzi. Zebrała się tu niemal cała rodzina Weasleyów wraz z Harry'm, Malfoyowie, kilku Gryfonów i Ślizgonów. " - Harrym

      Usuń
    3. "Nie chcieli oni przegapić przedstawienia jakie miało się tu odbyć." - przed jakie przecinek.
      "Zapewne nie mało by ich przestraszyła, gdyby pokazała co naprawdę umie, jednak jej priorytetem było zachowanie swoich umiejętności w tajemnicy. " - to nie mało dziwnie brzmi. po pokazała przecinek.
      "Zamiast podziwy, dostała by tylko masę pytań, na które nie miałaby odpowiedzi. " - podziwu. i dostałaby.
      "Snape sam go szkolił, wiedział co chłopak potrafi, musiał on tylko udowodnić, że niczego nie zapomniał, że nie zaprzestał treningowi po wydaniu. " - po wiedział przecinek.
      "- Panno Granger. Coś co pani za pewno wie. Jak bezpiecznie uciec za pomocą teleportacji." - po coś przecinek. no i po teleportacji znak zapytania, a nie kropka, bo to pytanie jednak.
      "Severus przyglądał się dziewczynie, która niepewnie spoglądała na niego i Artura, zapewne zastanawiając się z którym przyjdzie się jej zmierzyć." - przed z którym przecinek,
      "Było tylko kilka sram i rozciętej skóry od zaklęć tnących." - chyba szram.
      "Dziewczyna wiedziała, że słowa „łagodny” nie ma w słowniku Severusa Snape, a jednak przekonała się już po chwili, że nie pokazał wszystkiego na co go stać." - Snape'a.
      "Kątek oka widziała, jak Blackwood krzywił się patrząc na rozgrywający się przed nim spektakl." - kątem.
      "Jednak na tyle dobra, by pozwolić ci robić to co robisz." - przed co przecinek.
      "Kipiąc ze złości wyszedł z sali, nie patrząc na innych zgromadzonych." - po złości przecinek.


      O rozdziale Bardzo mi się podobał, ale był krótki. Przyzwyczaiłam się, że były trochę dłuższe. Fajnie, że w końcu zostali sprawdzeni, ale Blackwood trochę mnie wkurza. Nie było też Kath, nad czym ubolewam, uwielbiam jej rozmowy z Malfoyem Jr. Są naprawdę ciekawe. Jestem trochę ciekawa, jak będzie ze ślubem! Ba, bardzo ciekawa. Przyznam też, że bardzo lubię tutaj familię Malfoyów. Naprawdę. Bo o ile, Narcyze potrafię znieść, tak tutaj zachowuje sie jak prawdziwa arystokratka. Bardziej mówię o tym w kontekście poprzednich. XD
      Talent masz, ale pracuj nad przecinkami!
      Pozdrawiam ciepło,
      Acrimonia.
      www.alternatywne-ego.blogspot.com

      Usuń
  3. Parę literówek było, ale poza tym super. Podobało mi się że wreszcie wyjaśniłas co nie co. Test świetny, aż Jestem ciekawa jak poszłaby Kathrinie walka z Draco. No I przede wszystkim aż mnie roxnosiło jak udawała taką bezbronną. Najbardziej szkoda, że musi okłamywać przyjaciół. Rozdział fajny, jest szansa na kolejny przed Świętami? Pozdrawiam I życzę weny :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będzie coraz więcej wyjaśnień, może jeszcze was czymś zszokuje. Musi udawać, przynajmniej jak na razie, później może się to zmieni...
      Postaram się napisać coś przed 15 grudnia, jednak jeśli mi się nie uda, to zapewne, dopiero około 21-22 coś się pojawi. Może jednak nie będzie tak źle. Ten tekst, może nie za dobry, ale pisałam ciągiem przez cztery godziny. Kolejna zarwana nocka i może bedzie coś nowego ;-)
      Dziękuję za komentarz,
      Croy

      Usuń
  4. Well, ja przeczytałam od razu jak skomentowałam na FB, ale nie miałam już siły dodawać komentarza - obejrzałam tylko do końca film i zasnęłam.
    Po pierwsze, dziękuję za tak wielkie wyróżnienie! Dziękuję za polecenie mojego bloga z miniaturkami. Ja w reklamowaniu się jestem nieudolna, po spamie na dwóch, trzech blogach poddaję się, bo mnie to wkurza, bo mam coś do zrobienia, bo to, bo tamto. Wiele to dla mnie znaczy! I cieszę się, że napisałaś rozdział przy akompaniamencie cudownej Sary B. Ostatnio tylko jej piosenek słucham przy pisaniu.
    Co do samego rozdziału - widać, że niezbetowany XD. W przeciwieństwie do poprzednich. Jakieś tam literówki, raz jakieś powtórzenie, ale dało się czytać, więc w sumie nie powinnam narzekać. Podoba mi się, że w tym rozdziale tyle Severus'a. Podoba mi się, że był pojedynek, na którym Herma udawała idiotkę XD. Uwielbiam pewnego siebie Draco! mimo, że jego postać ostatnio tak bardzo mnie mdli. A co jest w tym wszystkim najpiękniejsze? Że wcale a wcale nie odczuwam, że twoje opko odstaje od kanonu, a to bardzo dobrze. Ogółem nie lubię zbyt kanonowych opowiadań, bo jak chcę czytać kanonowe to sięgam po Harry'ego Pottera, a nie jakieś tam (często) nędzne ficki. Wkurzają mnie ludzie któzy rzucają się o ten głupi kanon :_:
    Ale zboczyłam z tematu... Szkoda, że było mało jako takiej relacji Draco-Hermiona, ale sama napisałaś, że już niebawem więc... czekam no. I zgadzam się z komentarzem wyżej - ciekawe jak potoczyłaby się walka Kat z Draco.

    Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuję,
    Bellatrix.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda , że tak krótko :c Mam nadzieję , że Hermiona się kiedyś ujawni . Bradziej podoba mi się w wersji Katheriny . Wtedy jest taka silna , władcza. Czekam na jakiś wątek Dramione :) Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. szablon jest piękny! <3
    A co o rozdziału, to niesamowicie się czyta o tym jak Hermiona udaje "grzeczną dziewczynkę", jak czytam, to wierzę, że w książce Rowling tak rzeczywiście było, tylko autorka zapomniała o tym wspomnieć! :D
    Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować genialnych pomysłów i życzyć duuużo weny! <3

    Pozdrawiam cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział! Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. #RóżoweCiasteczka
    Błędy wymieniła osoba powyżej. Podoba mi się, to że pokazujesz fragmenty z życia bohaterów, oraz Hermiona, którą stworzyłaś- chłodna, opanowana.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo zainteresowałaś mnie tą historią :D
    Jest dobrze napisana i w ogóle. Strasznie się niecierpliwie! :D
    Irytek
    (wybacz, że z anonima :) )

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zawsze rozdział jest wspaniały! Zauważyłam kilka literówek, które szybko wyłapiesz, gdy przeczytasz tekst jeszcze raz :D Bardzo podobał mi się opis pojedynków. Czułam ich emocję oraz widziałam prawie że na własne oczy cały ten spektakl. Wielki plus za tak rzeczywiste i przejrzyste przedstawienie, bo jest to kawał dobrej roboty! Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    Z przykrością informuję, że w związku z nieuniknionymi cięciami w załodze Twój blog trafił do wolnej kolejki. Jako że naszym celem nadrzędnym jest jej opróżnienie, z pewnością (jeśli ocenialnia nie zostanie zamknięta) ktoś się nim zajmie. Kolejki są zablokowane tylko dla „nowych” blogów, więc jeżeli chcesz wybrać konkretną oceniającą, możesz to zrobić pod Poczekalnią.
    Pozdrawiam i przepraszam, ale nic nie mogę na to poradzić.
    Shiibuya

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa więcej!!! ;*
    Pisz. Weny.
    ~*lu*

    OdpowiedzUsuń
  13. Awrr... To jest to, co tygryski lubią najbardziej *.*
    Uwielbiam Twój styl pisania, jest po prostu... WOW <3
    Hermiona, kocham ją w Twojej wersji. Jest taka, jak sobie wyobrażałam szpiega idealnego. Zero błędów, czysta perfekcja, niesamowita zdolność ukrywania prawdziwych emocji, niezwykła wiedza i styl walki.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a zwłaszcza kolejnych intryg, kłamstw Hermiony, teorii Arthura i innych rzeczy, których nie będę wymieniać ze względu na długość komentarza.
    Wracając, życzę Ci jak najlepszych wyników i żebyś kiedyś zajrzała tutaj, do nas, czytelników.
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona nie zawsze bedzie doskonała, teraz bardziej będzie wychodziło jej "człowieczeństwo".
      Ale na pewno nie zabraknie Artura, Severusa i reszty postaci.
      Dziekuje za komentarz,
      Croy

      Usuń
  14. Ranny, gdybym ja była na jej miejscu dałabym popalić nietoperkowi! Zwłaszcza wtedy gdy Snapuś się z niej śmiał -.-

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Chodzi mi o użycie "Sole regret", skąd pochodzi.

      Usuń
  16. Kolejny rozdział miał być najpóźniej wczoraj. Więc kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział się piszę i pojawi się dopiero jutro, a wraz z nim niespodzianka ;)

      Usuń
    2. Niewiem czy wiesz,ale jest już 25 a miałaś wstawić rozdział 24

      Usuń
  17. Supppeerr :* czekam na następny. Już nie moge sie doczekac dalszej czesci opowiadania.. :D
    Pozdrawiam i zycze weny. ;)
    ~Alicja Malfoy ;3

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałabym Cię nominować do Liebster Blog Award ;)
    Więcej informacji na http://lilyevans-jamespotter-huncwoci.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział. Kiedy następny? Już się nie moge doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie wciągnęło od razu (choć planowałam przeczytać ze 4 rozdziały... przeczytałam wszystkie). Cóż... uwielbiam postać Hermiony-Katherine-Amber czy jak ona się tam w rzeczywistości nazywa. Dziwi mnie jedynie to, że dziewczyna jest tak genialnie zakamuflowana, a Draco jak się urodził, wyszkolił na szpiega, chodził po Hogwarcie i był śmierciożercą tak zawsze pozstawał taki sam (bez zmiany wyglądu, jakiegoś większego zachowania bezpieczeństwa czy coś). Ale i tak jest genialne!
    I wcale się Malfoy'owi nie dziwię, że nie chce ślubu z Ginny... Różowa suknia i rude włosy... to się kupy nie trzyma ;p
    I Felix jest kochany!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy